środa, 13 listopada 2013

Łemkowyna w kwiatach cała



Po przyjściu szykuję jedzenie konkretne….
Na koniec śmietana i mniam, mniam - zajadam na ławach za strażnicą.
       Obok namiotu zakwitł jaśmin. Podchodzę do jego kwiatów i upajam się aromatem.
       
       Derkacze wołają
       Jaskółki śmigają
       Łąki pachną
       Kukułka kuka - w ciągu dnia ma nawet całkiem miły głos
       Wiaterek powiewa
       Brzuch się napełnia - oto jest życie!

Zaprawdę, jest to godne i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne i tego trzymać się trzeba.
       
Po posiłku lekka senność spłynęła na mnie, ale wokół tak pięknie, że żal spać Tu i Teraz. Zaczynam rozważać niespiesznie, co też uczynić. Mam znowu dwie koncepcje: - czy iść na spacer na górę poziomkową, czy na jagodową.
     Umyłem garnek. Po dłuższych deliberacjach biorę tylko telefon, i ruszam na górę poziomkową. Postanowiłem zrobić kilka zdjęć kozaków rosnących na górze w brzozach....One tam na mnie czekają.


A po drodze idę przez niewiarygodnie pachnącą i ukwieconą łąkę...
   

        
Tak się czuję, jakby Bóg opuścił się tu na tę łąkę, i szedł obok mnie..... Albo ja idę obok Niego!



Nie, nie tak, przecież każdy ma Boga w sobie - wewnątrz siebie. A więc On nie może sfrunąć z nieba, ten kierunek jest błędnie podawany przez kapłanów. Boga i szczęścia nie szukaj na zewnątrz.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz