Teraz
wiesz, że świadomość jest oddzielna od treści świadomości. Jeśli stanie się to
uważnością z chwili na chwilę, wtedy, gdy spacerujesz, rozmawiasz, jesz, śpisz
– coś się zdarza. Jeśli jesteś ciągle świadomy tego, że umysł jest jedynie
skomputeryzowanym, wbudowanym w ciebie procesem służącym gromadzeniu wspomnień,
nie jest częścią twojego istnienia, sama ta świadomość, sama ta nie-metoda,
pomoże w tym, aby to coś zdarzyło się w tobie.
Nikt nie
może powiedzieć kiedy to nastąpi, jak to nastąpi, gdzie to nastąpi, ale jeśli
ta uważność będzie trwała, sama z siebie pogłębia się coraz bardziej. Jest to
proces automatyczny. Od intelektu przechodzi do serca, od inteligencji
przechodzi do twojego umysłu intuicyjnego, od świadomości powoli przechodzi do
nieświadomości. I pewnego dnia stajesz się totalnie przebudzony. Coś się
zdarzyło. Nie jako kultywowanie, ale jako produkt uboczny pamiętania. Nie
wskutek kultywowania jakiejś doktryny, ale dlatego, że przebudziłeś się na
pewien wewnętrzny fakt, pewną wewnętrzną wizję. Coś weszło głęboko w ciebie.
Gdy
przychodzi ta chwila, przychodzi zupełnie bez uprzedzenia, nieznana, jako
eksplozja. W tej chwili eksplozji jesteś całkowicie pusty. Nie ma cię,
przestajesz być. Nie ma intelektu, nie ma rozumu, nie ma pamięci. Jest po
prostu świadomość, świadomość nicości, pustki. W tej pustce jest wiedza. Ale
jest to wiedza o zupełnie innym sensie. Teraz nie ma poznającego i nie ma
poznawanego. Jest po prostu poznawanie. Jest to egzystencjalne.
To, co
istnieje w tej pustce, to, czym jest ta pustka – nie można tego przekazać.
Przekazać można tylko przejście, proces. Ale nie można myśleć o tym procesie
jako o metodzie, nie jest ono czymś, co należy praktykować. Nie ma nic, co
należałoby praktykować. Albo pamiętasz, albo nie.
Im bardziej zdołasz być świadkiem
swojej wiedzy, im mniej utożsamiasz się ze sobą jako osobą poznającą, tym
mniejsze jest prawdopodobieństwo, że twoje ego stanie się posiadaczem tej
wiedzy. Kiedy jesteś odrębny od swoich wspomnień, te wspomnienia stają się
jedynie pewnego rodzaju zgromadzonym kurzem. Powstały wskutek doświadczenia i
stały się nieodłączną częścią twojego umysłu, ale twoja świadomość jest czymś
innym. Ten, kto pamięta, jest czymś różnym od tego, co jest pamiętane. Ten, kto
poznał, jest czymś różnym od tego, co zostało poznane. Jeśli jasno zdajesz
sobie sprawę z tej różnicy, zbliżasz się coraz bardziej do pustki. Nieutożsamiony,
możesz być otwarty; możesz być bez wspomnień, które wchodzą między ciebie i to,
co nieznane.
Proces
poznania jest wieczny, nigdy nie można więc dotrzeć do punktu, w którym możesz
powiedzieć “Dotarłem." Jeśli ktoś to powie, znów wpada we wzorce pamięci,
wzorce wiedzy. Wtedy staje się martwy. Chwila deklaracji i potwierdzenia wiedzy
jest chwilą śmierci. Życie trwa. Życie zawsze jest od nieznanego do nieznanego.
Wywodzi się z tego, co poza, i prowadzi tam, gdzie jest to, co poza. Dlatego
dla mnie człowiekiem religijnym nie jest taki człowiek, który deklaruje wiedzę.
Człowiek, który deklaruje wiedzę, może być teologiem, filozofem, ale nigdy nie
będzie człowiekiem religijnym. Umysł religijny uznaje ostateczną tajemnicę,
ostateczną niepoznawalność, ostateczną ekstazę niewiedzy, ostateczną błogość
niewiedzy.
Chwili
medytacji, pustki, nie można stworzyć, nie można jej rzutować. Nie możesz
sprawić, by twój umysł stał się wyciszony.
Jeśli to
uczynisz, albo go otumaniłeś jakimiś środkami, albo go zahipnotyzowałeś, ale to
nie jest pustka. Pustka przychodzi. Nigdy nie można jej stworzyć, nigdy nie
można jej wywołać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz