Pewnego dnia pastor grał w
golfa z jednym z parafian. Pastor zaczynał. Uderzona przez niego piłka upadła
na skoszoną trawę.
- Dobry strzał,
Ojcze - powiedział parafianin, który czuł się trochę spięty, ponieważ
był początkującym graczem.
Teraz przyszła kolej na niego. Ustawił
piłkę, podniósł kij i zrobił zamach, ale spudłował.
- Jezu, nie trafiłem! -
krzyknął.
- Nie bluźnij - zwrócił mu
uwagę pastor.
Parafianin zrobił jeszcze
kilka zamachów, ale ani razu nie udało mu się trafić w piłkę. Mimo upomnienia,
za każdym razem wykrzykiwał: - Jezu, nie trafiłem!
- Taki bluźnierczy język jest
niewybaczalny - rzekł pastor z oburzeniem. - Zwłaszcza przed
człowiekiem Boga. Powiedz tak jeszcze raz, a zacznę modlić się do Boga, żeby
cię przewrócił.
Parafianin był wściekły. Podniósł kij, zamachnął się i.....znowu spudłował. Zaczął podskakiwać ze złości, rzucił kij
na ziemię i w szalonej furii krzyknął: - Jezu, nie trafiłem!!!!!!!
Pastor spojrzał w niebo, złożył ręce i
zaczął się modlić.
A tymczasem na niebie
zebrały się chmury i nagle rozległ się grzmot, a w pastora uderzył wielki
piorun, zabijając go na miejscu. Po chwili ciszy, z nieba rozległ się tubalny
głos:
- Jezu, nie trafiłem!
Nie pouczaj nikogo, i na
nikogo nie donoś. Bóg bowiem wszystko widzi, i ma poczucie humoru.
Osho.
Zdięcie: Piorun w Bieszczadach - Grzegorz Leśniewski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz