Lupkass - Łupków – wieś na
skraju Bieszczadów i Beskidu Niskiego, przy granicy polsko-słowackiej.
Eszelon wiozący Szwejka wjeżdża na stację
Łupków…rok 1915.
- „Wszędzie leżały magazynki od nabojów,
puste blaszane pudełka od konserw, strzępy rosyjskich, austriackich i
niemieckich uniformów, części zdruzgotanych wozów, długie pokrwawione pasma
gazy i waty.
W starej sośnie koło dawnego dworca
kolejowego, z którego pozostała tylko kupa rumowisk, tkwił granat, który nie
wybuchł. Wszędzie widać było odłamki granatów, a gdzieś w bezpośredniej
bliskości musiano pochować zwłoki żołnierzy, ponieważ zalatywało strasznym
odorem rozkładającego się ciała. (...)
O tym, że tędy przechodziły masy wojsk i
że tu krótko lub długo obozowały, świadczyły ludzkie nieczystości pochodzenia
międzynarodowego, należące do wszystkich narodów Austrii, Niemiec i Rosji. Te
nieczystości po żołnierzach wszystkich narodowości i wszystkich wyznań
religijnych leżały obok siebie lub piętrzyły się jedne na drugich i ani myślały
bić się ze sobą.
Zrujnowany wodociąg
kolejowy, drewniana budka stróża i wszystko w ogóle, co miało jaką taką ścianę,
było poprzewiercane kulami karabinowymi jak rzeszoto.
Na zdjęciu: - pozostałość po Bitwie Karpackiej 1915 roku,
wyeksponowana (pewnie przez Patryka) na starej jabłonce.
Gwoli pełniejszemu
wrażeniu uciech wojennych, za niedalekim szczytem górskim wznosiły się kłęby
dymu, jakby się paliła cała wieś i jakby tam był ośrodek operacji wojennych.
Spalono tam baraki choleryczne i biegunkowe ku wielkiej radości pewnych panów,
którzy przykładali ręce do urządzania owych szpitali pod protektoratem
arcyksiężnej Marii, a którzy kradli i nabijali sobie kieszenie przedstawianiem
rachunków za nieistniejące baraki.
Teraz właśnie ta grupa baraków paliła się, i
w smrodzie płonących sienników wznosiło się ku niebu arcyzłodziejstwo
arcyksiążęcego protektoratu".
Te dymy wojenne musiały budzić grozę…..
Jednak dym może się także podobać. Oto dym z porannego
jesiennego ogniska. Potrafi być czarodziejsko piękny w swym tańcu - locie do nieba…..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz