czwartek, 24 października 2019

Coco Chanel


Boski Teatr Siedem Gwiazdek na górze 686.
Te siedem gwiazdek to Wielki Wóz – cztery gwiazdy w wozie, trzy w dyszlu.
Widz tylko jeden, kurtyna w górę!
Kolorowy świt za mną, teraz obserwuję, jak od strony Soliny nad Baligród powoli nadciąga burza.
Odezwał się głód - a więc pora na ceremonię śniadania.


Kroję plasterek masła, kładę na kromce chleba, a kiedy masło przykrywam białym serem, do głowy przychodzi sentencja Noblistki Szymborskiej: -               
             Przykryty tą płytą nagrobną
                  leży Jan Rokita.
            Maria osobno.




Burza nadciągnęła i zatrzymała się. Zrobiło się bardzo ciemno, na Boski Teatr Siedem Gwiazdek spłynęło dziwnie szare światło, przyroda wstrzymała oddech, nawet świerszcze zamarły i naraz jak nie pieprznie!!!!
Piorun uderzył tuż tuż, bo grzmot był niemal jednoczesny z oślepiającym błyskiem!
Aż mi żołądkowa treść podskoczyła! 


Cóż za fantastyczne widowisko serwuje burza przeżywana w bieszczadzkim plenerze!
Odbieram ją jako żywą istotę. Żywą i groźną, o czym przypomina istna kanonada grzmotów wsparta jedynym w swoim rodzaju echem. Po każdym grzmocie echo odbite z tyłu przetacza się w przód, a potem z lewa na prawo.
    Na zieloność spadają miotły deszczu, a przecież w Bieszczadach, także w tym roku deszczu jest dość - łąki są wyjątkowo bujne i pełne wilgoci.


Stoję przy namiocie gotowy do zanurkowania i patrzę, patrzę w radosnym uniesieniu, a rozszerzone nozdrza chłoną silny zapach ozonu.
   Pomimo huku grzmotów, coraz wyraźniej słychać narastający szum - zbliża się ściana deszczu. Jest o sto metrów, o pięćdziesiąt - hop do namiotu, teraz szybko zasunąć suwak i lunęło!
Po gwałtownej, a przez to zwykle krótkiej burzy, następuje klasyka mgieł i kropel.


     
Wiatr zmienił się na zachodni, spycha chmury, co chwila jest inny układ obłoków, a ja tak lubię na nie patrzeć.... Cudnie, cudnie jest!




Kurczę, uczestniczę w jakimś bajkowym, niepowtarzalnym spektaklu?
Czy rzeczywiście jest tu aż tak przepięknie, czy tylko umiem się cieszyć?
Chyba jedno i drugie, a do tego macierzanka po deszczu dokłada swój delikatny zapach.....


Bo przecież wystarczy być ze sobą w zgodzie, czego życzę wszystkim Czytelnikom, gdyż takie nastawienie dodaje skrzydeł, a wtedy z łatwością wpada się w zachwyt.
Niewinny dziecięcy zachwyt.
     Tu pasują jak ulał słowa Coco Chanel:Być może urodziłeś się bez skrzydeł, lecz one zawsze mogą ci wyrosnąć, tylko im w tym nie przeszkadzaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz