Co pewien czas istnieję na blogu, jako selfie - prawie żywy człowiek.
No bo jak tu można inaczej – tylko prawie.
1 czerwca 2019 - Bieszczady - ponad Huczwicami. W nocy było zero, a nie zamarzłem.
Odludzie całkowite - dziś jest tu tylko miejsce na mapie. Pewnie dlatego jestem aż tak radosny, po wyrwaniu się z betonowej pustyni miasta.
Dziękuję tym, którzy wpisują komentarze – Danusi, wszystkim
innym imiennym i nazwiskowym, a także anonimowym.
No i oczywiście wszystkim Czytelnikom za czytanie.
Wiele osób zaciekawionych postem o cyklu Kondratiewa: - "Rok 2020”, pisze na prywatny adres, prosząc o więcej.
W piątek, albo sobotę odpowiem na te różne głosy, a przy okazji
opiszę inny nie mniej ciekawy temat, który można wykorzystać w zarabianiu na
rynkach finansowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz