W
Woli Michowej stoi tylko kilkanaście domów. Nie widać żywego ducha, upał, nawet psy
nie szczekają. Kościółek otwarty, wchodzę.
Za
Latarnią Wagabundy (nieczynna od lat) schodzę nad Osławę.
Komin
na budynku byłego więzienia, filia z Nowego Łupkowa.
Puste gniazdo bocianie w tym roku.
Trochę wytchnienia i wilgotnego oddechu w dzisiejszym upalnym dniu. Przełom
piękny! Taki uroczy zakątek, i tak blisko szosy. Ludzie jeżdżą
gdzieś daleko, a tu zaraz za pierwszym zakrętem rzeki, jest
dosłownie oaza. To dobrze, że nie ma ludzi. Cisza, spokój, tylko
woda szumi.
Wchodzę do wody, wielka frajda dla stóp i całego
człowieka!
Ostre
kamienie, skóra na stopach delikatna, mało do tej pory chodziłem
boso. Stawiam więc kroki bardzo wolno, patrząc uważnie pod nogi. W
pewnym momencie staję w nurcie i patrzę na urwisko.
Wydaje
mi się, że jestem w przedwojennej Woli Michowej, czuję
obecność domów, ludzi, całego ówczesnego miasteczka. Tu, gdzie
stoję, był kiedyś młyn na rzece. Uczucie nie trwa długo, może
kilkanaście sekund i puszcza. Jakbym obejrzał kilka stop klatek w
przedwojennej scenerii.
Coś
podobnego, tylko o wiele silniej przeżył Henryk Bieszczadnik na swojej górze. To było deja vu dźwiękowe: odgłosy z życia zagrody, rżenie koni.
Ludzie
od niepamiętnych czasów wspominają o psychicznych zjawiskach,
wykraczających poza zwykłą codzienność. Jest taka wielce
obiecująca dziedzina nauki, holografia kwantowa, która
pomaga nam zrozumieć wiele z tych intuicyjnych, tajemniczych
zjawisk, przypisywanych działaniu szóstego zmysłu.
Dziś
już wiemy, że w okresie prehistorycznym zarówno ludzie, jak i inne
gatunki żyjące na Ziemi, obdarzone były „trzewiową”
wiedzą intuicyjną. Ta wiedza powinna nosić miano pierwszego
zmysłu. Można ją rozwijać, wystarczy tylko sama gotowość do jej
przyjęcia, zachowanie spontaniczności.
Chodzi
o to, żeby pomagać.
Komu
należy pomóc w pierwszej kolejności?
Sobie.
„Najbardziej
porywające i pouczające doświadczenia, to te, które płyną z
naszego wnętrza. To jest dopiero odkrywcza przygoda. Dzięki tym
doświadczeniom zdobywamy wiedzę o tej głębszej istocie tkwiącej
w nas. Do tego niezbędne jest tylko przychylne nastawienie, tak
zwana otwarta głowa, spontaniczność i elastyczność”
Kto
tak powiedział?
Dale
Graff, fizyk przestrzeni
kosmicznej, były dyrektor amerykańskiego programu rządowego
Stargate, badającego
sferę zjawisk psi. W
programie chodziło zwłaszcza o widzenie na odległość,
wykorzystywane w celach szpiegowskich, opisane fascynująco przez
Ingo Swanna w książce
„Penetracja”.
Pisałem
o tej książce, zamieszczałem urywki.
We
wpisie pod tytułem Idę,
wspomniałem o znakach anielskich, liczbach, synchroniczności,
olśniewających myślach.
Jest
to dziedzina zjawisk, opisywana za pomocą dwudziestej trzeciej
litery alfabetu greckiego : - psi.
O
znaczeniu, jakie ma akurat dla mnie liczba 23, piszę często.
Jednak dość na dziś spraw tajemniczych.
Jest
czerwiec, przynajmniej na publikowanych zdjęciach, wychodzę z
Osławy i po przejściu na drugą stronę szosy, wędruję po
terenie Henryka Bieszczadnika, przez ukwiecone łąki. Ptaki
śpiewają, świerszcze świerszczą, łąka pachnie, słońce
przygrzewa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz