czwartek, 30 sierpnia 2012

Czaszka Przeznaczenia



W roku 1924 brytyjski badacz i podróżnik - Frederick Mitchel-Hedges zorganizował wyprawę do tropikalnej dżungli Belice (Honduras Brytyjski) w Środkowej Ameryce, na którą zabrał także córkę Anne. Po przybyciu do strefy Punta Gorda ekipa rozpoczęła wykopaliska - archeolog pragnął odnaleźć ruiny starożytnego miasta Majów. Po trzech miesiącach ciężkiej pracy, prowadzonej z pomocą 300 Indian w gorącej i niedostępnej dżungli badacz odkrył duży kamienny plac, który otaczały liczne piramidy i domy, a pod całym terenem ciągnął się system podziemnych pomieszczeń - starożytne miasto Majów Lubaantum (Miasto Upadłych Kamieni). Jednak to nie miasto było najciekawszym odkryciem wyprawy. Najciekawszy i zarazem najdziwniejszy przedmiot odkryła córka podróżnika; traf chciał, że udało się jej to w jej własne urodziny. Pewnego dnia promienie zachodzącego słońca padły na dziwny, przedmiot, który pod ich wpływem zaczął się niezwykle mienić. Archeolog wraz z córką natychmiast przystąpili do odgrzebywania gruzów, myśląc, że jest to starożytna złota ozdoba. Jednak po odrzuceniu kamieni okazało się, iż jest to perfekcyjnie wykonana, kryształowa (kwarcowa) czaszka.

              Czaszka Przeznaczenia, jak ją nazwano, została wykonana z jednego kryształu. Z niebywałą dbałością zostały odtworzone wszystkie ludzkie detale anatomiczne - czaszka odwzorowuje wiernie wewnętrzne żyłki i otwory. Pewne szczegóły budowy wskazują, że modelem służącym za wzór była czaszka kobiety. Żuchwa stanowi oddzielną część, idealnie dopasowaną do bryły głównej - przy swobodnym zwieszeniu czaszki po najlżejszym dotknięciu szczęka zaczyna się ruszać tak, że sprawia wrażenie jakby czaszka... przemawiała. Twórcy czaszki wykorzystali w niej skomplikowany system pryzmatów, soczewek i pustych kanałów. Łuki policzkowe wydrążono malutkimi kanalikami i gdy wpada w nie światło, czaszka rozbłyskuje niezwykłym blaskiem. Jej podstawa jest precyzyjnie podcięta, tworząc pryzmat. Niesamowite właściwości optyczne tegoż pryzmatu jeszcze bardziej potęgują fantastyczne efekty świetlne, jakie wytwarza czaszka. Jeśli umieści się pod nią źródło światła - jej oczodoły błyszczą, a przy odpowiednim ukierunkowaniu światła emanują nikłe promyki. A podobno, jeśli zamiast źródła światła podstawimy pod nią zwykły przedmiot, to wpatrując się w oczodoły ujrzymy przedmiot we wnętrzu czaszki.

          Czaszka ma własności piezoelektryczne. Przy nacisku generuje prąd. Jest prawdopodobnie w niej przekaz. Może być nośnikiem pamięci RAM. Tak, jak chipy kwarcowe stanowiące pamięć komputerów. Gdy nasza wiedza o kryształach osiągnie odpowiedni poziom – odczytamy zapis zawarty w tym cacku.

        I jeszcze jedno: czaszka jest jedna. Znaleziono jeszcze kilka, ale one mają się do tej pierwszej jak pistolet na wodę do F -16. Tak samo jest z Wielką Piramidą w Egipcie. Jest tylko jedna Wielka Piramida.

                Badania mikroskopowe czaszki, które przeprowadzono w laboratoriach wielu krajów, wykazały, iż do jej ukształtowania nie wykorzystano skrawania, ani nawet jakiegokolwiek metalowego narzędzia. Powierzchnia jej jest wygładzona z niesamowitą dokładnością. Kwarc był polerowany najprawdopodobniej za pomocą pasty złożonej z piasku krzemowego i pyłu kwarcowego. Jednak, jeżeli Majowie, przy obróbce czaszki nie posługiwali się żadnym mechanicznym narzędziem, np. wiertarką z nasadką ścierną, to samo ręczne polerowanie dzień w dzień i noc w noc trwałoby około... 300 lat. A przecież dochodzi do tego jeszcze wymodelowanie wszystkich detali oraz wywiercenie otworów i żyłek... Kwarc, z jakiego wykonana jest czaszka, osiąga twardość 7 w 10-stopniowej skali twardości Mosha.

                Eksperci z British Museum twierdzą, że czaszka przeznaczenia obrabiana mogła być jedynie diamentem, a najprawdopodobniej jakąś nieznaną wysoko zaawansowaną technologią…..



2 komentarze:

  1. Kto zna sie na Liczbach Nawigatorów Czasu ten wie , że czaszka ma ich liczby w sobie [ wymiary,ciężar czaszki]
    i pogłoski jakoby ta czaszka była falsyfikatem podróbką angielskich ignorantów, którzy nie maja bladego pojęcia [w tym czasie1900-1930r.w którym rzekomo powstała i jest mistyfikacją] o liczbach w niej zawartych i znaczeniu tychże liczb,bo gdyby zrobili tę czaszke ludzie "zachodu" to na bank miała by inne wymiary, a tak wszystkie, powtarzam wszystkie miary pokrywają sie z liczbami Nawigatorów Czasu. to jest trudny do obalenia dowód na prawdziwość czaszki miłości.

    NSO115

    OdpowiedzUsuń
  2. Ludzie dajcie spokój,w takie bzdury wierzycie?

    Jane Walsh, badaczka z Instytutu Smitshona zadała sobie niemało trudu, by znaleźć jakieś ślady dotyczące czaszki Mitchell-Hedges. Po ostatecznym obaleniu mitu dotyczącego czaszek z Londynu I Waszyngtonu Jane Walsh rozpoczęła badania archiwalne które ostatecznie potwierdziły to co wykazała analiza powierzchni „czaszki przeznaczenia” dokonana za pomocą mikroskopu elektronowego. Otóż pierwszy raz, nie licząc opowieści i wspomnień rodziny Mitchell-Hedges, informacja o czaszce przeznaczenia pojawia się w roku 1944. Przedmiot znajdował się wówczas w posiadaniu znanego londyńskiego antykwariusza Sydney’a Burney’a. Burney najprawdopodobniej sprzedał ją Frederickowi Mitchell-Hedges, a ten uczynił z niej prezent dla swojej córki Anny. Ta z kolei wykorzystała artefakt aby za jego pomocą zarabiać na życie. Dodajmy, że nie było to życie nudne i biedne, wręcz przeciwnie, było piękne, ciekawe i dostanie. Wymagało jednak od Anny ciągłego fałszowania rzeczywistości. Jane Walsh zastanawiała się nawet czy Anna pod koniec życia sama nie zaczęła wierzyć w swoje kłamstwa. Być może tak właśnie było, bo kiedy odwiedziła po wielu latach miejsce rzekomego znalezienia czaszki – ruiny Lubaantun była mocno wzruszona, opowiadała o najdrobniejszych szczegółach dotyczących okoliczności odnalezienia tego przedmiotu, trudno było mieć wątpliwości co do autentyzmu jej przeżyć. Możliwe jest jednak także co innego – Anna oszukiwała cały świat na zimno, nie mając od początku ani krzty złudzeń co do pochodzenia czaszki, motywów jakimi się kierowała i swojej własnej moralności. Mogło tak być choćby z tego powodu, że Anna która całe życie uchodziła za córkę Fredericka Mitchell-Hedges była w rzeczywistości tylko jego przybraną córką. Tak przynajmniej sprawę tę wyjaśniono po jej śmierci, choć znalazło się wielu ludzi, którzy wątpili także w tę wzruszającą opowieść.

    OdpowiedzUsuń