piątek, 17 sierpnia 2012

Jutro sobota - imieniny kota

?Był pewien rolnik w Neapolu,
który zasadził chuja w polu,
gdy przyszedł doń na wiosnę,
chuj rzecze: ?Precz! Ja rosnę,
do widzenia, mój drogi Karolu?
                              Wisława Szymborska
Przypominam limeryk naszej Noblistki, bo na koniec tygodnia coś lekkiego należy się czytelnikom Astronomii. Rynki robią, co robią, o datach miałem pisać, ale to chyba w przyszłym tygodniu, niech się zarysuje na wykresach, co ma się zarysować……nic sensownego o rynkach poza tym nie przychodzi do głowy.
                    Ten blog nie jest przeznaczony dla zwykłego Kowalskiego, który potrzebuje napompować się bezwartościową wiedzą……… A życie jest tak wesołe!
                  A więc nie piszę o rynkach…….A jaka jest podstawowa zasada daytradingu?: - Jeśli masz wątpliwości – nie wchodź na rynek, czekaj! Sygnały mają być jednoznaczne. Kopanie się z koniem – czytaj: stop mnie zamyka, powoduje, że pozbywam się „amunicji”. Jest to postępowanie bezzasadne. Kasa topnieje. I po co? Wracamy więc do limeryków…..
Znajomy mego maklera
Dupą transakcje zawiera
Mówi nią całkiem wyraźnie
I zyski zbiera pokaźnie
Wielu na to spoziera i bierze ich cholera
 (to napisał Jarząbek Wacław)
Czy nie zauważyliście, że książki od polskiego są jakieś nudne i za dużo w nich Kochanowskiego i Norwida, którzy w sumie nie wyróżniają się niczym specjalnym od innych, równie nudnych poetów? A może macie wrażenie, że pani od polskiego nie mówi wam wszystkiego, pomija pewne etapy w rozwoju literatury i milczy, gdy pytacie np. o przygody łóżkowe Morsztyna? Nadszedł czas, by wreszcie poznać poezję w wersji nieocenzurowanej!
Znamienna jest twórczość profesorów Jacka Balucha, bohemisty i Stanisława Balbusa (habilitacja z intertekstualności w procesie historycznym). Jest to chyba najbardziej znana para układająca limeryki (limeryki często układa się we dwójkę, zderzają się wtedy dwa typy myślenia i łatwiej o dobrą puentę - przyp. MZ). Stworzyli oni długą serię tzw. „limeryków chujowych":
Jest rolnik na Labradorze,
Co chujem sieje i orze,
Nawozi i okopuje.
A wszystko wyłącznie chujem.
Szczęść Boże!

Jest matematyk w Brukseli,
Co chujem mnoży i dzieli.
Dodaje i odejmuje,
A wszystko wyłącznie chujem.
Takiegoście nie widzieli.

W parafii Biadoliny
Ksiądz chujem uczy łaciny.
„Hic haec hoc huic hui" -
biedne dzieci skandują,
a on bije je bez żadnej przyczyny.

Balbus i Baluch są także autorami bądź współautorami limeryków autotematycznych: wyśmiewają problemy wersologii, strukturalistów, polonistów.. Błogosławieni ci, którzy potrafią śmiać się sami z siebie!

Mówił Baluch o liryce roli,
Z beznamiętnym zapałem, atoli
Mimo liczne na sali kobiety,
Balbus wstał i powiedział: „Niestety,
Moim zdaniem referent- pierdoli!"
(Jacek Baluch)

Pewien wersolog z Walencji,
Znany z ogromnej inwencji,
Kiedy mu do daktyla
Brakowało dwóch sylab,
Chuja kładł dla ekwiwalencji
(Balbus, Baluch)
Przepis na limeryk
Krążą plotki, że Słomczyńskiemu, guru polskich twórców limeryków, wystarczyły dwa okrążenia stołu, by stworzyć limeryk. W istocie, wyjadaczom wystarczy kilka sekund i już mają sprośny wiersz z zabawną puentą. Absolutnym rekordzistą jest Bronisław Maj, któremu udało się stworzyć limeryk w 8 sekund.
Szymborska radzi, by limeryki tworzyć w podróży - natchnieniem są wtedy nazwy mijanych miejscowości. Słomczyński jednak nie uważa limerykowania za zajęcie podróżne.
Do ułożenia limeryku potrzebne są: biesiadny stół, atlas geograficzny (do jeżdżenia placem po mapie i wymyślania nazw miejscowości), chociaż jeden podchmielony współtowarzysz, odrobina natchnienia. Od biedy można też uczestniczyć w jakiejś nudnej teoretycznoliterackiej konferencji i słuchając uczonego referatu, między jednym a drugim ziewnięciem posyłać koledze limeryki (tak, jak robili to swojego czasu Balbus i Baluch).
Jak zbudować limeryk? Nie warto nudzić tutaj o amfibrachach i innych hiperkataleksach.  Krótko: limeryk musi być rytmiczny, rymowany i łatwo wpadać w ucho. Naszym zadaniem jest opowiedzenie zabawnej historyjki, anegdoty. W pierwszym wersie przedstawiamy głównego bohatera (np. jego profesję, imię i nazwisko, narodowość, orientację seksualną) oraz nazwę geograficzną (najczęściej miejscowość, z której pochodzi bohater). Np.:

Pewien zoolog z Jeny

Teraz następny wers. Niech będzie mocny! Tutaj zawiązujemy akcję, przedstawiamy problem. Sprośność jest wskazana.

Lubił pierdolić hieny.

Teraz skupimy się na zasadniczej akcji. Następuje rozwinięcie wątku z drugiego wersu i jego kulminacja. Dobrze, żeby trzeci i czwarty wers były krótsze, wzmacniamy wtedy efekt niespodzianki. W tym wypadku zasadniczą akcją jest monolog naszego biednego zoologa.

Lecz narzekał: „Psiamać,
Ach, przestańcie się śmiać,

Ostatnia linijka to kwintesencja limeryku. Zakończenie musi być przede wszystkim zabawne, nonsensowne i niespodziewane:

Bo dostaję od tego migreny!"

Efekt? Czytelnik ma osłupieć, paść ze śmiechu lub podziwiać wielkość poety i jego zręczność w żonglowaniu rymem. Co wrażliwsze dziewczęta powinny zemdleć, zaczerwienić się albo chociaż skrzywić z niesmakiem. Dzieci natomiast nie powinny zrozumieć, o co chodzi.
Don Marquis, jeden z teoretyków gatunku, przedstawia następującą typologię limeryków:
-te, które można mówić w obecności dam
-te, które mówi się pod nieobecność dam, ale w przytomności osoby duchownej
-limeryki właściwe
Wniosek? Prawdziwy limeryk MUSI być pieprzny. Jak mówi Arnold Bennett: „Mam o limerykach do powiedzenia jedynie tyle, że najlepsze z nich są zupełnie niecenzuralne". Arthur Wimperis dodaje: „(...) te grzeczniejsze, które bardziej nadawałyby się do druku, spowija nudna mgła przeciętności".
Limeryk jednak nie potrzebuje wulgarnych słów, żeby być nieprzyzwoity. Dowodem uroczy limeryk Balucha:
Adwokatowi w Kolchidzie
Stawał na okrzyk „Sąd idzie!" -
-ale na stare lata
z nawyków adwokata
nic już nikomu nie przyjdzie...

Apeluję więc: zawstydźcie swojego polonistę! Chwytajcie za pióra (opcjonalnie za klawiatury) i czekajcie na muzę, która pozwoli wam na ułożenie ton limeryków... może o lamach? Na przykład coś w ten deseń:
W środku pampy śpiewał gaucho Bruno:
„Dźwięcz, gitary mej miłosna struno!
Podnieca mnie i dama,
I pastuch, kawał chama,
Ale LAMA to numero uno!"
(autor anonimowy)

Bibliografia:
Bikont Anna, Szczęsna Joanna: Limeryki czyli o plugawości i promienistych szczytach nonsensu. Warszawa 1998.
Szymborska Wisława: Rymowanki dla dużych dzieci. Kraków 2003.      
PS.Dlaczego zamieściłem takie zdjęcie? Bo pisałem kiedyś sporo na blogu "Nasza Sakiewka". Miałem tam stronę: "Jutro sobota - imieniny kota". Lubię to, co mnie otacza, ludzi lubię ( nie wszystkich niestety) i naszych braci mniejszych......A jutro sobota. ( Imieniny kota? ) Miłego weekendu życzę!
 


2 komentarze:

  1. "Jutro sobota...."to zawsze była I liga Zbyszkowych tekstów!
    Pozdrowienia
    MJ.

    OdpowiedzUsuń