piątek, 19 lutego 2016

Deszczowy piątek

Piątek przed południem.
Pada.
Siedzę przed komputerem, mam otwarte okienka z wybranymi wykresami CFD, ale dziś odpuszczam uczestniczenie w rynkach. 
Odpoczynek.
Aktualny pozostaje ostatni wpis o Wig 20 pt „Szukamy piątek”.
I tyle o giełdzie.

Zajrzymy za to na Krzemień, żeby zobaczyć, jak wyglądał dalszy ciąg tego bardzo długiego czerwcowego dnia w załamanej pogodzie.




Nie jest za ciepło. Może 6 - 8 stopni. I następuje miła niespodzianka: - zaczyna lać.
Siedzę za załomem skały i myślę..... Trzeba podjąć decyzję, co dalej. Miałem tu spać, ale w tych warunkach?
Po co cierpieć, skoro zrobili to za mnie święci chrześcijańscy? A sam za siebie także wycierpiałem się dość.
Jedyne rozsądne posunięcie, to ewakuacja.
      Co też skwapliwie wykonuję.
Zejdę do Mucznego, nie będę tu siedział.
Woda robi się w tym momencie niepotrzebna, więc ją wylewam – jest półtora kilo mniej do niesienia.
I naprzód miły bracie!
Ruszam, i od razu staję się zadowolony. A o to przecież chodzi: zadowolenie ma być!

Idę i rejestruję banalną refleksję: - Ta ścieżka we mgle jest jak życie. Twarda, kamienista, z wieloma podejściami i zejściami, ale jeśli ktoś jest wytrwały, zawsze dotrze tam, gdzie chce.
  



Tu przypomina mi się niepowtarzalna, kultowa rozmowa Steda z chłopcem.

Stachura dociera w swoich wędrówkach do małej wioski nad Sanem i spotyka tam małego chłopca.
Nawiązuje się rozmowa, która jest o niebo mądrzejsza od większości rozmów prowadzonych przez tak zwanych dorosłych.

- Dzień dobry, mały!
Dzień dobry.

Proszę pana, a gdzie to pan tak sobie idzie?

Gdzie to ja tak sobie idę? Zachwycające jest to twoje pytanie, mały. Na tak ładnie postawione pytanie nie można nie odpowiedzieć. A ja chciałbym ci także ładnie odpowiedzieć.
Naprzód próbuję sobie iść, mały. Naprzód.

To niech pan mnie weźmie ze sobą. Ja też chcę iść naprzód. Nie chcę iść do szkoły, jak się skończą wakacje.

A to ci dopiero. Ale wszystkie szkoły są właśnie przed tobą. W przodzie. Od tego się nie wywiniesz.

Ja nie lubię chodzić do szkoły.....

Szkoły są po to – się pomyślało – żeby było łatwiej żyć. Do szkoły chodzi się po to, żeby samemu za dużo się nie nauczyć. Bo gdyby nie chodzić do szkół, to można by dużo więcej samemu się nauczyć, za dużo więcej, i wtedy już zupełnie nie można by było żyć wśród ludzi i ich szkolnych problemów. Szkoły są dobre. Mądre nie są, ale dobre są....

Stachura się kąpie.

A czyj ty jesteś, mały?
Majewskich jestem.
Proszę pana, a pan czyj jest?
Ja.... Jestem niczyj.
Proszę pana, ja bym też chciał być niczyj.
Nie wiesz, mały, co mówisz.
A właśnie że wiem. Jakbym był niczyj, tobym się mógł wykąpać, tak jak pan.
Nie rozumiem, a tak nie możesz?
Nie mogę, bo mi mamusia powiedziała, żeby się nigdy samemu nie kapać, a jakbym był niczyj, tobym nikogo nie musiał słuchać. Nawet mamusi.
Acha.
No jeżeli o to idzie, to zaiste masz rację.
Zaraz. Ale przecież teraz nie jesteś sam. Ja tu jestem?

Nie mogę, bo mi mamusia powiedziała, żeby się trzymać od obcych z daleka.

Ho, ho! Ta twoja mamusia, mały, to ciebie bardzo dokładnie wychowuje. Znałem kiedyś jedną dziewczynę, którą babcia próbowała tak dokładnie wychować. Za dokładnie.
I całkiem bez polotu.
Więc dziewczyna sama wyhodowała sobie skrzydła i odfrunęła od babci, a babcia umarła ze zgryzoty.
Absolutnie niepotrzebnie.
Więc mamusia ci mówi, żebyś się trzymał od obcych z daleka?

Tak, proszę pana.

A co mówi tatuś?

Tatuś bez mała nic nie mówi. Czasami tylko mówi do mamusi: „Jak chcesz rządzić, to rządź, a mnie daj święty spokój”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz