wtorek, 16 lutego 2016

33 Łemkowska Watra


Trzeci tydzień lipca.
I trzeci rok nie padało. 
Bo poprzednio była seria opadów rok po roku.

Chciałbym napisać, że było bardzo przyjemnie, bo było, ale to miejsce jest przecież, tak jak życie, trochę wesołe, trochę smutne.
     Smutna jest przeszłość, wesołe dziś.
Przyjechałem w przeddzień Łemkowskiej Watry do Uścia Gorlickiego. Zamieszkałem w bardzo przytulnym, niedużym hoteliku, na końcu Uścia, prawie przy Kwiatoniu.
    Hotelik hiper – super z niepowtarzalną domową atmosferą i rowerami.
Ponieważ miałem czas, pojeździłem nieco: - Rotunda, Regietów, a potem niepowtarzalny zjazd już o zmroku do Kwiatonia.
    
Okazało się, że znalazłem się w domu – hotelu u mego znajomego, którego poznałem na 32 Łemkowskiej Watrze.
      Nie ma przypadków.
Rano nastąpiło lądowanie w Żdyni. Oto kilka zdjęć z dnia pierwszego przed otwarciem.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz