środa, 4 listopada 2015

Na ziemi Henryka

Gospodarza teraz nie ma, ale przyjedzie zaniedługo. Tymczasem postawię namiot na miejscu widokowym. Stawiam ten dom na miejscu z perspektywą.
   



Drobny przerywnik o perspektywie

Moja ponad dziewięćdziesięcioletnia ciotka jeszcze nie tak dawno, jechała do Torunia, gdzie jakiś czas mieszkałem. W Toruniu (bowiem) poznałem Kobietę, która odmieniła moje życie.
Duże K jest nieprzypadkowe.
   Ciocia o szczęściu, które mnie spotkało, wiedziała, i z tej radości, z przejęcia..... wpadła pod pociąg na Dworcu Centralnym w Warszawie!
Wsiadając, tak niefortunnie postawiła stopę, że znalazła się pomiędzy wagonem, a peronem. Wpadła do piersi.
     Zgubiła but. 
But wyciągnięto. Ciocię wyciągnięto.
   - Trzech mężczyzn mnie ciągnęło, opowiadała potem z nutką dumy.
Wielki siniak pojawił się, a jakże. Kilka ładnych miesięcy ten siniak nie chciał zniknąć.
     Ciocia przyjechała do Torunia, w którym była poprzednio w 1950 roku. Stwierdziła, że miasto się zmieniło.
Perspektywa cioci.....
Rok 1950 w porównaniu do czasów obecnych.... Musiało się trochę zmienić.
     Kogoś komuniści zabili,
     Wielu siedziało w więzieniach.
Ktoś inny przeżył i nieopacznie zarobił milion dolarów.... Albo dwa. I teraz ma zmartwienie.
Perspektywa jeszcze raz: ciocia pracowała przez 35 lat. Do 55 roku życia. A więc bierze emeryturę już dłużej niż pracowała.
     Czego i tobie czytelniku życzę.

Jednak tak długie życie emerytów, to dla państwa wielkie obciążenie.
Płacone kiedyś składki do ZUS poszły na czołgi i na lot Hermaszewskiego.

A teraz Wola Michowa. Odwiedzam znajome miejsca. Boziuniu! Jak te kiście bzu pachną odurzająco!
    


Potem rozłożyłem na stoliku zabawki, które dam w prezencie Henrykowi.
  


Potem zaparzyłem miętę i ugotowałem zupę fasolową.





Następnie wyprawiłem się do sklepu w Nowym Łupkowie. Głównie po chleb, oraz z ciekawości. Teraz jestem mądrzejszy, jedzenia noszę maksimum na dwa dni, zawsze można (bowiem) powędrować do sklepu.
      Być w wolności, być sobą, nie ma większego błogosławieństwa!
Maszeruję z animuszem, niosę tylko aparat fotograficzny i pusty plecak. Idę szosą i pozwalam odpocząć umysłowi, wczuwając się w rytm kroków i oddech. 
Wdech – to przyszłość, 
Wydech – to przeszłość. 
Pomiędzy wdechem i wydechem maleńki moment – to Tu i Teraz.
I jeszcze raz od nowa, aż do skutku.
     Te sposoby pozwalają na otwarcie drzwi do siebie samego. To jest właśnie medytacja. Na jakiś czas umysł się wyłącza, odpoczywa. Potem zwykle przychodzą ciekawe myśli.
Dowiem się za chwilę, czy takie i dziś będą......

To wejście w siebie (Jeśli w siebie nie wchodzisz, to z siebie wychodzisz – Donald Walsh, Rozmowy z Bogiem) trwało tym razem długo, bo półtora kilometra, a więc około 20 minut. Po tym czasie pustki zaświtało mi zdanie: - twoje królestwo jest w tobie. I nic więcej.
Niby to wiedziałem, ale o co tu chodzi?
       I wtedy wydarzył się ten moment, gdy przyjechał Henryk, a ja otworzyłem Księgę Mężczyzn na rozdziale Żebrak, i w urywku, znalazłem także zdanie o „królestwie w tobie”.
Nieco się zdziwiłem.
A mało co mnie dziwi. Dwa trafienia za jednym zamachem?
No, no, no....

1 komentarz:

  1. witam Zbigniew, Z ogromną przyjemnością czytam Twoje wpisy. Jesteś dla mnie cudownym połączeniem Zen + Giełda, czyli dwie moje pasje na raz. Tak jak zapewne wiesz one się całkiem ładnie łączą, ee zen się łączy ze wszystkim także nic dzienwego że z grą/inwestycjami także. daaaa W każdym razie super. Pozdrawiam Ania Dab

    OdpowiedzUsuń