sobota, 21 listopada 2015

Chłonąć to co jest

Okrąglik za mną.
Znowu idę.
Pusto. 
Przestrzeń. 
Jest inaczej.... tak wzniośle, uroczyście jakoś.
- Bo po pierwsze primo: - są widoki.
- Po drugie primo: - nie ma turystów, czuję się wtedy wtopiony w przyrodę.
Turystów na odludziu odbieram (bowiem) jako dysonans, jako zakłócenie.


Znałem dwie starsze siostry w Zakopanem. Mieszkały tu na stałe i pomagały od lat trzeciej siostrze prowadzić pensjonat. Dlaczego o tym piszę ? Z powodu ich szczerości.
Kiedyś powiedziały mi: - Od ciągłego patrzenia na Giewont robi nam się niedobrze. Nienawidzimy gór, górali, śniegu zimą, deszczu latem a turystów zawsze.

Po nocy spędzonej w przyrodzie, inaczej się oddycha. Tak łatwo stapiasz się wtedy z naturą, rozpływasz się w niej, stajesz się jej częścią. Chcąc nie chcąc człowiek robi się uważny, mniej myśli więcej obserwuje, wpadasz w czujność – chłoniesz to co jest.



Nie szukaj szczęścia po świecie,
Nie szukaj szczęścia gdzieś hen!
Na próżno olśni cię przecież
Świat piękny – ale nie ten....

Pokaże ci Krzyż Południa
Jak dotknąć purpury zórz,
Ale tam lato jest w grudniu
I inny jest kolor mórz.

Nie szukaj szczęścia po świecie,
Ono tuż obok śpi,
Rankiem obudzi cię przecież
I szepnie: tak dobrze mi.

Jan Baryła-Nowakowski





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz