Całe to poszukiwanie prawdy można jeszcze inaczej podzielić
na cztery etapy. I chciałbym, byś zgłębił te cztery etapy, gdyż będziesz gdzieś
w tych czterech etapach: na którymś z tych etapów albo w drodze z jednego etapu
do innego... Pierwszy etap nazywam dżunglą, drugi nazywam lasem, trzeci nazywam
ogrodem, czwarty nazywam domem.
DŻUNGLA
- jest stanem głębokiego snu - człowiek świadomie niczego nie poszukuje.
Większość żyje w tym stanie. Jest pewne poszukiwanie, ale bardzo nieświadome,
jeszcze nie rozmyślne. Człowiek szuka w ciemności, po omacku, ale niezupełnie
jest świadomy celu, ani nawet nie jest świadomy tego, że błądzi po omacku -
jest to bardzo przypadkowe.
Czasem natknie
się na jakieś okno i może zyskać pewne spojrzenie, ale znów to przegapia.
Ponieważ nie jest to świadome szukanie, tych wizji nie można utrzymać. Czasem w
snach coś ci się wyjaśnia. Czasem w miłości otwierają się i zamykają jakieś
drzwi, ale ty nie wiesz, ani jak się otworzyły, ani jak się znów zamknęły.
Czasem patrzysz
na wspaniały zachód słońca, obejmuje cię coś ogromnie pięknego, wnika w ciebie
inny świat, a przynajmniej cię dotyka - a potem odchodzi. I nie możesz zaufać
nawet temu, że tak było, nie możesz nawet uwierzyć, że to się stało... - ponieważ
nie poszukujesz świadomie.
Wiele razy
spotykasz Boga - uważaj, wiele razy spotykasz Boga, spotykasz Go w wielu
miejscach swego życia, ale nie potrafisz Go rozpoznać, przede wszystkim dlatego,
że Go nie szukasz. I pamiętaj, jeśli czegoś nie szukasz, nie możesz tego
zobaczyć. Możesz to zobaczyć tylko wtedy, gdy tego szukasz. Może to przejść tuż
obok ciebie, ale jeśli tego nie szukasz, nie zobaczysz tego. Aby coś zobaczyć,
człowiek musi tego szukać.
Pierwszy stan
przypomina dżunglę: głęboką, ciemną, gęstą, prymitywną, pierwotną. Żadna
ścieżka nie istnieje, nawet ślady stóp, i człowiek nie zmierza donikąd, stale
potykając się, wędruje od jednego ciemnego zakątka, do innego ciemnego zakątka.
Większość ludzi żyje w dżungli, w nieświadomym stanie umysłu.
Ludzie śpią
głębokim snem, czasem są lunatykami, czasem są somnambulikami. Tak nauczają
Budda, Chrystus, Gurdżijeff, Kabir - większość ludzi nie żyje, tylko egzystuje,
wegetuje. Wyglądasz tak, jakbyś był uważny – ale nie jesteś uważny. Żyjesz w gęstej
mgle, w chmurach. Twoje życie jest mechaniczne. Owszem, różne rzeczy się
dzieją, ale dzieją się tak, jak dzieje się to mechanizmom: naciskasz guzik i
zapala się światło, tak, po prostu, naciskasz guzik i mechanizm zaczyna
funkcjonować, tak, po prostu. Ktoś naciska ten guzik w tobie i przychodzi
złość, ktoś naciska inny guzik w tobie i jesteś bardzo szczęśliwy, ktoś inny
naciska jakiś inny guzik i otacza cię jakiś inny nastrój, i nie ma nawet jednej
chwili przerwy miedzy naciśnięciem guzika i pojawieniem się tego nastroju. Jest
to mechaniczne.
Nie jesteś
panem, jesteś niewolnikiem. I takie jest twoje życie: twoje najgłębsze centrum
śpi głębokim snem, a twoja świadomość jest otumaniona. Twoje ciało jest rydwanem, a byle zachcianka, byle pragnienie
wchodzi w ciebie, wiezie cię przez jakiś czas, zabiera cię dokądś, zostawia cię
tam, a potem kolejna zachcianka, kolejne pragnienie...
I tak wędrujesz zakosami,
potykasz się o jakiś kamień, wpadasz na jakieś drzewo. W ciemności ranisz
siebie, przysparzasz sobie bólu. Całe twoje życie to nic innego jak tylko
głęboki koszmar. A każde pragnienie, gdy opanuje cię, staje się twym panem. Gdy
jesteś w złości, złość staje się twoim panem, całkowicie nad tobą zapanowuje. I
nie jest tak, że jesteś w złości: stajesz się złością, i w tej złości robisz
coś, czego będziesz żałował. I w tym tkwi ironia - inne "ja" będzie żałowało tego, co zrobiło
tamto "ja", inne
pragnienie, inny stan, inny nastrój. Teraz będziesz cierpiał, i pójdziesz, i będziesz
chciał prosić o wybaczenie. Jest to ktoś inny, nie jest to ta sama osoba. Gdzie
są te zaczerwienione oczy, ta twarz pełna przemocy, ta gotowość zabicia albo
bycia zabitym? Wszystko minęło. Na tym etapie, etapie dżungli, ludzi bardziej
interesują odpowiedzi niż pytanie. Natychmiast zadowalają się jakąkolwiek głupią
odpowiedzią, jaka została im udzielona. W istocie rzeczy nigdy nie zadali
pytania. Jeszcze przed zapytaniem przyjęli odpowiedź. Tak ktoś staje się
hindusem, ktoś inny mahometaninem, a ktoś inny chrześcijaninem. Zanim zadałeś
pytanie, odpowiedź została ci udzielona, a ty kurczowo trzymasz się tej
odpowiedzi. Taki właśnie jest typ człowieka, którego nazywasz
"prostym" - ociosany, tradycyjny, konformista. Ukierunkowany na
przeszłość: nigdy nie spogląda w przyszłość, i nigdy nie spogląda w
teraźniejszość... Ten typ człowieka wierzy w księdza, w biskupa, w papieża, w
shankaracharye. Ten człowiek nigdy nie idzie poszukiwać gdzie indziej. Trzyma się kurczowo tego księdza, tej
religii, tego kościoła, w którym przypadkowo się narodził. Zostaje tam, żyje
w nim, umiera w nim...
A prawdziwe życie
jest niebezpieczne: na to nie może sobie pozwolić. Życie jest przygodą w tym,
co nowe, ale on kurczowo trzyma się starego. Życie jest nieznane i niepoznawalne,
a on nie chce ryzykować swoją wiedzą. Wraca
poczta zwrotna bez otwarcia koperty. Przychodzi, żyje, umiera, a w rzeczywistości
nigdy nie przychodzi, i nigdy nie żyje i nigdy nie umiera. Cała jego
egzystencja to głęboki sen. Jeszcze nie domaga się bycia człowiekiem. Ten
typ człowieka nazywasz "głupkowatym". Zawsze wygląda tak, jakby był
świętszy od ciebie, bardzo moralistyczny. Myśli, że jest bardzo moralny, ale
nie zna żadnych podstaw moralności. I kurczowo trzyma się norm społecznych,
nigdy nie wykracza poza nie. Przestrzega zasad... Ten typ człowieka jest też uparty: nigdy się nie zmienia, nie jest
gotowy do zmiany. Jest bardzo przeciwny zmianom, jest antyrewolucyjny I ten typ
człowieka jest fanatykiem i faszystą; w każdej chwili gotowy jest stać się
pełnym przemocy. A cała ta jego przemoc pojawia się, gdyż nie jest przekonany
co do samego siebie, nie jest pewien własnej religii. Jego religia nie jest
jego doznaniem - jak może być jej pewny? Kiedy
z nim dyskutujesz, natychmiast w dyskusji wyjmuje miecz. Miecz jest jego
argumentem. Ten typ człowieka jest bardzo irracjonalny, ale przemawia tak,
jakby był bardzo racjonalny. Jego racjonalizm to nic innego jak tylko
racjonalizacja, nie jest to rzeczywisty rozum. Pamiętaj i obserwuj - gdzieś w
głębi duszy musisz mieć tę dżunglę. Niektórzy mają ją bardziej, inni mają ją
mniej, ale różnica dotyczy ilości, stopnia. Ta dżungla tkwi w każdym człowieku.
Jest to twoja nieświadomość, ciemna noc
wewnątrz ciebie. A z tej ciemnej nocy powstaje wiele instynktów, impulsów,
obsesji, szaleństw, i zapanowują one nad twą świadomością.
Stań się obserwującym, stań się
uważnym. Na przykład - pojawia się złość. Pojawia się z nieświadomości, ten dym
unosi się z nieświadomości. Potem obejmuje twą świadomość i to cię otumania.
Potem możesz zrobić coś, czego przy zdrowych zmysłach nigdy byś nie zrobił.
Czekaj. Nie jest to pora na
mówienie ani jednego słowa lub robienie czegokolwiek. Zamknij drzwi, usiądź w
ciszy, obserwuj jak ta złość powstaje, a
znajdziesz klucz.
Obserwując powstawanie złości, zobaczysz - stopniowo złość
wygaśnie. Nie może trwać wiecznie, ma pewną ilość energii, pewną potencjalność.
Gdy ona się wyczerpie, złość odejdzie; a gdy odchodzi i wewnętrznie znów się
uspokoisz, stwierdzisz pewną zmianę, zmianę jakości swego istnienia. Stałeś się
bardziej uważny. Energia, która miała stać się złością i która miała być
zmarnowana i która miała być niszcząca, została wykorzystana przez twą
świadomość. A teraz świadomość płonie jaśniejszym ogniem, korzystając z tej
samej energii. Taka jest wewnętrzna metoda dokonywania przemiany trucizny w
nektar.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz