sobota, 7 listopada 2015

Wilk poluje

23 października 2015, na łąkach ponad Maniowem stałem się świadkiem niecodziennego wydarzenia. Najpierw usłyszałem wrzask wron, czy kruków.
     Lecą nisko, trzy.
Spojrzałem w tym kierunku i zobaczyłem, że coś szybko gna dalekim skrajem łąki, za tym czymś pędzą wrony-kruki. To się dzieje sto pięćdziesiąt metrów ode mnie. Pościg szybko się przesuwa!
     Podrywam aparat ponad głowę i puszczam serię zdjęć. Już to przemyślałem, tyle straconych okazji umknęło. Przyciskam guzik i aparat zamienia się w bezkrwawy karabin maszynowy. Poszło sześć zdjęć.
      Pogoń przebiegła, i po wszystkim. 
Powrócił bezruch i cisza.
Niewiele widziałem, ponieważ uwagę skierowałem na trzymanie aparatu w odpowiednim kierunku i nachyleniu.
Było pochmurno, mżyło, czas otwarcia migawki jedna trzydziesta sekundy.
Ktoś kogoś gonił, lub może biegły spłoszone sarny, albo dziki, a nad nimi frunęły wrony.

Opowiadałem o tym zdarzeniu Henrykowi Bieszczadnikowi, a on na to krótko: - szukaj wilka na zdjęciach!
Wrony czy kruki nie fruną bowiem za spłoszoną zwierzyną, one to robią, gdy czują bliski żer.
     Po przyjeździe wpisałem zdjęcia do komputera i rzeczywiście znalazłem wilka w pogoni!
Gonił za łanią i jeleniem. Jeleń biegł pierwszy, za nim łania. No i jeden duży wilk. Pewnie basior.
Na zdjęciu wilk przed sosną.
 

Na kolejnych zdjęciach uciekająca łania z jeleniem.



Ta para, jak to zwykle bywa w podobnej pogoni, skręciła za moment w dół zbocza. Znawcy mówią, że wilki zwykle odstępują od pościgu, uznając, że gonią zbyt silne osobniki, gdy goniona zwierzyna po zbiegnięciu ze zbocza zaczyna podbiegać na następną górę.

Wilk w pędzie już za sosną.
 

I całość pościgu. W lewym górnym rogu widoczna jedna z wron.
Odległość wilka od łani około 50 metrów.


Wszystko działo się bardzo krótko, towarzystwo przemknęło w ciągu kilkunastu sekund.
Zdjęcia powiększyłem ile się dało. Z powodu słabej jakości nie decydowałem się na zamieszczenie ich w blogu. Nie staram się być perfekcjonistą, ale zdjęcia są słabe, z powodów już opisanych. Jednak znajomi przekonali mnie, że sprawa jest na tyle niezwykła, że warto te zdjęcia pokazać. W każdym razie po odszukaniu sprawcy pościgu na powiększeniach miałem prawdziwą frajdę.
     Ja się cieszyłem, a dla jeleniowej pary to były chwile tragiczne: z pewnością za basiorem następowała reszta watahy.

W każdym razie cieszyłem się jako fotograf podobnie, jak po odkryciu UFO, które unosiło się w lecie 2014 roku ponad doliną Rabego. To UFO zobaczyłem dopiero przy oglądaniu zdjęć w domowym zaciszu. Był post o tym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz