piątek, 13 listopada 2015

Uratować meduzę

Można to zrobić, wrzucając ją na powrót do morza. Czyli podarować meduzie kilka chwil więcej. 
Świata w ten sposób nie zbawię, to są tylko refleksje o przemijaniu.

"Świata nie zbawisz, ale siebie możesz jak najbardziej" - jakbym usłyszał czyjeś słowa. Aż się obejrzałem, a za mną i przede mną nikogo. 

Meduzy są piękne, we wrześniu morze w Zatoce Gdańskiej wyrzuca je na piasek, taki jest koniec ich cyklu biologicznego. Dla niektórych meduza to kawałek galarety i brzydzą się wziąć ją do ręki. Ja widzę w meduzach żywe piękne stworzenia, które dobiegają do kresu swego cyklu.

Gdy trzymasz meduzę w dłoni, ona drży, pulsuje niczym bijące serce. I z pewnością ciebie czuje.
Widziałeś jak załamuje się światło wewnątrz tego stworzenia?





Wrzucona z powrotem do morza, rozprostowuje się, otwiera, a wiele gatunków przypomina cudny, żywy kwiat.

Ma darowane przez ciebie kilka dodatkowych chwil, może godzinę lub nawet dzień, dopóki kolejna fala nie wyrzuci jej na brzeg, teraz już bezpowrotnie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz