Kiedy
wszedłem pod dach i zdjąłem plecak, lunęło rzęsiście!
To
była naprawdę miła niespodzianka, od razu dobry humor, zamienił mi się
w jeszcze lepszy - przecież nie miałem wody!
Natychmiast,
oraz niezwykle sprytnie podstawiłem miskę i garnek w miejsce, gdzie
najwięcej wody ciekło z dachu.
Naczynia
napełniały się szybko, a w tym czasie powyciągałem spod ławek
zapas gałęzi, który zgromadzili tu pełni szacunku dla innych,
poprzedni użytkownicy wiaty.
Szykowałem
patyki na ognisko, bardzo świetne bukowe patyki, i myślałem o tym, co sobie
dobrego ugotuję, (Mniam, mniam).
Po
kilkunastu minutach naczynia napełniły się wodą, mogłem się
napić.
Pierwszy
łyk i ….. co to za przydymiony smak?!
No
tak, dach wiaty jest pociągnięty jakąś chemią dla przedłużenia
trwałości.
Wypluć,
wylać!
I znowu jestem bez wody, więc trzeba łapać prosto z nieba.
Naczynia
tym razem wynoszę poza wiatę i ustawiam je wszystkie na siedzisku przy ławie z lewej strony. Na pierwszym planie niezastąpiony Kubek Anielski.
Postały
tam niezadługo, ponieważ niestety deszcz ustał. Nazbierało się
w sumie tylko kilka łyków, ale dobre i to.
Ma się rozumieć, nie dałem za wygraną i zszedłem szukać wody. Szklakiem zszedłem kilkaset metrów. Niestety, było tylko błoto jak się patrzy.
Gorące
mniam, mniam odpłynęło w siną dal, trzeba się obejść bez
gorącego.
Po
ceremonii niespiesznej kolacji przygotowałem spanie.
Oto
śpiwór rozłożony na ławie. Pod nim karimata, całość w dwóch
miejscach przywiązałem do belki.
Zdarzyło
mi się już bowiem spanie na takiej ławce w ubiegłym roku,
na Przełęczy Goprowców.
Śpiwór
zsuwał się w nocy, na ławce jest bardzo wąsko, nie można się za
bardzo kręcić.
Ale
chwilunia!
Przecież jest stół! Bardzo piękny stół!
A na nim miejsca pod dostatkiem.
I
już mam uszykowane spanie na stole. Robię "cóś" na kształt poduszki. Dla zatrzymania ciepła jeszcze peleryna na
wierzch i gotowe.
Teraz
mogę posiedzieć i pomyśleć, (bo mam czas), albo tylko pobyć w
zjednoczeniu z tym, co wokół. A wokół las bukowy ciemny, widać
coraz mniej.
Jeszcze jedno zdjęcie. Garnek czuwa na ławie, może deszcz spadnie?
I koniec ze zdjęciami na dzisiaj. Pozostaje tylko spokojnie zamknąć oczy, a otworzyć uszy w oczekiwaniu na, jak mi się wydawało, spokojną noc.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz