czwartek, 15 maja 2014

Dusiołek



Ciąg dalszy posta: Czartowski Monastyr.

Zgłaszali się ludzie do Monastyru, aby podpisać cyrograf z diabłami i wymienić swą duszę na skarby. Nie wszyscy jednak byli skorzy od razu cyrograf podpisywać. Nie wszyscy także chcieli duszę stawiać za ułudę ziemskiego szczęścia. W Czartowskim Monastyrze i na to znaleziono diabelski sposób.
         
Za trzydzieści reńskich można sobie kupić dusiołka.
    Wiszą one pod powałą na skórzanych rzemykach - tylko brać, wybierać, bo różne są dusiołki.
    - Jasienie od szczęścia do dziewek,
    - Beskidniki od skarbów i pieniędzy,
    - Smolniczki od bydła,
    - Mokliki od koni,
    - Połoninki od mocnej głowy do trunków,
    - Kińczyki od choroby świętego Walentego i wierszy pisania,
    - Zubeńki od muzyki.
Kupisz sobie takiego dusiołka i już umiesz grać na gęślikach, albo na basetli, lubo też dziewki do ciebie lgnąć poczynają, choćbyś nawet był szkaradnego oblicza.
    Powinniście wszakże pamiętać, że dusiołek tylko do pewnego czasu pomaga, a potem zaczyna przynosić pecha.
Należy zatem pozbyć się go w odpowiednim momencie.
Robi się tak:
      Trzeba kupić ładną chustkę na jarmarku, do tego czerwoną jak mak wstążkę i bułkę. W bułce powinno się zrobić otwór i wetknąć weń dusiołka. Bułkę z dusiołkiem zawija się w chustkę i obwiązuje wstążką, a potem zostawia to zawiniątko na jak najbardziej uczęszczanym gościńcu. Ktoś znajduje takie zawiniątko, rozwija go, a tu dusiołek hop na niego i jemu przez pewien czas będzie godziwie służyć.
     Kiedyś i ja miałem takiego dusiołka, Jasień mu było.
Przywiózł mi go z Czartowskiego Monastyru Jędrek Połonina. Niebaczny przestrogi, przetrzymałem go za długo i zdarzyło się nieszczęście.
Pewnego dnia moja księżniczka zmieniła się w Babę Jagę. Teraz mam nowego dusiołka, ale nie powiem jakiego. Może z nim lepiej mi się powiedzie niż z Jasieniem.
       
                     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz