poniedziałek, 15 lutego 2016

Dzida

Zmienia się Warszawa.
Nadrabia zaległości do innych miast w Europie.
       Warszawska Wola.
Ta dzielnica bardzo ucierpiała w czasie Powstania, po wojnie było tu morze ruin. Dlatego to miejsce nazywano Dzikim Zachodem.

Bywało, że bomba odkroiła jak nożem pół kamienicy, zniknęła klatka schodowa razem ze schodami, a przecież ci, którzy wracali, musieli gdzieś mieszkać. Nie każdy chciał mieszkać w piwnicy.
      Matka miała tu znajomą i kiedyś, gdy nie chodziłem jeszcze do szkoły, zabrała mnie w odwiedziny do tej znajomej.
Schody kończyły się na drugim pietrze, dalej była kombinacja drabin.         
    Wchodziliśmy po nich na szóste piętro.
Wchodziłem pierwszy, matka krzyczała: - uważaj, uważaj!

Mieszkanie – jeden pokój, nie miało południowej ściany. Zamiast niej były deski, a w nich jedno krzywe okno.
Wodę wciągano na linie, a gotowano na żelaznej kozie.
    Wyjrzałem – pamiętam ten szeroki widok na kikuty innych domów, w oddali budynki dawnego Dworca Głównego. Był to widok w kierunku, gdzie dziś stoi Warsaw Spire.
     Mnie się bardzo podobało to wchodzenie drabinami, ale już więcej tam nie poszliśmy, bo dom zburzono, jako zagrażający życiu.
Dziki Zachód zniknął już całkiem.
    Wybudowano wiele wysokich, pięknych domów. Boom budowlany zaczął się, gdy weszliśmy do Unii.



I zbliża się chwila dziejowa – za moment urośnie jakiś budynek wyższy od Pałacu Kultury.
     Na razie Dzida jest najwyższa, z iglicą ma 220 metrów, ale to o 17 metrów mniej od Pałacu.
   




Warsaw Spire ma także nieprzypadkowy adres: Plac Europejski 1. 

Lubię przychodzić na ten dawny warszawski Dziki Zachód i podziwiać dzieła rąk ludzkich.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz