środa, 17 lutego 2016

Trebunie Tutki w Żdyni

Sypały się zaproszenia, odmawiałem delikatnie, dzięki temu mogłem się zachwycać wieczornym występem Trebuniów – Tutków.




Gorąca noc, porywająca góralska muzyka w niepowtarzalnej scenerii, były tańce do upadłego, aż pot zalewał twarz. Zabawa na cztery fajerki, hoopa, hej!




A o północy Anioł podesłał podwózkę do samego Uścia. Kiedy podwózka odjechała, utonąłem w kompletnej ciemności i ciszy.

Wzrok przyzwyczajał się do ciemności, a drogi nie było widać, bo asfalt czarny. Trzeba było zaświecić telefonem. Po kilkuset metrach trafiłem pod przytulny dach i boski prysznic.
    I jak tu nie dziękować Aniołowi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz