wtorek, 29 października 2019

Strzał z Bahiennego

Noc ciepła, spałem w otwartym namiocie. O świcie wyjrzałem na wschód, czy jest kolorowo – niebo okazało się bezchmurne.


Odprawiam obrzęd szyszkowego podpalenia ognia jedną zapałką - podgrzewa się zaparzona wczorajszego wieczora mięta.

Nie ma rosy, zbieram garść jagód. 
Nagle słychać strzał od strony Bahiennego, po minucie drugi. Huk strzałów przetacza się trzykrotnym echem, Oto z pewnością z ręki usankcjonowanego mordercy - myśliwego zginęło jakieś zwierzę. Ci usankcjonowani mordercy dokonują zabójstw dla przyjemności (bo nie z głodu). 
Chorej przyjemności. Ich powinno się leczyć kuria ich mać
         I w tym powiedzeniu zawarłem swój stosunek jednocześnie do myśliwych i kk.
Święty Hubert jako patron niesie im spokój sumienia. 
Sumienie mają nasmarowane chrześcijańską wazeliną i gładko łączą nie zabijaj z dobrym samopoczuciem.       
Jestem pewien, że strzelano z ambony pod Pucakiem, będzie 5 km, znam przecież teren jak własną kieszeń.
Pójdę po obiedzie zbadać sprawę.





Orlik dziś krzyczy mocno opóźniony - słońce już wzeszło dobrą godzinę temu.
Siedzę pomiędzy sosną a jaworem, kontempluję okolicę i zapisuję te myśli poranne.
Co zrobiwszy, serwetkę rozłożywszy, do śniadania się zabrawszy, bo misio głodny  już czeka.
Przyleciał dzięcioł i puka pracowicie. 
Amen. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz