wtorek, 10 listopada 2015

Wola Michowa nieco inaczej

Pogoda jak marzenie, z radością chodzę po okolicy.

Zimna, krystalicznie czysta woda Osławy, zaprasza do orzeźwiającej kąpieli.

W przedwojennym wykopie kolejki bieszczadzkiej natykam się na pozostałości po uczcie wilków. Zabieram lędźwie tego zwierzaka, zawiśnie jeszcze jedno trofeum na Kołybie


Przy cmentarzu spotykam ludzi. Gdy całymi dniami z nikim nie rozmawiasz, to jest wielkie wydarzenie. Amazonka zainteresowała się kośćmi, które niosę.



Na ostatnim zdjęciu przepiękny hucuł.
Nie ma przypadków, los przygotował dla mnie niespodziankę. Tą niespodzianką było poznanie Marii i jej Koni Kabardyńskich. Te konie pochodzą z Kaukazu. Są zgrabne, wypielęgnowane i poruszają się z jakąś szczególną gracją. 
Posiadłość Marii jest położona uroczo, niemal pod samą Kruhłycą.


Wieczorami magia tu się dosłownie przelewa. Na zdjęciu jedna z wolontariuszek.

W ciągu dnia także nie brakuje atrakcji. Na zdjęciu inna z wolontariuszek.

Nietypowi ludzie i do tego kobitki. Spodobały mi się wizyty u Marii. Nastąpiła drobna przerwa we włóczędze. Jeszcze raz okazało się, że życie jest tajemnicą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz