Wyspa Dębów stała się jedną z
najbardziej sławnych miejsc na Ziemi, a oczy poszukiwaczy skarbów skierowały
się w stronę tego miejsca, kiedy to w 1795 roku młody rybak, Daniel McGinnis
przypadkowo odkrył tajemniczy szyb. Po tym zdarzeniu zaczęto mówić o zaginionym
skarbie piratów, który miał tam zostać ukryty. Dziś, mimo upływu ponad 200 lat
od przypadkowego odkrycia nie udało się rozwikłać tej tajemniczej zagadki, a
cała sprawa pozostaje w cieniu wielu spekulacji i wątpliwości.
Poszukiwania skarbu.
Omawiana Wyspa Dębów należy do jednej z 360 wysp kanadyjskich, leży u wybrzeży Nowej Szkocji w zatoce Mahone Bay Oceanu Atlantyckiego. Jest niewielką wysepką, liczy zaledwie 1,6 km długości i 1 km szerokości. Jej niezwykła historia wiąże się z odkryciem przez młodego rybaka, Daniela McGinnisa studni o średnicy ok. 3 metrów. Pewnego letniego popołudnia chłopiec przypłynał na wyspę. Jego uwagę zwrócił duży dąb o zagiętych konarach, na których zwisały stare bloki i wyciągi okrętowe. Po chwili ujrzał on charakterystyczne, przykuwające uwagę zagłębienie przy dębie, które wskazywało na ingerencję człowieka. W tamtych czasach na wyspie nikt nie mieszkał. Chłopiec przekonany o znalezieniu skarbu piratów zwołał liczną grupę kolegów, którzy pomagali mu kopać. Niestety trafili oni na liczne przeszkody, bo zaraz po odkopaniu ok. 1 metra głębokości natrafili na płaskie kamienie, natomiast po odkopaniu kolejnych 3 metrów na pomost z drewnianych bali. Cechą przykuwającą uwagę chłopców były dziwne ślady po narzędziach wiertniczych na ścianach szybu. Chłopcy po ciężkich próbach odkopania tajemniczego dołu dali sobie spokój i zrezygnowali z dalszych poszukiwań. Tajemnicy temu całemu miejscu dodały jeszcze liczne obserwacje tajemniczych świateł oraz opowieści o zaginięciach ludzi, których nigdy nie odnaleziono. Cała sprawa została nagłośniona i tajemniczym szybem zajęli się profesjonaliści. Z niepotwierdzonych doniesień udział w poszukiwaniach miała brać firma Onslow Company, której pracownicy dokopali się do głębokości ok. 27 metrów napotykając co 3 metry pokłady drewnianych bali. Badacze doszukali się również (na głębokości od 12 do 18 metrów długości) pokładów węgla drzewnego i włókien kokosowych. Dodatkowo napotykali również charakterystyczną, błękitnawą glinę, która w tamtych terenach w ogóle nie występowała. Na głębokości 27 metrów poszukiwacze dokopali się do głazu, na którym wyryte były dziwne znaki, nieznane człowiekowi. W pewnym momencie cały szyb momentalnie wypełnił się wodą i nawet próby wypompowania za pomocą specjalistycznych urządzeń nie przynosiły skutków, gdyż poziom wody pozostawał taki sam. Czyżby woda broniła rzekomego skarbu? W każdym razie firma Onslow Company ostatecznie zrezygnowała z dalszych poszukiwań. Kolejną próbę podjęto w 1849 roku, tym razem pod nadzorem firmy Truro Company, która odkryła m.in. źródła dopływu wody do szybu. Zastosowano najprostszą metodę: napompowano do pełna wody w studni i dodano czerwonego barwnika. Teraz należało znaleźć na płyciźnie w morzu, gdzie pojawi się barwnik. Pojawił się….w pięciu miejscach! Odkryto pięć precyzyjnie wykonanych, wyłożonych przy ujściu matami kokosowymi, kanałów doprowadzających wodę do studni. Ze wszystkich stron wyspy! Zatamowano z wielkim trudem te pięć kanałów. Jednak woda napływała dalej. Stąd wniosek, że nie zlokalizowano wszystkich doprowadzeń. Ze względów finansowych firma przerwała dalsze prace badawcze. Kolejną próbę podjęto w 1861 roku, kiedy to odkryto podziemne pomieszczenie, w którym znajdowały się skrzynie. Przy próbie wydobycia skrzyń, cały szyb się zawalił. Zginęli ludzie. Zaczęto budować wówczas nowy szyb, równoległy do pierwotnego. Na przełomie lat 1861-1864 Oak Island Association po wielu żmudnych i nieudolnych próbach poszukiwawczych na głębokości 68 metrów znalazła kawałek pergaminu z dziwnymi literami. Przy głębokości 154 stóp natrafiono na cementową płytę, a po przedarciu się poniżej znaleziono drewniane kawałki i drobne przedmioty . Po pokonaniu 170 stóp dotarto do jakiejś metalowej płyty. Wdzierająca się znowu woda uniemożliwiła dalszą pracę.
Poszukiwania skarbu.
Omawiana Wyspa Dębów należy do jednej z 360 wysp kanadyjskich, leży u wybrzeży Nowej Szkocji w zatoce Mahone Bay Oceanu Atlantyckiego. Jest niewielką wysepką, liczy zaledwie 1,6 km długości i 1 km szerokości. Jej niezwykła historia wiąże się z odkryciem przez młodego rybaka, Daniela McGinnisa studni o średnicy ok. 3 metrów. Pewnego letniego popołudnia chłopiec przypłynał na wyspę. Jego uwagę zwrócił duży dąb o zagiętych konarach, na których zwisały stare bloki i wyciągi okrętowe. Po chwili ujrzał on charakterystyczne, przykuwające uwagę zagłębienie przy dębie, które wskazywało na ingerencję człowieka. W tamtych czasach na wyspie nikt nie mieszkał. Chłopiec przekonany o znalezieniu skarbu piratów zwołał liczną grupę kolegów, którzy pomagali mu kopać. Niestety trafili oni na liczne przeszkody, bo zaraz po odkopaniu ok. 1 metra głębokości natrafili na płaskie kamienie, natomiast po odkopaniu kolejnych 3 metrów na pomost z drewnianych bali. Cechą przykuwającą uwagę chłopców były dziwne ślady po narzędziach wiertniczych na ścianach szybu. Chłopcy po ciężkich próbach odkopania tajemniczego dołu dali sobie spokój i zrezygnowali z dalszych poszukiwań. Tajemnicy temu całemu miejscu dodały jeszcze liczne obserwacje tajemniczych świateł oraz opowieści o zaginięciach ludzi, których nigdy nie odnaleziono. Cała sprawa została nagłośniona i tajemniczym szybem zajęli się profesjonaliści. Z niepotwierdzonych doniesień udział w poszukiwaniach miała brać firma Onslow Company, której pracownicy dokopali się do głębokości ok. 27 metrów napotykając co 3 metry pokłady drewnianych bali. Badacze doszukali się również (na głębokości od 12 do 18 metrów długości) pokładów węgla drzewnego i włókien kokosowych. Dodatkowo napotykali również charakterystyczną, błękitnawą glinę, która w tamtych terenach w ogóle nie występowała. Na głębokości 27 metrów poszukiwacze dokopali się do głazu, na którym wyryte były dziwne znaki, nieznane człowiekowi. W pewnym momencie cały szyb momentalnie wypełnił się wodą i nawet próby wypompowania za pomocą specjalistycznych urządzeń nie przynosiły skutków, gdyż poziom wody pozostawał taki sam. Czyżby woda broniła rzekomego skarbu? W każdym razie firma Onslow Company ostatecznie zrezygnowała z dalszych poszukiwań. Kolejną próbę podjęto w 1849 roku, tym razem pod nadzorem firmy Truro Company, która odkryła m.in. źródła dopływu wody do szybu. Zastosowano najprostszą metodę: napompowano do pełna wody w studni i dodano czerwonego barwnika. Teraz należało znaleźć na płyciźnie w morzu, gdzie pojawi się barwnik. Pojawił się….w pięciu miejscach! Odkryto pięć precyzyjnie wykonanych, wyłożonych przy ujściu matami kokosowymi, kanałów doprowadzających wodę do studni. Ze wszystkich stron wyspy! Zatamowano z wielkim trudem te pięć kanałów. Jednak woda napływała dalej. Stąd wniosek, że nie zlokalizowano wszystkich doprowadzeń. Ze względów finansowych firma przerwała dalsze prace badawcze. Kolejną próbę podjęto w 1861 roku, kiedy to odkryto podziemne pomieszczenie, w którym znajdowały się skrzynie. Przy próbie wydobycia skrzyń, cały szyb się zawalił. Zginęli ludzie. Zaczęto budować wówczas nowy szyb, równoległy do pierwotnego. Na przełomie lat 1861-1864 Oak Island Association po wielu żmudnych i nieudolnych próbach poszukiwawczych na głębokości 68 metrów znalazła kawałek pergaminu z dziwnymi literami. Przy głębokości 154 stóp natrafiono na cementową płytę, a po przedarciu się poniżej znaleziono drewniane kawałki i drobne przedmioty . Po pokonaniu 170 stóp dotarto do jakiejś metalowej płyty. Wdzierająca się znowu woda uniemożliwiła dalszą pracę.
Do tej pory nie dotarto do skarbu, który przypuszczalnie spoczywa na dnie szybu. Na wyspie Dębów, poszukiwania są prowadzone bez przerwy. Przez firmy wydobywcze, oraz bogate osoby indywidualne. Wszyscy przegrywają…….
W 1909 roku do pracy poszukiwawczych przyłączył się
Franklin D. Roosevelt, który odkryciami na Wyspie Dębów interesował się aż do
swojej śmierci. Według niego w studni ukryte miały być klejnoty Marii
Antoniny i króla Ludwika. Roosevelt stracił majątek na poszukiwaniach.
Podczas prac prowadzonych
w 1920 roku poszukiwano jakichś wskazówek na wyspie i podczas wysadzania skał
trafiono na kamień z
wyrytymi na nim symbolami. Odkrywcą był Gilbert Hedden z Nowego Yorku, który
finansował w tamtym czasie poszukiwania.
W 1931 roku Robert Chappell kopiąc nowy szyb odnalazł ocenianą na ćwierć
wieku górniczą lampę naftową oraz topór. W trzy lat później prace na Wyspie
rozpoczął Thomas Nixon, który uważał, że skarb znajdujący się w studni należy
do Inków. W kilka lat później poszukiwania rozpoczął Gilbert Hedden, który
dysponował jakąś mapą sławnego pirata Kidda. Kontynuował badania do 1942
roku. Bez oczekiwanych rezultatów. Potem byli Nathan Lindenbaum oraz Edward
Riechart.
W 1955 roku biznesmen George Greene, wraz z grupą
nafciarzy z Teksasu postanowił ponowić poszukiwania. W dziesięć lat później
giną znowu robotnicy, a zagadka jest wciąż nierozwiązana. W tym samym roku
geolog Bob Dunfield postanawia wybudować groblę, za pomocą której stara się
dotrzeć do dna Money Pit. Pieniądze szybko się jednak skończyły i kolejny
poszukiwacz musi wracać do domu z kwitkiem. W 1965 roku Dunfield, David
Tobias oraz Dan Blankenship odkryli nową studnię. Nie zawierała ona jednak
niczego co mogloby pomóc w odkryciu skarbu Money Pit.
W roku 1970 pojawia się nowa grupa pod wodzą Dana Blankenshipa, która
wykładając poważne sumy pieniędzy na badania geologiczne i prace z wykorzystaniem
nowocześniejszego sprzętu dociera do głębokości 200 stóp. Poszukiwacze
trafiają tam na kawałki mosiądzu i porcelany. Ciekawym znaleziskiem były
odkuwane stalowe nożyczki,
które prawdopodobnie wykonano w Ameryce Południowej. Wykorzystano również
aparaturę elektroniczną, dzięki której na głębokości 212 stóp dostrzeżono
zarys jakichś skrzyń. Spółka wystąpiła do rządu kanadyjskiego o pożyczkę w
wysokości 12 milionów dolarów na dalsze prace. W 1995 roku na Wyspę Dębów
przyjeżdża kolejna grupa specjalistów, ale i oni nie wyjaśniają tajemnicy
Money Pit.
|
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz