Tytuł dzisiejszego wpisu mógłby także brzmieć:
Zwycięstwo
nad samym sobą
Zen
na giełdzie
Zen
w życiu.
Zen
tajemnicą wschodnich sztuk walki itd.
Mnie zen kojarzy się z filozofią sufich.
W
bezczasowej chwili tu i teraz idę samotnie. Prowadzi mnie wijąca się
ścieżynka. Przeżywam, chłonę to co wokół.
Chwilami
wyskakuję jednak z bezczasowości i myślę. A myślę, bo mam czas.
Zen
jest wszędzie. Odnajdziesz go tam, gdzie chcesz.
Do
mistrza zen przyszedł młody człowiek i zapytał:
- Gdzie
jest to zen? W którym miejscu mam w niego wejść? Przyszedłem do
ciebie w poszukiwaniu Prawdy.
- Czy
słyszysz, jak szemrze górski strumień? - zapytał mistrz.
- Słyszę
– odparł młodzieniec.
- To
wejdź tamtędy!
Przypowieść
zen.
Jeden
z mistrzów wschodnich sztuk walki pisze tak:
Nauczyłem
się wchodzić w zen z Oklahomy, gdzie się urodziłem, a tam
klasztoru zen nie znajdziesz...... Po raz pierwszy usłyszałem o zen
w Korei, gdzie byłem w wojsku. Na początku było to tylko obce
słowo, później częściowo pojąłem, co się za nim kryje, ale
nie przyszłoby mi do głowy usiąść pod klasztorem i czekać, aż
mnie wpuszczą.
Nie
rozważałem takiej możliwości, bo już udawało mi się samemu
wchodzić w zen.
Prawda
jest taka, że wejście w zen może być trudne, gdy podejdziesz do
tego niewłaściwie.
Gdybyś
pojawił się pod bramą klasztoru zen w Japonii i poprosił o
wyjaśnienia, zostałbyś odprawiony z kwitkiem – być może
uprzejmie, a może nie. Oznajmiono by ci, że szkoła jest
przepełniona i nie ma dla ciebie miejsca. Albo usłyszałbyś inną
historyjkę.
Pewne
jest jedynie to, że nie zostałbyś wpuszczony do środka.
W
każdym razie nie natychmiast, nie pierwszego dnia.
Odprawa
przy drzwiach klasztoru jest częścią tradycji.
Jest
to w istocie pierwsza lekcja zen, a jej celem jest zniechęcenie
wszystkich, którym brakuje prawdziwego zapału.
Kandydat
na ucznia musi znieść znacznie więcej niż tylko czekanie pod
bramą. Czeka, aby usłyszeć: - Jeszcze tu jesteś? Wynoś się!
Kandydat
na ucznia powinien odczuć głód i pragnienie.
Jeżeli
wytrzymasz to wszystko, wytrwasz pomimo szyderstw i głodu,
zostaniesz prawdopodobnie wpuszczony do środka.
Kiedyś
zostaniesz wpuszczony.
A
gdy już przejdziesz przez bramę?
Każą
ci usiąść w kącie, przez co poczujesz się opuszczony i
zlekceważony. Może dadzą ci od razu czarną robotę do wykonania,
coś, czego nigdy w życiu nie robiłeś: - remont dachu, rąbanie
drewna, rozpalenie w łaźni – i to bez instrukcji, jak masz to
robić, jakich narzędzi użyć. Najpewniej dostaniesz kilka takich
prac do wykonania i żadnej pomocy.
Tak
wygląda początek treningu zen.
Tu
niewiele się zmienia, tak samo wyglądał ten początek w
przeszłości. Wielu uczniów opisało przecież swoje doświadczenia.
Jest takie sławne opowiadanie o człowieku, który w końcu sam stał
się mistrzem zen.
Kazano
mu czekać przed bramą trzy dni i noce na zimnym deszczu. Kiedy
wraca pamięcią do tego doświadczenia, dostrzega w nim współczucie,
a nie okrucieństwo.
Gdyby
mnisi powitali go wylewnym uściskiem dłoni, poklepali po ramieniu i
zaprosili do środka na filiżankę herbaty – czy przygotowaliby go
w ten sposób do życia?
Czy
pomogliby mu osiągnąć oświecenie?
Osobom
z zewnątrz zen wydaje się zimny, wyprany z uczuć. A tak nie jest.
Gdy weń wejdziesz, wiesz, że jest uczciwy i ludzki.
Uderzające
jest podobieństwo pierwszych kroków zen i samego życia.
Jeśli
naprawdę czegoś pragniesz, dąż do tego. I to z wielkim oddaniem.
Jeśli
się zawahasz, lub zwątpisz – poniesiesz klęskę.
Cóż
może lepiej naśladować życie, jeśli nie sytuacja, w której
stoisz zagubiony. Nie masz przewodnictwa, ani pomocy?
W
życiu także często stoimy opuszczeni na deszczu......
(Tu kończy się dzisiejszy urywek z tej niezwykłej książki)......
Jest
noc.
Ta
noc to twoje zagubienie, twoja sytuacja życiowa.
Jednak
jest droga: - stoisz na grobli prowadzącej przez bagna. Nie widzisz
tej grobli, bo jesteś w ciemności.
Stoisz
w ciemności, a trzymasz w ręku latarkę.
Zapal
latarkę.
Snop
światła z niej to oświecenie.
Zobaczysz
wtedy drogę wśród bagien.
Ta
droga to sławne tu i teraz.
Bagno
po lewej to przeszłość.
Bagno
po prawej to przyszłość.
Nie wpadaj do bagna.
Idź
śmiało, na pewno dojdziesz.
(Te
są słowa Eckharta Tolle, nieco zmienione przez Zbyszka).
Inni
piszą tak ładnie, że warto, a nawet trzeba korzystać z ich
pisania.
Dla
czytelników zagadka: jak nazywa się mistrz wschodnich sztuk
walki, który napisał cytowany urywek?
Na
zdjęciach dalej widoki z górskiej ścieżki, którą zachwycony
autor idzie w stronę Fereczatej.
norris
OdpowiedzUsuń