czwartek, 5 listopada 2015

Czerwcowe bieszczadzkie ląki


Wychodzę na malowniczą drogę, którą biegły przedwojenne tory kolejki bieszczadzkiej. Torów nie ma, samochody tędy nie jeżdżą i bardzo rzadko chodzą ludzie, idzie się dobrze, a wokół czerwcowe bieszczadzkie łąki.....
   



Mam dwie zdrowe ręce, i dwie nogi zdrowe, ogólnie jest zdrowie, głowa nie boli, czegóż chcieć więcej?
A dzień? - Cudo!!!
Widoki wspaniałe! Powietrze kryształ, i to rozpierające poczucie wolności!
     W życiu ważne są tylko (urocze) chwile....
Sprawdziłem, że takie chwile da się rozciągnąć, wystarczy tylko być totalnym, roztopić się, zniknąć wewnątrz takiej chwili.
Wpadam w lekkie uniesienie: - Ach! Jak miło jest! (Oraz niezwykle przyjemnie)
     

W sklepie w Nowym Łupkowie odbyły się pogaduchy o sprawach miejscowych, jestem tu przecież swój.
Komu drzewo w lesie na plecy spadło, kto przeniósł się na niebieskie połoniny.
Niespieszne zakupy zrobione, wracam. 

Idzie się i cyk zdjęcie, bo łąki jak w bajce, znowu się idzie i znowu cyk zdjęcie.
Co za frajda! 
      Tu wszystko widać! 
Tak się wyraził pewien gość, który przyjechał do Jana Gabriela z wielkiego miasta. Gdy wyszedł przed Dom na Górze, takie właśnie historyczne już zdanie wypowiedział. 
  


Szeroka przestrzeń, zieloność na dole, a u góry nieskończony dach nieba ....

Zawiewa zefirek, jego delikatne powiewy niosą ze sobą zapach nagrzanej łąki. Nozdrza się rozszerzają, co i raz następuje głębszy oddech. Wśród łąk cisza jest niewysłowiona, wszechogarniająca, obejmująca, dzwoniąca w uszach, no.... tak w mieście nie ma, oj nie ma!
  


Cyk zdjęcie, cyk zdjęcie. Jakbym robił przetwory na zimę w słoikach z tych widoków! Bo tak jest rzeczywiście: - Oglądam w zimie soczystą zieleń lata, patrzę na rozwieszone girlandy suszonych grzybów, popijam gorący sok z czarnego bzu, wpisuję teksty do bloga.
    Od czasu do czasu zaglądam również do rynków finansowych, co tam słychać i czekam na okazję wejścia.
Porobiłem nieco przetworów w tym roku.
(Bo miałem czas).
Gdy po wakacjach ruszy blog, robione teraz zdjęcia zostaną przypuszczalnie opublikowane dopiero w listopadzie.
(relacje spisuję z zeszytu – bieszczadzkiego komputera).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz