środa, 25 listopada 2015

Wykład o wolności

Lubię ludzi o podobnych wibracjach, jestem otwarty, za to dostaję zwykle taką samą otwartość.
Lubię pisać, także dzięki pisaniu poznaję coraz to nowych autentycznych ludzi.
      Kiedy zaczynam rozmawiać, lub słuchać kogoś takiego, natychmiast coś się zaczyna dziać z wibracjami w ciele, czuję, że są mocniejsze. To właśnie one przyciągają do siebie podobnie wibrujących. I tak było wczoraj, gdy kilka osób rozmawiało ze mną po skończonym wykładzie.

Był magiczny wieczór z księżycem w pełni, gdy przez prawie puste ulice szedłem na warszawską Politechnikę, opowiadać o pieniądzach, ale także o odpowiednim nastawieniu do życia, o wolności.
     Astronomia finansowa: - połączyć harmonijnie dwa żywioły: pieniądz i duchowość – oto jest wyzwanie.
To na tym połączeniu u większości ludzi bywają spięcia i zgrzyty.
Forsowałem myśl, żeby wziąć odpowiedzialność za siebie, a więc i za swoje pieniądze. Nie oczekiwać, że ktoś nas poprowadzi za rękę. Jeśli ktoś szuka guru, który będzie mu podpowiadał, robi z siebie głupca.

Opowiedziałem o mistrzu szermierki, tak, jak to przekazał Chuck Norris we wczorajszym wpisie.
Podałem konkretny przykład tej pokrywki, którą starzec z opowiadania zasłonił się przed uczniem: tą pokrywką jest na przykład cennik na blogu. To moja tarcza, brama.

Po pierwsze uczenie jest nieproste. Absorbuje, męczy. Długi czas nie uczyłem.
Po drugie: uczenie powinno być skuteczne, a z tym bywało różnie. Zwykle uczniowie sprzeniewierzali się regułom postępowania. Za szybko wchodzili na giełdę, za krótko uczyli się rutyny na demo, nie stosowali stopa itd.

Zmieniłem fundament uczenia: lekcja nie trwa kilka godzin, tylko rok. Testuję ten fundament i wyniki są obiecujące.
A dzięki cennikowi - tarczy mam spokój: uczniowie są bardzo nieliczni, mało kto odważa się w ogóle napisać. Gdy jednak napisze, czyli zapuka do bramy, bywa, że po pewnym czasie dostaje lekcje za zupełnie inne pieniądze.
A nawet za darmo, gdy jest tego wart.
I nie jest tak, że to uczeń wybiera nauczyciela. Jest odwrotnie.

Była także mowa o tym, że warto uczyć się reguł szermierki życiowej.
To był udany wykład, pomimo drobnych problemów z komputerem.

Kiedyś, gdy spontanicznie otwierałem się w ufności, następował pewien schemat: część rozmówców była zdumiona. Słuchali Zbyszka mówiącego o radości z fotografowania kropel deszczu, o mieszkaniu w namiocie na odludziu, o tym, że każdy dzień jest dla niego niedzielą.
Jak mają tego faceta zaszufladkować, ocenić? Bo trzeba wszystkich szufladkować, jak uczy tresura społeczna.
     Szczęśliwy facet, pełen pasji…. Znaczy coś z nim nie tak jest.
Trzeba go naprawić, czyli najpierw właśnie ocenić, przyczepić mu do czoła etykietę – świra najlepiej. Bo szczęśliwy znaczy chory.
    "Większość jest nieszczęśliwa, ja należę do większości, jestem nieszczęśliwy, nie mam tego wszystkiego, co bym chciał mieć, za mało miłości, za mało pieniędzy, za mało czasu, a rząd nas okrada.
I jak można nie oglądać telewizji i nie interesować się polityką?
Ten facet na blogu pisze? Ja nie piszę (nie chcę, nie potrafię ) ale teraz mam go na widelcu".
    I słyszałem: - „Dziś wszyscy na wyścigi piszą na blogach, nieraz o bardzo osobistych sprawach. To ekshibicjonizm czysty”.
 
Słuchacz zadowolony z siebie, ze swego nadętego ego, ze swej „mądrości”, już ocenił i osądził. Czyli zrozumiał. Bo on wszystko rozumie i potrafi naukowo wyjaśnić. Milknie więc, czekając na ripostę.
Jestem wolnym człowiekiem, czyli nieprzewidywalnym. Jednocześnie odpowiedzialnym w rozumieniu Osho.
     Generalnie opinia innych mi wisi. A z tymi, którzy przyklejają etykiety jest mi nie po drodze, wolę posłuchać miłej muzyki, lub pobyć ze sobą.         
Należy przerwać kontakt z negatywnymi ludźmi.
Nieraz tylko odchodzę w spokoju, nie przyjmując przesyłki. Wtedy ona wraca do nadawcy. Jak zgniłe jajo.
Nieraz powiem: - bądź błogosławiony.
    Nie działam konwencjonalnie, więc zdarzyło się również, że rozmówca usłyszał: - idę już, bo rozmowa z tobą jest mi potrzebna jak pryszcz.
Tu przypomina mi się jeden niepowtarzalny minister w ekipie rządu Rakowskiego, to było gdy komuna padała.
     Facet nazywał się Wilczek. Zrobił kasę we własnym biznesie. Praktyk.
Szło nowe w Polsce. W czasie posiedzenia Rady Ministrów, wypowiadali się partyjniacy, czyli ludzie od błędnych idei i teorii, nie mający pojęcia o prawach wolnego rynku. Wilczek słuchał i gdy przyszła jego kolej na mówienie powiedział krótko: - Zamiast waszych przemówień, wolę słuchać jak krowa pierdzi.

Powiedział niegrzecznie? Nie, on tylko mocno zaakcentował prawdę. I to jest zachowanie autentyczne. Na takie zachowanie nie każdego stać.

 A słuchaczom wczorajszego wykładu jeszcze raz dziękuję.




2 komentarze:

  1. chciałbym przejść takie szkolenie i nauczyć się ale te kwoty jak Pan pisze są zaporowe, gdyby mnie Pan nauczył, wtedy zarabiałbym i spłaciłbym z zysków (miałbym wędkę , którą łowiłbym ryby )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie rozumiesz,pan Zbyszek wyraźnie pisze od-teguj się od niego i od każdego, nie rozglądaj się na boki.

      Usuń