sobota, 14 listopada 2015

Okrąglik

Ależ to frajda mieć letnie wakacje zimą! Te wszystkie niezapomniane chwile przeżywać powtórnie. 
Mam na myśli pisanie do bloga i zamieszczanie zdjęć. Czytam swoje notatki z zeszytu i już ląduję w opisywanym Tu i Teraz. Wracają uczucia, a one są przecież tak ważne.
Ważne, bo uczucia nie kłamią.
       Kilka dni temu robiłem zdjęcia wysokich budynków w Warszawie. We dnie i nocą. Jakie piękno jest w tych wytworach ludzkiej głowy i ręki!
Czytam aktualnie kilka książek, m.in. Łowca krokodyli – Steve'a Irwina.
To ten facet, którego niedawno uśmierciła jadowita płaszczka.
Jak on kochał przyrodę, w tym obok krokodyli, także węże. Jaką myśl chcę przekazać, i to na wiele sposobów? Pasja, pasja!

- Rób to, co lubisz! Jeśli tego nie robisz, to przynajmniej do tego dąż!

Jestem już jakiś czas w Woli Michowej, jest tu z pewnością bardzo pięknie





 i na obfitość zdarzeń nie można narzekać (opiszę niektóre, opiszę) ale.... zaczynam coraz częściej spoglądać w niebo, odzywa się łowca chmur i przestrzeni. 
 




Oraz potrzebuję pobyć jakiś czas sam ze sobą na odludziu.
Ciągnie mnie do dalszej włóczęgi, do przygód, nieznanego, energia zaczyna kipieć. A może to wędrowanie, to już tradycja?

Pani pyta w szkole Jasia: - kim chciałbyś zostać jak dorośniesz?
Księdzem – pada odpowiedź.
Księdzem? Dlaczego księdzem?
To już tradycja, proszę pani, w mojej rodzinie dziadek był księdzem i ojciec także.

Po kilku dniach pobytu na ziemi Henryka Bieszczadnika, gdy każdy dzień przynosił nieprawdopodobną obfitość wrażeń (będzie wiele postów o tym) ponownie wyruszam na szlak.

Cel: Okrąglik.
Czas: nieistotny.

Idzie się.

Najpierw Balnica. Nie ma Wojtka Judy, to widzę, bo drzwi zamknięte, a przed nimi wita mnie moja miłość – Luna, półwilczyca.
 

Jak powiedzieli sprzedawcy przy kolejce, Wojtek będzie dopiero wieczorem. Ruszam więc w stronę Solinki, tym razem po torach kolejki bieszczadzkiej.

1 komentarz:

  1. wychodziłem dzisiaj z kościoła na Krzeptówkach i nagle po schodach spadł kamień, zobaczyłem go, zszedłem kilka schodów i wróciłem się po niego, czy dostałem go od Boga? co to oznacza? proszę o analizę

    OdpowiedzUsuń