środa, 23 października 2019

Puchacz – król nocy


Łacińska nazwa łatwa do zapamiętania: -  Bubo bubo.


Pisałem o prawdopodobnym miejscu zamieszkania mego znajomego puchacza w bieszczadzkiej dolinie Rabe – to pomnik przyrody, lipa obok starego cmentarza łemkowskiego.           
Czemu tak uważam?
Wypluwki. 
Na ziemi pod domem puchacza leżą wypluwki. Puchacz połyka bowiem zdobycz w całości, potem w żołądku od mięsa oddzielają się kości z sierścią i są wypluwane na zewnątrz.


Rozpiętość skrzydeł u wyrośniętych osobników dochodzi do dwóch metrów, a waga ciała przekracza cztery kilogramy.


Od sześciu lat, w lecie, gdy tutaj biwakuję, słyszę jego charakterystyczne wołanie wieczorne. Zwykle woła raz, dwa, a najwyżej trzy razy. To o zmierzchu, w tej sławnej porze pomiędzy psem a wilkiem.


Potem zapada noc i kiedy resztki światła pozwalają jeszcze dostrzec zarysy grzebienia szczytów na horyzoncie, pojawia się mój znajomy puchacz.
    Pojawia się znikąd jako niesamowita zjawa, jak duch i od razu jest tuż nad głową, leci bezszelestnie oczywiście, na wysokości może dwóch metrów nad ziemią. Przy pierwszych przelotach odruchowo kuliłem się w sobie siedząc przy namiocie, bo wydawało mi się, że ptak ma zamiar wylądować na mojej głowie. Z czasem oswoiłem się z tymi jego niskimi przelotami. 
     Puchacz wydaje się olbrzymi w tej swojej dwumetrowej rozpiętości skrzydeł - przecież jest wielkości namiotu.....
Przelatuje bardzo wolno i każdego pogodnego wieczora tylko raz.   
                                                                                         
Sprawdza, czy jeszcze jestem - przecież to jego teren.
Nie ukrywam, że czekam na tę chwilę i posyłam drapieżnikowi życzenia udanych łowów.

Puchacz nie boi się praktycznie niczego. Nie buduje gniazda, woli zajmować te opuszczone przez inne ptaki. Nierzadko rozpoczyna lęgi w gnieździe, które odebrał jastrzębiowi, zabijając i zjadając poprzedniego właściciela.         
      Świadczy to o ogromnej sile tego ptaka, jako że żaden inny z leśnych drapieżców, nie jest w stanie upolować jastrzębia. Puchacz jest jedyną polską sową, która w przypadku braku odpowiedniego miejsca, nie boi się zakładać gniazda bezpośrednio na ziemi.                                                                         
   


Podobno pilnująca lęgu samica, jest w stanie obronić jaja lub pisklęta przed każdym napastnikiem, także dzikiem, wilkiem i rysiem.
Zdobyczą puchacza są nie tylko ptaki, drapieżnik ten chwyta wszelkie gryzonie, króliki, zające, jeże, a nawet młode lisy i sarny. Moc nacisku jego szponów dochodzić może do dwóch ton. Jest to bez wątpienia najsilniejsza z sów.


Specyficzny układ piór na twarzy puchacza nazywamy szlarą
Szlara zbiera fale dźwiękowe i przekazuje je do uszu. To dzięki niej sowa słyszy superstereofonicznie i tylko dzięki uszom dokładnie lokalizuje miejsce najmniejszego szmeru.                                                                                          
Jak wygląda polowanie puchacza w zimie napiszę innym razem.

Puchacze to ptaki, które przez całe życie pozostają sobie wierne. Samiec i samica dobierają się w parę, która złączona jest już do śmierci któregoś z osobników. Są przy tym długowieczne, okazy trzymane w niewoli, nierzadko dożywają 60-ciu, a nawet i więcej lat.                                                                              Pewien samiec trzymany w ogrodzie zoologicznym w USA, po przypadkowej śmierci swej partnerki, nie wykazywał zainteresowania żadną inną samicą, po czym sam padł, odmawiając przyjmowania pokarmu.
Wszystkie gatunki sów, są na terytorium UE chronione. W Polsce liczebność tej sowy szacuje się na 250 par. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz