poniedziałek, 7 października 2019

Na orbicie


Ile jest światów podobnych do naszego?
Czy poznamy kiedyś swych Kosmicznych Braci?

Zanim odpowiemy na pierwsze pytanie, najpierw musimy zdefiniować, co nazywamy światem podobnym do naszego.

Pomijając inne wymiary i inne wszechświaty, dochodzimy do wniosku, że i tak ten cały kram jest dość duży i trzeba go ograniczyć.
A więc powinniśmy szukać niedużych skalnych planet, z obecnością wody, krążących wokół średnich rozmiarów stabilnych gwiazd, w uporządkowanych układach słonecznych.
      I już mamy ograniczoną liczbę nieruchomości równą liczbie ziaren piasku na Saharze.

Przypomnę, że pierwszą planetę poza słoneczną krążącą wokół pulsara odkrył Polak Aleksander Wolszczan.
Do końca XX wieku odkryto 150 planet poza słonecznych, a połowę z nich odkryli dwaj astronomowie z Genewy - pierwsi odkryli planetę krążącą wokół zwykłej gwiazdy (Pegasi 51).


Po drugie primo: - wiedząc, że miss Ewolucja lubi eksperymentować, także z czasem - nie powinniśmy się spodziewać odkrycia istot człekokształtnych, lecz ogólnie biorąc jakiś rozumnych istot, które mogą wyglądać jak: - rozumny ocean, owady, węże, elfy lub cokolwiek innego potrafiącego się przemieszczać niekoniecznie za pomocą nóg.
     Czyli powinniśmy przyjąć, że nasi Bracia Kosmiczni mają dowolnie zaskakującą formę.

Inną zasadniczą sprawą jest stopień Ich rozwoju. W stosunku do naszego mogą być prymitywni jak ludzie epoki kamienia, albo przewyższać nas w ewolucji i rozwoju społecznym o eony lat.
        Wszak, jak się okazało nie jesteśmy wcale Koroną Stworzenia i przy naszych Kosmicznych Braciach możemy wyglądać na prymitywnych głupków.
    
Teraz wyłania się następne pytanie podstawowe: - czy kiedykolwiek będziemy w stanie wyruszyć na poszukiwanie swoich Kosmicznych Braci?

    
Bo stosunkowo krótkie podróże kosmiczne jak widać (Księżyc, orbita, za chwilę Mars) są możliwe.
Jednocześnie wiemy już, że zdrowie kosmonautów po rocznym pobycie na orbicie jest mocno nadszarpnięte. A właściwie taki człowiek jest już niestety tylko wrakiem.





    
Gorzej będzie z podróżami dalekimi.
Oto tylko garść problemów orbitalnych związanych z ciałem:
- przemieszczanie znacznej ilości krwi z kończyn dolnych w górę tułowia i do głowy
- nogi stają się bardzo cienkie
- pojawia się coś, co nazywamy zbędnością nóg (dlatego na orbicie  egzystuje się bez butów - tylko w skarpetkach)                                   
- twarz czerwienieje
- niektórzy dostają obrzęków
- wzmaga się wydzielanie śluzu z nosa – smarkanie nieustanne
- wypłukiwanie wapnia ze szkieletu powodujące łamliwość kości
- atrofia mięśni której nie są w stanie zapobiec żadne, nawet wielogodzinne ćwiczenia
- bardzo szkodliwe promienie kosmiczne przenikające wszystko
- nie mniej szkodliwy wiatr słoneczny
- bardzo przyspieszone starzenie się

Podsumowując: - jesteśmy zwierzętami naziemnymi i podróże kosmiczne nie wychodzą nam na zdrowie.




1 komentarz:

  1. A na zdrowie nie wyjdzie też podanie daty zwrotu? ;)

    OdpowiedzUsuń