Po
przeżyciach związanych ze śmiercią kliniczną (1995 rok) nasiliło się moje
zainteresowanie sferami ducha, a więc także religiami. Często sięgałem po
książki z tego zakresu i wyłuskiwałem szczegóły, które potwierdzały osobiste
wspomnienia. Był wpis „Po tamtej stronie”.
Jedną z najcenniejszych książek
traktujących o wymienionych sprawach, jest praca Alexandry David-Neel.
Dziś
urywek o inkarnacji - wyborze przyszłego wcielenia.
To,
że wędrówka dusz - reinkarnacja istnieje nie podlega kwestii. Przypominam, że chrześcijaństwo
czerpiące z religii pierwotnych, uznawało reinkarnację za dogmat, dopóki
decyzją polityczną któregoś z soborów nie usunięto jej z doktryny.
Alexandra pisze atoli o inkarnacji - świadomym wyborze przyszłego wcielenia:
- „Duchowo oświeceni mogą wybrać nie tylko swoich przyszłych rodziców, ale i miejsce, gdzie się odrodzą.
Jednakże
lamowie podkreślają poważną różnicę między zwykłym odradzaniem się ogółu ludzi,
a transmigracją duchowo oświeconych.
Oto ci, którzy nie praktykowali żadnych duchowych ćwiczeń, żyją jak zwierzęta i nieświadomie ulegają popędom, mogą zostać wcieleni w człowieka wędrującego w przypadkowych kierunkach i nie osiągają żadnego określonego celu.
Na przykład ktoś taki spostrzega jezioro
na wschodzie, a ponieważ jest spragniony, chęć napicia się sprawia, że idzie w
tym właśnie kierunku.
Kiedy
jest już w pobliżu, czuje zapach dymu, który wywołuje w nim obraz domu.
Owładnięty myślą, że lepiej byłoby napić się herbaty zamiast wody i mieć dach
nad głową na noc, zmienia kierunek.
Odchodzi
od jeziora zanim do niego dotarł i zmienia kierunek ze wschodniego na północny,
ponieważ to z tego kierunku dochodził zapach dymu.
Kiedy tak idzie, zanim jeszcze zobaczy dom,
czy namiot, ukazują mu się groźne duchy. Przerażony wędrowiec ucieka na
południe, najszybciej jak może. Odbiegł i sądzi, że jest daleko od potworów i
nie musi się ich obawiać, więc zatrzymuje się i zauważa obok siebie innych, a
takich samych jak on podróżnych.
Ci inni chwalą uroki jakiegoś
błogosławionego kraju, ziemi dobrobytu i radości, ku której się kierują.
W człowieku błądzącym kiełkuje entuzjazm, więc przyłącza się do innych i razem ruszają na zachód. Na tej drodze spotykają go jeszcze inne zdarzenia, sprawiając, że za każdym razem znowu zmieni kierunek wędrówki, zanim ujrzy ziemię, gdzie króluje szczęście.
I tak upływa życie, a wędrowiec zmieniając
ciągle kierunek nigdzie nie dotrze, nie osiągnie żadnego celu.
Za
to śmierć zaskoczy go w trakcie tych szalonych peregrynacji, a sprzeczne siły,
zrodzone z jego nieuporządkowanego działania, zostaną rozproszone.
Siła
energii, konieczna, by określić ciągłość tego samego strumienia, nie wytworzyła
się, dlatego żaden tulku nie zostanie
ukształtowany.
Natomiast
człowiek oświecony porównywany jest do podróżnika, który doskonale wie, dokąd
chce się udać, zna dobrze topografię okolicy, którą wybrał za cel. Także zna
drogi, które tam prowadzą.
Jego
umysł jest całkowicie oddany sprawie dotarcia do celu.
Idzie,
a ogłuchł i oślepł na miraże i pokusy pojawiające się na drodze i nic nie może
go z niej zawrócić.
Takim człowiekiem kierują siły generowane
przez koncentrację myśli i jego
działalność fizyczną.
Śmierć
może zniszczyć jego ciało w czasie drogi, ale energia psychiczna, której ciało
było zarazem twórcą i narzędziem, nadal pozostaje spójna. Dążąc do tego samego
celu, zaopatruje się w nowe materialne narzędzie, jakim jest tulku.
Ta
teoria współgra z wielką liczbą dawnych tybetańskich legend, których
bohaterowie determinują za pomocą aktu woli naturę ich reinkarnacji i naturę
przyszłego wcielenia”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz