Cerkiew
w Smolniku.
Ściany
cerkwii ciemnieją. Pierwsze zdjęcie z 2014 roku, niższe z 2015.
A ta cudna chmura
powoli nadpływa, zmieniając kształt. Światło się zmienia, raz
jestem w cieniu, a potem znowu w słońcu. Chodzę tu i tam. Wielka frajda dla łowcy
chmur. Nie spieszę się nigdzie, więc sesja trwa kilka
godzin.
Zerwał
się silny wiatr, upał zelżał, zresztą jest już popołudnie.
Ciekawostka: Chmura ma tam wysoko wiatr przeciwny, który pcha ją w
moją stronę, a ja mam wiatr w plecy.
Przy
cerkwii jestem sam. Po pewnym czasie nadchodzi trójka młodych:
dwie dziewczyny i chłopak.
Przypomina
mi się wiersz Stachury:
Dwa
obłoki to hosanna
Jeden
chłopak, drugi panna.
Młodzi
pokręcili się chwilę i odeszli. Szumią liście targane ciepłym
wiatrem, pachnie skoszoną łąką. Dzień się chyli. Pusto.
Przestrzeń i wiatr. Czeka mnie droga na Otryt. Pójdę już,
Niebieski
cyrkiel
Na
chwilę mi dałeś
Miejsce
na Twej Ziemi
Cienkie
linie dróg
Cyrklem
wyznaczyłeś
I
wodzisz mnie wciąż
Po
ścieżkach krętych
Gdzie
nawet trawy
Szepczą
Twoje imię
Czasem
hymn śpiewam
Na
Twoją chwałę
Czasem
coś w złości
Syczę
przez zęby
Bo
tyle skrajnych
Dawno
już przekroczonych
I
tyle decyzji
Tak
do końca błędnych
Wciąż
uczę się żyć
Na
własnej skórze
I
płacę jak umiem
Ten
dziwny rachunek
Adam Ziemianin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz