poniedziałek, 23 listopada 2015

W stronę Fereczatej


Tytuł dzisiejszego wpisu mógłby także brzmieć:

Zwycięstwo nad samym sobą
Zen na giełdzie
Zen w życiu.
Zen tajemnicą wschodnich sztuk walki itd.

Mnie zen kojarzy się z filozofią sufich.

W bezczasowej chwili tu i teraz idę samotnie. Prowadzi mnie wijąca się ścieżynka. Przeżywam, chłonę to co wokół.





Chwilami wyskakuję jednak z bezczasowości i myślę. A myślę, bo mam czas.

Zen jest wszędzie. Odnajdziesz go tam, gdzie chcesz.

Do mistrza zen przyszedł młody człowiek i zapytał:
- Gdzie jest to zen? W którym miejscu mam w niego wejść? Przyszedłem do ciebie w poszukiwaniu Prawdy.
- Czy słyszysz, jak szemrze górski strumień? - zapytał mistrz.
- Słyszę – odparł młodzieniec.
- To wejdź tamtędy!

                                                                  Przypowieść zen.

Jeden z mistrzów wschodnich sztuk walki pisze tak:

Nauczyłem się wchodzić w zen z Oklahomy, gdzie się urodziłem, a tam klasztoru zen nie znajdziesz...... Po raz pierwszy usłyszałem o zen w Korei, gdzie byłem w wojsku. Na początku było to tylko obce słowo, później częściowo pojąłem, co się za nim kryje, ale nie przyszłoby mi do głowy usiąść pod klasztorem i czekać, aż mnie wpuszczą.
Nie rozważałem takiej możliwości, bo już udawało mi się samemu wchodzić w zen.
       Prawda jest taka, że wejście w zen może być trudne, gdy podejdziesz do tego niewłaściwie.
Gdybyś pojawił się pod bramą klasztoru zen w Japonii i poprosił o wyjaśnienia, zostałbyś odprawiony z kwitkiem – być może uprzejmie, a może nie. Oznajmiono by ci, że szkoła jest przepełniona i nie ma dla ciebie miejsca. Albo usłyszałbyś inną historyjkę.
Pewne jest jedynie to, że nie zostałbyś wpuszczony do środka.
W każdym razie nie natychmiast, nie pierwszego dnia.
         Odprawa przy drzwiach klasztoru jest częścią tradycji.
Jest to w istocie pierwsza lekcja zen, a jej celem jest zniechęcenie wszystkich, którym brakuje prawdziwego zapału.

Kandydat na ucznia musi znieść znacznie więcej niż tylko czekanie pod bramą. Czeka, aby usłyszeć: - Jeszcze tu jesteś? Wynoś się!
Kandydat na ucznia powinien odczuć głód i pragnienie.
Jeżeli wytrzymasz to wszystko, wytrwasz pomimo szyderstw i głodu, zostaniesz prawdopodobnie wpuszczony do środka.
Kiedyś zostaniesz wpuszczony.

A gdy już przejdziesz przez bramę?
Każą ci usiąść w kącie, przez co poczujesz się opuszczony i zlekceważony. Może dadzą ci od razu czarną robotę do wykonania, coś, czego nigdy w życiu nie robiłeś: - remont dachu, rąbanie drewna, rozpalenie w łaźni – i to bez instrukcji, jak masz to robić, jakich narzędzi użyć. Najpewniej dostaniesz kilka takich prac do wykonania i żadnej pomocy.
Tak wygląda początek treningu zen.

Tu niewiele się zmienia, tak samo wyglądał ten początek w przeszłości. Wielu uczniów opisało przecież swoje doświadczenia. Jest takie sławne opowiadanie o człowieku, który w końcu sam stał się mistrzem zen.
Kazano mu czekać przed bramą trzy dni i noce na zimnym deszczu. Kiedy wraca pamięcią do tego doświadczenia, dostrzega w nim współczucie, a nie okrucieństwo.
     Gdyby mnisi powitali go wylewnym uściskiem dłoni, poklepali po ramieniu i zaprosili do środka na filiżankę herbaty – czy przygotowaliby go w ten sposób do życia?
Czy pomogliby mu osiągnąć oświecenie?
Osobom z zewnątrz zen wydaje się zimny, wyprany z uczuć. A tak nie jest. Gdy weń wejdziesz, wiesz, że jest uczciwy i ludzki.

Uderzające jest podobieństwo pierwszych kroków zen i samego życia.
Jeśli naprawdę czegoś pragniesz, dąż do tego. I to z wielkim oddaniem.
 
Jeśli się zawahasz, lub zwątpisz – poniesiesz klęskę.

Cóż może lepiej naśladować życie, jeśli nie sytuacja, w której stoisz zagubiony. Nie masz przewodnictwa, ani pomocy?
W życiu także często stoimy opuszczeni na deszczu......

(Tu kończy się dzisiejszy urywek z tej niezwykłej książki)......

Jest noc.
Ta noc to twoje zagubienie, twoja sytuacja życiowa.
Jednak jest droga: - stoisz na grobli prowadzącej przez bagna. Nie widzisz tej grobli, bo jesteś w ciemności.
Stoisz w ciemności, a trzymasz w ręku latarkę.
Zapal latarkę.
Snop światła z niej to oświecenie.
Zobaczysz wtedy drogę wśród bagien.
Ta droga to sławne tu i teraz.
Bagno po lewej to przeszłość.
Bagno po prawej to przyszłość.
Nie wpadaj do bagna.
Idź śmiało, na pewno dojdziesz.
 
(Te są słowa Eckharta Tolle, nieco zmienione przez Zbyszka).

Inni piszą tak ładnie, że warto, a nawet trzeba korzystać z ich pisania.

Dla czytelników zagadka: jak nazywa się mistrz wschodnich sztuk walki, który napisał cytowany urywek?

Na zdjęciach dalej widoki z górskiej ścieżki, którą zachwycony autor idzie w stronę Fereczatej.



1 komentarz: