To ważny znak anielski. Tęcza może pojawić się na niebie,
odbić w krysztale, kałuży, szybie…..Gdy prosisz anioły o pomoc i zobaczysz
tęczę, będzie to znaczyło, że wzięły one sprawy w swoje ręce. Najlepiej, abyś
całkowicie im zaufał, przestał zajmować się problemem i dał im wolność
działania.
Opowiada Sylwia:
- „Byłam na zakręcie życiowym, nie wiedziałam co począć. Któregoś dnia jadąc
samochodem, poprosiłam anioły o pomoc……Kilka minut później zobaczyłam reklamę
tęczowych lodów. Oho, myślę sobie – tęcza? To mocny znak. Zaczęłam zwracać
uwagę, gdzie jeszcze zobaczę tęczę. Bo przecież to nie był zbieg okoliczności.
Przypadków nie ma. Gdy wracałam do domu, zobaczyłam w kałuży jasną tęczę od
rozlanego oleju.
A w domu czekała na mnie tęcza namalowana przez moją
córeczkę! To trzecia tęcza tego dnia. Podziękowałam aniołom za dodające otuchy
znaki i już wiedziałam, co mam zrobić.”
I opowiada Lucyna
– „Nie mogłam uwolnić się z toksycznego związku, partner zachowywał się
okropnie, a ja wciąż go kochałam. Zerwałam z nim, ale bardzo cierpiałam.
Któregoś dnia postanowiłam ostatecznie zerwać z przeszłością i wykasować jego
zdjęcia z telefonu. Chwilę potem poczułam przymus podejścia do okna. Na niebie
była tęcza, jasna i piękna. A tego dnia nie padało! Tęcza utwierdziła mnie w
przekonaniu, że postąpiłam dobrze. Poczułam ulgę i spokój”
Opowiada Luiza: -
"Byłam na skraju załamania nerwowego – dowiedziałam się, że mój trzytygodniowy
syn, Ricky, ma wadę serca. Chwilę później zmarł w ramionach mojego męża.
Tydzień po
odejściu synka, siedzieliśmy z mężem w domu. Powiedziałam: - „Chcę mieć pewność, że Ricky ma się dobrze,
że jest bezpieczny i szczęśliwy”.
W tym
momencie nasza najstarsza córka wybiegła z domu krzycząc, abyśmy też biegli na
podwórko. Kiedy się tam znaleźliśmy, nad naszym dziedzińcem unosiła się piękna,
duża tęcza. Była potężna bardzo jasna! Mimo, iż wyglądała wyjątkowo, nieziemsko
wręcz, pomyślałam, że to tylko zbieg okoliczności.
Chwilę potem z
nieba zaczęły lecieć wielkie, delikatne płatki śniegu. Z niedowierzaniem
wznieśliśmy z mężem ramiona do góry i przyglądaliśmy się, jak płatki topnieją
na naszej skórze. Było to jasne, słoneczne popołudnie – nie wiadomo skąd
pojawił się śnieg.
Pytałam sąsiadów,
czy widzieli tego dnia tęczę i śnieg – myśleli, że zwariowałam. Zadzwoniłam do
mojej siostry i opowiedziałam jej o tym, co zobaczyłam – poradziła mi, abym
udała się do psychologa. Nie ze wszystkimi można rozmawiać o niektórych
rzeczach….
A ja wiedziałam, że
był to boski znak. Odzyskałam spokój i siłę do życia."
PS. Kolory z cerkwii.
Cerkiewka w Łopieńce, w głębi bieszczadzkich lasów. Była kiedyś
greko-katolicka. Zniszczona w akcji Wisła, odbudowana jako rzymsko-katolicka.
Surowe piękno. A w tej surowej prostocie jest prawdziwa magia. I moje wspomnienia z dzieciństwa - kolorowe witraże, prześwietlone słońcem u cioci Lusi.
Zdjęcia od
Janusza Oraw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz