Wizyta
w warszawskiej Zachęcie. Nie bardzo rozumiem
współczesną sztukę, ale wstąpiłem z czystej ciekawości.
Przepyszne
wnętrza, w nich postawiony namiot. Podświetlony, światło się
zmienia – przygasa i rozbłyska. No, bardzo miło, tylko o co
chodzi?.
Wielu
czytelników ma namiot. I ja mam namiot, jest bardzo piękny i
całkiem niedrogi. Pokazywałem na zdjęciach odblaski ogniska w nocy
na jego ścianach. Bardzo piękne odblaski. I co z tego? Powinniśmy
udać się z naszymi namiotami do Zachęty?
Oto
naturalna Zachęta - zbyszkowy namiot podświetlony słońcem
w Woli Michowej.
Oraz
w przepysznym
plenerze, oświetlony słońcem na Fereczatej.
W
Zachęcie byłem wczoraj, a dziś ustawiłem się bardzo
blisko armat, jako że jest 11 listopada. (Bieg w Warszawie zaczął
się o godz. 11.11).
Armaty
stoją może 200 metrów od Zachęty, czyli od namiotu.
A
strzelały tak głośno, że po dwudziestym pierwszym strzale byłem
mocno ogłuszony. Jedno zdjęcie strzału i dwa zdjęcia cofki
ogniowej od strony żołnierzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz