Kosmos, pustka kosmosu, sprawy najgłębsze, bo ostateczne.
Absolutne zero: minus 273 stopnie Celsjusza. ŚMIERĆ. Po drugiej stronie też 273, ale inne miano, bo dni. I z plusem. Ciąża. Czyli ŻYCIE. Inne miano, ale liczba ta sama...
Przestrzeń, jako jedna z bram do oświecenia. Tu będzie mi się zawsze kojarzył
Kevin Spacey, poprzez zbieźnoć nazwiska, a także mój ulubiony film K –PAX, z
jego udziałem.
Podobnie, jak
żaden dźwięk nie może istnieć bez ciszy, tak też istnienie każdej rzeczy wymaga
pustej przestrzeni, w której rzecz ta może zaistnieć.
Każdy fizyczny przedmiot wyłania się z pustki, czyli z
nicości, nicością jest otoczony i prędzej, czy później do niej powróci.
Każdy przedmiot
fizyczny zawiera w sobie przestrzeń – pustkę. I tej pustki – nicości –
„niczego”, ma w sobie znacznie więcej niż „czegoś”.
Fizyka kwantowa pokazała ( porywające wykłady Nassima
Haramein), że stałość materii jest złudna. Nawet materia w pozornie stałym
stanie – między innymi nasze ciała fizyczne, prawie w stu procentach składają
się z pustej przestrzeni.
Rozmiary pustej
przestrzeni w każdym atomie są bowiem tak wielkie. Dla mnie był to wstrząs, gdy
to pojąłem. Lubię obrazowe porównania, bo matematyka, która mówi, że atom
składa się w 99,999 % z pustki nie za bardzo do mnie trafia. Jeszcze jest
potrzebna wyobraźnia, aby uzmysłowić sobie, że każdy atom składa się z pustki –
Space.
Podawałem kiedyś taki przykład: - wyobraź sobie, że Słońce
ma wielkość pestki wiśni.
- wyobraź sobie, że Ziemia ma wielkość ziarnka piasku.
Teraz sobie wyobraź, że Słońce, czyli pestka wiśni, jest
oddalone od Ziemi, czyli ziarnka piasku o 90 centymetrów.
Pierwsza,
najbliższa gwiazda – Proxima Centauri, jest wobec skali takiego układu w
odległości stu osiemdziesięciu kilometrów.
I drugi przykład z budową atomu. – wyobraź sobie stadion
przed meczem. Oświetlony, jeszcze zupełnie pusty. Na środku boiska leży piłka
futbolowa. To jest jądro atomu.
Druga cząstka
ma wielkość piłeczki tenisowej i znajduje się w odległości dwudziestu mil poza
stadionem. Ta piłeczka tenisowa porusza się z szybkością światła, wokół piłki
futbolowej na stadionie. Szybkość ruchu powoduje, że widać tylko czaszę
utworzoną z wirującej szaleńczo piłeczki tenisowej. Czyli stwarza ona tylko
takie pozory, że atom to ona.
Ta piłeczka
tenisowa buduje w tej skali czaszę – kulę o średnicy 40 mil.
A tymczasem w tej fikcyjnej przestrzeni 40 mil, są prawdziwe tylko
dwie piłki: futbolowa i tenisowa. Reszta to pustka – Space.
Te pozory, to
wibracja. Czyli: Jesteśmy wibracją!
Jesteśmy wibracją o pewnej częstotliwości, muzyczną nutą
bardziej, aniżeli namacalną materią.
Buddyści wiedzą to od ponad 2500 lat. I Jezus dowiedział się
tego od buddystów, gdy był w Tybecie.
„Forma jest pustką,
pustka jest formą”, - powiada Sutra
serca, jeden z najsławniejszych starożytnych tekstów buddyjskich.
Istotę wszechrzeczy stanowi pustka.
Nieprzejawione istnieje w tym świecie nie tylko jako cisza,
cały wszechświat fizyczny jest nim zarazem przesiąknięty jako przestrzenią. A
przestrzeń równie łatwo przeoczyć jak ciszę. Wszyscy zwracają uwagę na przedmioty,
znajdujące się w przestrzeni, ale kto zauważa ją samą?
„Nicość” stanie
się dla ciebie bramą Nieprzejawionego tylko pod warunkiem, że nie będziesz
usiłował pojąć jej rozumem. Powziąłeś o niej wyobrażenie i niech tak zostanie.
Ona nie może być przedmiotem wiedzy. Nie da się obronić doktoratu z nicości……
Przedmioty
materialne, które nas otaczają, są odpowiednikiem naszych myśli. Natomiast
przestrzeń i cisza to nasza świadomość. Świadomość własnej istoty. Cisza i
przestrzeń to moment bezumysłu. Oświecenie.
Ludzie, którzy
utożsamiają się wyłącznie ze swoją formą fizyczną, są nieświadomi własnej
istoty, żyją w ciągłym lęku. Odbierają siebie i innych w sposób głęboko
wypaczony – widzą świat w krzywym zwierciadle….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz