środa, 3 sierpnia 2011

Euro/USD i Duch Opiekuńczy

Euro tańczy według dat, inne rynki robią, co mają robić. Dzień piękny. Tylko cieszyć się życiem! Bo co potrzebne do szczęścia, jak pisze Osho? Tylko ty sam! Szczęście masz w sobie i zawsze miałeś. Myśli to tylko narzędzie, należy je kontrolować, i po wykonaniu zadania odłożyć na bok. A więc poranny wpis, wyłączyć komputer i na spacer. DZIAŁANIE DUCHA OPIEKUŃCZEGO - KIEROWCĘ ZATRZYMUJE DROGÓWKA . Zdarzenie nr 1.Wszystkie przypadki z Warszawy, z dwóch lat, 2008 i 2009. Kłopoty z okiem i w końcu operacja, sprawiły, że upłynął termin badania technicznego i rejestracji samochodu. Noc. Zbliżam sie do tunelu pod Wisłostradą. Jechałem bez pasów, żółte światło, zawahałem się przez mgnienie, przejechałem już na czerwonym. Pusto. Widzę motocykl za sobą. Oho, policjant . Daje znak, abym zjechał na pobocze, zaraz po wyjeździe z tunelu. Wysyłam DUCHA OPIEKUŃCZEGO żeby mi pomógł. Okazuje się, że jechałem 80 km, a wolno 50, no i dowód rejestracyjny nieważny. 4 przewinienia - należy się mandat, ileś punktów, no i zatrzymanie dowodu. Chwila spokojnej rozmowy, policjant mówi: panie, nie wiem , co się ze mną dzieje, ale ja pana puszczę. I mnie puszcza.Tym razem świadkiem była moja żona. Pytała mnie potem, czemu byłem tak spokojny. A dlaczego miałem się niepokoić skoro DUCH działał ? Zdarzenie nr 2. Jestem umówiony wieczorem w centrum miasta, nie ma gdzie zaparkować, krążę na pamięć ulicami, nie patrzę na znaki.Wiadomo, zmiana organizacji ruchu co chwila, wczoraj można było tędy jechać, dziś nie. Jeszcze pieszych nie przepuściłem podobno i jeszcze coś. Razem 3 wykroczenia, podobno bardzo poważne, bo policjant wymienił sumę mandatu i punktów. Dużo tego. No DUCHA wysłałem, to przyglądam się całemu zdarzeniu jakby z zewnątrz. Nic się nie odzywam. Patrzymy na siebie przez chwilę. Aleje Jerozolimskie, duży ruch. Policjant wyrażnie podenerwowany ( może moim spokojem?, a może tym, że jechali za mną dość długo dając znaki, a ja się nie zatrzymywałem, bo nie było gdzie ) - poleca mi pojechać kilkaset metrów do przodu i stanąć na środku ronda przed Rotundą . < Tam pana skasuję , dodaje > Jadę posłusznie . Wjeżdżam na wskazane miejsce. Wysiadam . Przyjeżdża policjant , wysiada salutuje, ale nic nie mówi ..Znam tę chwilę wachania – to Duch działa, policjant zastanawia się co się dzieje..Coś jest nie tak. Pisk opon. Staje przy nas samochód, wypada kierowca, - panie władzo,woła , - a tu obok człowieka przejechało. Jednocześnie policjant z samochodu mówi: - puść pana, mamy wezwanie z centrali, potrącenie pieszego. Jestem pouczony i po sprawie. Tu miałem mieszane uczucia ; czy to ja spowodowałem potrącenie pieszego ? Zdarzenie nr 3. Jadę 80, tyle wolno. Błoto pośniegowe. Widzę samochód policyjny i funkcjonariusza, który wózkiem z licznikiem mierzy miejsce wypadku . Chcę zjechać na środkowy pas, nie puszczają mnie. Hamuję. Poślizg, samochód zaczyna tańczyć.Wpadam kolejno na trzy słupki gumowe, którymi policjant osłonił swój samochód i w ostatniej sekundzie udaje mi się nie uderzyć w jego pojazd. Uff! Adrenalina się podnosi. Policjant wychyla się blady zza samochodu i zatrzymuje mnie. Dmucham w balonik i wysyłam DUCHA. DUCHU porozum się z DUCHEM policjanta i spraw, aby mnie puścił. Odjeżdżam wybawiony z opresji. Policjant powiedział: panie, jaki ja jestem szczęśliwy, że nie przypieprzył pan w mój samochód, dlatego pana puszczę. KORZYSTAĆ Z POMOCY DUCHA OPIEKUŃCZEGO - ANIOŁA STRÓŻA,WE WSZYSTKICH ŻYCIOWYCH SYTUACJACH PODBRAMKOWYCH.! Dopisane po pewnym czasie: można wspierać się Duchem praktycznie non-stop. Niesamowite! Nie tylko w opresjach .... No to ciąg dalszy: Po zarobieniu pierwszych dużych pieniędzy, po raz pierwszy oblewa mnie fala zachwytu nad światem, aż mi się robi gorąco. Jestem szczęśliwy! Wiem, że modlitwa dziękczynna powinna być. I należy się Aniołowi. Aniele, tak mi dobrze, to Twoja zasługa! DZIĘKUJĘ! Słyszę odpowiedż: Podziękuj sobie, to Twoja zasługa,przecież ja jestem częścią Ciebie! A Ty zacząłeś słuchać samego siebie. Wreszcie. POMYŚL DOBRZE. POWIEDZ CO POMYŚLAŁEŚ. ZRÓB CO POWIEDZIAŁEŚ . A początek był taki. Na jednym z wielu zakrętów życiowych, postanawiam porozmawiać z Aniołem Stróżem. Sposób prosty: zastanów się o co pytasz (w myślach) kilka głębokich oddechów i chwytasz się za nos, wstrzymując oddech. Albo głowa do wanny! Duch się budzi zawsze nawet przy lekkim zagrożeniu życia. Pukamy do Anioła. -Co mam zrobić ze sobą w tym życiu? Nic,tak dalej postępuj. -Dlaczego mam to robić? To jest twoje zadanie,chciej je wypełnić. -Na co zwrócić uwagę? Twoja wola jest zależna od innych, postępuj tak, jak ty uważasz. -Czy mogę przyśpieszyć drogę do Prawdy? Tak, ale to nie jest potrzebne. -Czy możesz przekazać mi coś jeszcze? Wszystko, co ci przekazuję, już wiesz, lub będziesz wiedział. Rozmowa zaskakująco ciekawa, ale brak powietrza , zaraz się chyba zesikam! Ostatnie pytanie: -Czy mogę pytać przed podjęciem decyzji, czy jest to decyzja dobra czy zła? MOŻESZ, ALE NIGDY TAK DO KOŃCA NIE BĘDZIESZ PEWIEN, CZY ODPOWIEDŹ POCHODZI ODE MNIE, WIĘC PO CO PYTAĆ ? Łapię powietrze! No to sobie pogadałem! Sięgam po zeszyt, w którym zacząłem wiele lat temu zapisywać sny. Zapisuję rozmowę z Duchem, dlatego mogę ją teraz przytoczyć precyzyjnie. Ostatni przykład osobisty pokazuje,że mamy zdarzenia na własne życzenie, że jesteśmy kreatorami rzeczywistości.1995 rok, zbankrutowałem po raz drugi, firma jest już jednoosobowa, wszystkich musiałem zwolnić. ( a zatrudniałem oficjalnie 15 osób, drugie tyle na czarno) Stoję po 36 godzin przy wtryskarce tworzyw sztucznych, robię packi do walenia much i grzebienie. Potem odespać i w Polskę jedziemy sprzedawać. Jestem zmęczony sytuacją. W eter idzie wielokrotnie myśl : nie chcę tak ciężko pracować, żeby tak się porządnie wyspać, wogóle już mnie wtryskarka nie cieszy. ( Maszyna była wyjątkowa, tak jak Porsche wśród samochodów}. I stało się . Wypadek, 8 miesięcy w szpitalu. No, wyspałem się i odpocząłem za wszystkie czasy! Czyli : nie pozostawiać niedoprecyzowań, bo wyjdzie niedokładnie, czyli bokiem. Od tej chwili zastanawiaj się, kontroluj swoje myśli. Przykład wojenny: Opowiadanie kapitana Jana Blicharskiego, lotnika polskiego bombowego dywizjonu 300,rok 1945, Anglia. 12 lutego 1945. Jałta. Przemówienie Churchilla, mówi: it is right- to poważne słowo angielskie - żeby Sowieci zabrali Polsce Kresy. Dla mnie, jako, że pochodzę z Tarnopola, to był straszliwy cios. To była moja ojczyzna. Było 13 załóg po siedem osób, czyli 91 ludzi. Zaczeliśmy rozmawiać, utworzyły się grupki. Podnosione głosy. Jest po odprawie w dniu lotu. Najwięcej było Kresowiaków i trzy załogi oświadczyły, że w tej sytuacji nie lecą. Nie będą walczyć dla Anglików, którzy nas zdradzili. Po gorącej dyskusji, jedna załoga odmówiła lotu, a jedna złożona z wilniuków zapowiedziała, że to będzie jej ostatni lot. Noc z 13 na 14 lutego 1945. 8 tysięcy metrów. Widać z daleka markery czerwone na niebie, wyznaczające ogromny kwadrat. To zrobiły swoją robotę Mosqito. Wielki Teatr Nadchodzacej Śmierci. Podnosi się kurtyna. Płoną beczki czerwonych flar postawione na wysokości 10 km. Pięknie oznaczony cel. Na dole Drezno. Cel był łatwy. Drezno nie było bronione przez artylerię przeciwlotniczą, ani przez myśliwce. W powietrzu tłok. Leci tysiąc bombowców. Byłem bombardierem. Pierwszy zobaczyłem nasze czerwone markery. Mechanik otworzył drzwi bombowe, nacisnąłem guzik. Bomby poszły. Silne szarpnięcie do góry.(Pierwsza cookie na Drezno poszła z ręki Polaka, kapitana Blicharskiego – to symbol, był na niej napis: „Za Warszawę ) W zaciemnym wojennie Dreżnie 12 lutego 1945 Polak zapalił pierwsze światełko nagrobne) Samolot uwolnił kilka ton. Bomba główna to cookie, waga 4000 funtów, do tego wiązka Fosforowych pocisków zapalających w kształcie ołówków. Cookie burzące. Siadają całe kwartały domów. Fosfor płonie i się przylepia. Płonie nawet metal. Piekło. Zaczyna się burza ogniowa, a po chwili huragan ogniowy rwie w górę z szybkością 80 km zabierając cały tlen. Wszystko co żyje i oddycha dusi się. To Apokalipsa nadleciała nad Drezno. Ludzie w schronach, ale czują, że nadchodzi ostatnia godzina. W niebo, razem z huraganem iskier biegnie modlitwa : Vater unser, der da bist im Himmel- Ojcze nasz... Dywizjon 300 miał lancastery - w każdym jedna cookie, natomiast każdy B-29 wiózł ich więcej.... Straty dywizjonu - jedna maszyna, która zderzyła się w powietrzu nad Dreznem z samolotem angielskim, to był lancaster wilniuków.(Chcieli ostatniego lotu, to go dostali) Żeby okazać najwyższe zaufanie pilotowi, Polacy nie zabierali spadochronów. Jeśli sam coś umyślisz - działa. Jeśli pomyśli to siedmiu, działa mocniej. A jeśli pomyśli cały naród ? I pomyśli,że jest ponad inne narody ? POMYŚL DOBRZE, POWIEDZ, CO POMYŚLAŁEŚ WYKONAJ, CO POWIEDZIAŁEŚ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz