poniedziałek, 2 listopada 2015

Przełęcz Żebrak

Wpadam w swoje niespieszne tempo. 
Roztapiam się słuchając chrzęstu żwiru pod butami i śpiewu ptaków. Słońce wysoko – jest bardzo gorąco. Na drogę wbiegł zając. Zatrzymał się na środku, przysiadł i zaczął mi się przyglądać. Sięgam po aparat, zdejmuję kapsel, gotowe - ale obiektu już nie ma.                                 Dłuższy, godzinny przystanek robię dopiero na przełęczy.
   


Koszula zrobiła się całkiem mokra pod plecakiem, teraz suszy się na słońcu. Dalej nie czuję głodu.
      Ładnie tu jest i każdej porze roku bardzo inaczej. Niby żadnych widoków, takie miejsce przejściowe tylko, ale tu jest dla mnie dzisiaj połowa drogi stamtąd – tam. I w każdym miejscu osoba z duszą fotografa wychwyci jakieś ciekawe coś.
  

Kładę się na ławce w wiacie, jaki tu miły chłód! Kręgosłup się prostuje, oddech zwalnia, robi się tak miło w człowieku, jestem na granicy odpłynięcia.....
    
             
        Ciało to boski mechanizm!
Oto ciało, które masz, które zostało ci podarowane, korzystaj z niego i bądź zadowolony. Bądź zadowolony ze swego ciała, a nawet je kochaj. Bo kto kocha swoje ciało, ten o nie dba. Nie zapycha się nadmiarem jedzenia, ale też się nie głodzi. Słucha wskazówek swego ciała, jest do niego dostrojony. Kiedy dbasz o ciało, ono automatycznie zaczyna być w porządku. Daje ci przykładowo sygnał co zjeść i kiedy to zjeść.
      Ludzie tak bardzo wpadli w niewolę nawyków.
Wielu nie lubi swego ciała, nazywając nogi – kulasami, albo mówiąc: - mam za duży kałdun. To są twoje nogi i twój brzuch. Popracuj nad sobą, albo te części ciała się wtedy zmienią fizycznie, albo tobie zmieni się w głowie. Jeśli natomiast znielubisz swoje ciało, będziesz z niego niezadowolony, spowodujesz konflikt. Przestaniesz o nie dbać.
              Kto lubi bowiem swego wroga?
Przestaniesz słuchać jego wskazówek, a twoja niechęć będzie narastać.
Jeśli nie jesteś zadowolony – zadowolona ze swego ciała, bo ono jest według ciebie zbyt mało piękne, odrzuć takie wyobrażenia. Ciało jest (bowiem) takie, jakie powinno być i inne nie będzie. To zupełnie tak samo jak z pogodą. Jeśli nie akceptujesz tego co jest – masz stresa, zatruwasz się.
           Ten problem nie jest stworzony przez ciało, lecz przez umysł. Żadne zwierzę nie cierpi z powodu wyglądu swego ciała. Ileż to razy widziałem psa bez nogi, który dzielnie posuwał po bezdrożach. I miał gdzieś moje współczucie – biegł dalej swoją drogą, kuśtykając.
       Gdyby piękno miało polegać na smukłości..... Hipopotam by się zapłakał, myśląc: - dlaczego tak koszmarnie wyglądam?
Czy widziałeś płaczącego hipopotama?
 
Tak, ciało to prezent. To instrument, taki jak samochód. A o samochód ludzie dbają. Myją, pucują, nasłuchują obcych szmerów, aby wiedzieć, czy nie dzieje się z nim coś złego. I już najmniejsze zadrapanie na karoserii ich zasmuca.
    Ciało to cudowny, skomplikowany mechanizm, który działa wydajnie i bez zarzutu przez siedemdziesiąt i więcej lat. Działa bez zarzutu, niezależnie od tego, czy śpisz, czy czuwasz, czy wiesz o tym, czy nie wiesz, i działa tak cichutko.... Działa, obsługuje ciebie nawet, jeśli nie zawsze o nie dbasz. Należy mu się wdzięczność.
      Kiedy zaakceptujesz swoje ciało.....
To wtedy jest tak, jakby ktoś zakochał się w kobiecie. To daje się natychmiast zauważyć. Kobieta w takich chwilach pięknieje!
Być może nie dbała zanadto o swoje ciało, lecz gdy zakochał się w niej mężczyzna, ona nadrabia braki: - godzinami przesiaduje przed lustrem.... bo ktoś ją kocha!
      Wydaje się jej, że ciało, to głównie twarz. 
Maluje się więc, wciera kremy, makijaż zamienia się często w grubą maskę, z której wystaje jeszcze nos.
Mężczyzna czeka na swoją ukochaną, mieli gdzieś wyjść razem. Jednak malowanki trwają tak długo, że …. facet w końcu przysypia i odechciewa mu się tego wspólnego wyjścia.
    Pani jest w końcu gotowa. 
Wykazałeś się anielską cierpliwością. Należy ci się nagroda: - Oto pani ukazuje się w całej swej krasie i wyraźnie czeka na pochwały. Dla faceta zrobiła się na bóstwo. Czyli dla ciebie.
 
Facet, czyli ty, jesteś taki szczery. Kochasz, jesteś pełen wzniosłych uczuć. Dbasz więc o to, żeby otwierać szczere serce do swej wybranki, nie kłamiesz.
Mówisz więc: - Och! Jaka piękna, pracowicie stworzona sztuczna twarz! A gdzie podziała się twoja?
         I wtedy jest po tobie!

Anegdota pod tytułem Grzech.

Kobieta w średnim wieku wyznała kapłanowi na spowiedzi, że chyba zgrzeszyła, bo stała się próżna.
- Dlaczego tak sądzisz, moje dziecko? Zapytał kapłan. - Bo kiedy patrzę w lustro, zachwycam się swoim pięknem. - Nie przejmuj się tym – powiedział kapłan – to nie grzech, to
      pomyłka!

Tyle anegdota, ale zadajmy sobie pytanie, czy to naprawdę pomyłka? 
     A jeśli ta kobieta zaakceptowała siebie, uwierzyła w siebie i dostrzegła swoje wewnętrzne piękno? Pomogła sobie, niby nie zważa już na opinię innych, a do kapłana poszła jedynie z nawyku? 
Czuje, że coś się zmieniło, jeszcze nie potrafi tego zrozumieć i nazwać. Kapłan ją zranił. I teraz jej serce podpowie, że to kapłan się myli, tak, jak mylił się zawsze. A może się nie mylił, tylko manipulował ludźmi, bo tak go wyuczono?
Podobne wątpliwości krótko opisał Sted:

- Czy można, czy wolno swoją wielką wiarę i tyle wiary w kimkolwiek pokładać? Chyba nie wolno. Chyba na pewno. Bo jakim prawem? Jeżeli już, to tylko w sobie można całą taką wiarę pokładać. W nikim więcej. A w Bogu? Kto ma Boga, niech sobie w nim pokłada całą swoją wiarę. A jeżeli dla kogoś tym Bogiem jest drugi człowiek, jak to niekiedy bywa? Kto ma Boga, mówię, niech sobie w nim pokłada całą swoją wiarę, jeżeli bez tego żyć nie może.
- I życzę ci, żeby cię twój Bóg nie rozczarował..... nie, nie, odwrotnie: życzę ci, żeby cię twój Bóg rozczarował; cudownego ozdrowienia tym samym ci życzę – się powiedziało głośno do tego, który pytał.
Oto refleksje, które przyszły mi do głowy w czasie odpoczynku na przełęczy Żebrak. Opisuję te refleksje, bo jestem wolnym człowiekiem, oraz mam czas.

Legenda o przełęczy Żebrak:
 
Dawno temu prowadził przez tę przełęcz szlak handlowy na Węgry. Jechały tędy wozy kupców, także tą drogą chłopi pędzili bydło na sprzedaż. Po sprzedaży zwierząt następował powrót tą samą drogą. Na przełęczy stała karczma. Właścicielem karczmy był Żyd, jak to zwykle bywało. I jak to zwykle w takich opowieściach, był to nieuczciwy Żyd. Miał on swoje niecne sposoby na wykorzystanie zdrożonych podróżnych....
 
(Tylko jakoś legenda nie wspomina o tym, że nikt tych zdrożonych podróżnych nie zmuszał do wchodzenia do karczmy).

A więc wchodzi taki zwykły, niewinny chłop, żeby się napić okowity, czy innego trunku, bo jest zmęczony, a pełna sakiewka swędzi. A co? Ma mleko zsiadłe pić? Albo żentycę? To ma w chałupie.
    I już Żyd niesie kubek z okowitą. Ale, ale! Kubek ma zaokrąglone dno, nie można go postawić na stole, bo się rozleje, trzeba wypić do dna, wtedy się nie rozleje. I o to chodzi! Po jednym kubku pora na drugi kubek – bez ociągania wypić, i już nasz chłop ma w czubie.
    Robi się bardzo przyjemnie. Teraz czas na zawieranie znajomości – a to jakiś kumoter (znajomy Żyda) się przysiądzie, albo sprytna dziewka się znajdzie, i raz, dwa okradną głupka.
Jeśli natomiast on nie taki głupek, to go podpuszczą do gry w kości. Dadzą najpierw wygrać nieco, a kości znaczone, wiadomo jaki koniec będzie.
Tak, czy tak, chłop wychodził z karczmy goły i bosy. Wszystko tracił. Wstyd było do domu wracać, więc zostawał żebrakiem.
     
Odpoczynek zakończony, dom znowu na plecach, ruszam w stronę Woli Michowej, teraz jest z górki. Dobrze znana droga leśna wije się malowniczo, pobocza chwilami toną w kwiatach.
    




Wybiegnę teraz nieco w przyszłość, żeby zakończyć ten zaskakujący wątek Żebraka.
Dziwnym zrządzeniem losu dostałem (bowiem) kilka książek Osho od mego kolegi i co najmniej imiennika, Zbyszka Sawickiego (I niech ktoś powie, że to nie synchroniczność) - rzeźbiarza ze Smolnika nad Osławą.
Zbyszek mieszka naprzeciwko cerkwii i jest nieprzeciętnym, i niestety, jak to zwykle bywa, niedocenianym artystą. Będzie wpis o Zbyszku.

Po kilku dniach pobytu w Woli Michowej, gdy przyjechał Henryk, sięgam po pierwszą z książek Osho i otwieram (przypadkiem) na rozdziale Żebrak!
Otóż jest to Księga Mężczyzn – strona 123.....
 
- „Nie tylko ty jesteś żebrakiem, który prosi o uwagę. Tak zachowuje się prawie każda osoba. Sytuacja nie ulegnie zmianie, dopóki nie odkryjesz swego prawdziwego ja. Prawdziwe ja nie jest zależne od opinii innych ludzi, od ich uwagi, krytyki, czy obojętności. Niewielu odkryło swoje prawdziwe wnętrze, dlatego prawie cały świat jest wypełniony przez żebraków.
      Na tej zasadzie działają wszyscy politycy i przywódcy religijni. Oni potrzebują uwagi. Chcą, by ich nazwiska i zdjęcia znajdowały się w gazetach i by mówiono o nich w telewizji. Nie mogą pozwolić, aby ludzie o nich zapomnieli.
     Poznaj siebie, a przestaniesz zwracać uwagę na swą osobowość. Ta osobowość jest fałszywa, narzuciło ci ją społeczeństwo. Opieranie się na czymś fałszywym jest jak stawianie domu na piasku, bez fundamentów. Wasze osobowości są jak pieczęcie na wodzie.
Jesteś posiadaczem prawdy i rzeczywistości. Jeżeli tego nie odkryjesz, będziesz zależny od innych. A jesteś królem. Musisz jedynie to odkryć. Odkrywanie nie jest trudne.
       Twoje królestwo kryje się w twoim wnętrzu.
Tylko zamknij oczy i skieruj swoją uwagę do środka. Wymaga to nieco dyscypliny i treningu. Należy to robić co najmniej dwa razy dziennie, kiedy tylko znajdziesz na to czas.
Stopniowo, powoli, staniesz się świadomy swej odwiecznej istoty. Wtedy po prostu odpadnie potrzeba poszukiwania uwagi.
       Stanie się cud. Ludzie zaczną odczuwać twoją charyzmę. Charyzma bowiem jest promieniowaniem twojej indywidualności. Ludzie zaczną odczuwać, że jesteś kimś specjalnym, unikalnym. Nie będą jednak umieli określić, skąd wynika unikalny charakter twojej osoby i co ich przyciąga w tak magnetyczny sposób.
Osoby, które odkryły siebie, przyciągają ku sobie tysiące ludzi. Nie robią jednak tego celowo”.

Dla mnie to eureka! Te ćwiczenia z „wchodzeniem do wewnątrz, do środka”, z koncentracją na „tu i teraz”, czyli z hamowaniem myśli, z wyciszaniem, poprzez wczucie się w oddech na przykład, takie proste ćwiczenie, nazywane także medytacją, które początkowo traktowałem jako zabawę, okazało się brzemienne w skutkach.
      Jest energia, bezkierunkowa radość, działam wyraźnie na innym poziomie niż dawniej. I coś się dzieje wokół. Mówią mi to osoby, z którymi przebywam, także sam to widzę. Charyzma? Nie wiem.
Z pewnością jest temat do obserwacji. I tak następuje kolejny krok w tym sławnym „Poznaj siebie”.

Bacznie wypatruję kolorowych łubinów, których ziarenka tak pracowicie sadziłem na jesieni. Rowy świeżo wykoszone, kolorowych łubinów nie widać, kwitną za to dotychczasowe, niebiesko- fioletowe.
Bardzo gorąco, zawędruję najpierw nad Osławę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz