czwartek, 29 listopada 2012

Baal Szem

Któregoś dnia czytałem historię o wielkim mistyku chasydzkim Baal Szemie

Było święto i chasydzi zebrali się na modlitwę i komunię – satsang – u swego Mistrza. Przyszedł mężczyzna ze swym upośledzonym umysłowo synem. Trochę się bał, że syn zrobi coś nieprzewidzianego, toteż cały czas nie spuszczał go z oka. Kiedy odmówiono modlitwy, syn zapytał ojca:
 - Mam gwizdek.  Mogę sobie pogwizdać?
- W żadnym wypadku. Gdzie ten twój gwizdek? – zapytał ojciec. Syn wskazał na swą kieszeń. Ojciec zwracał teraz uwagę na kieszeń i na syna.. Później wszyscy zaczęli tańczyć.
Chasydzi to tancerze, radośni ludzie.
To oni – ci szaleńcy, stanowili esencję judaizmu.
        Gdy wszyscy modlili się do Boga i tańczyli, atmosfera udzieliła się chłopcu. Nie mógł już dłużej wytrzymać. Wyciągnął gwizdek i zagwizdał. Wszyscy byli w szoku….
   Ale Baal Szem podszedł do chłopca, przytulił go i powiedział:
- Nasze modlitwy zostały wysłuchane. Bez gwizdka wszystko byłoby daremne. Ten gwizd był jedyną autentyczną, spontaniczną rzeczą. A cała reszta, to tylko rytuał.

Nie pozwól, aby twoje życie stało się martwym rytuałem.  Niech będą chwile, których nie da się wytłumaczyć. Niech będzie parę tajemniczych rzeczy, które istnieją bez powodu. Pozwól sobie zrobić czasem coś, za co ludzie ocenią cię jako wariata.. Ale w głębi duszy będą ci zazdrościć.
   Bowiem człowiek w stu procentach „normalny”, jest martwy. Odrobina szaleństwa zawsze dostarcza radości. Zrób od czasu do czasu coś głupiego. Wtedy pokażesz, że żyjesz. Wtedy odnajdziesz sens.
Zamieściłbyś podobne zdjęcie przy omawianiu chrzerzścijaństwa? No właśnie. To jest tabu. Tu niewiele wolno wiernym. Nic nie wolno. Wolno modlić się i oddawać energię, wolno słuchać kapłana, który ma wszystko wystudiowane, nauczono go, gdzie głos zawiesić, gdzie palec podnieść. Wolno dawać na tacę. To wszystko jest martwe. Tylko śmierć, cierpienie, grzech, pokuta, zazdrosny i mściwy Bóg, który tylko czycha na twoje potknięcie, żeby cie ukarać.

           ( Apokryfy Starego Testamentu - rzecz nie ujęta w kanonie. Książka ukazała się w Bibliotece Prymasowskiej staraniem kardynała Józefa Glempa )
 
 A nie tak jest!!!! Byłem w śmierci klinicznej, poszedłem wirem przez kolorowe obręcze.....Bóg jest żółtym, ciepłym światłem i jest miłosierny, nie krzyczy, nie grzmi, nie poniża! To sama miłość...
 no, napiszę o tym jeszcze przed końcem świata.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz