Pojadłem,
posiedziałem, teraz w drogę miły bracie!
Ruszam
i opowiadam sobie jak wnuczek rozmawiał z dziadkiem.
Dziadku,
jak ci smakował cukierek?
-
Był bardzo dobry.
-
Dziwne! Ania go wypluła, pies go wypluł, a tobie smakował...
Staję
przed tablicą informującą o toczącej się budowie. Ładny ten
budynek będzie.
Boziuniu,
jak pięknie jest na świecie!
Brzuch
pełen, dzień z cudowną pogodą trwa, nie mam depresji, ani żalu
do nikogo, oraz idę naprzód!
Uszedłem
może sto metrów, obejrzałem się.
I znowu naprzód.
Naraz obok
zatrzymuje się samochód. Za kierownicą siedzi facet i pyta:
-
Może podwieźć pana? Jadę do Wilczej Jamy....
- Nie,
nie, uprzejmie dziękuję, bo wie pan, ja tak bardzo lubię chodzić,
to dla mnie ogromna przyjemność, a za propozycję serdecznie
dziękuję!
Przyjazny
świat, przyjaźni ludzie, żyć się chce!
Mijam
tablicę z podaną odległością do Stuposian, gdy obok zatrzymuje
się kolejny samochód.
-
Może pana podwieźć?
Patrzę:
- w środku jadą moje znajome trzy kobitki-turystki z Mucznego.....
Błyskawicznie
przypomina mi się następująca anegdota:
Powódź.
Jan
Kowalski siedzi na dachu swego domu i modli się do Boga o pomoc.
Przypływa
amfibia, wołają z niej: - wsiadaj Janek!
Janek
na to: - Nie! Pomodliłem się, Bóg mi pomoże i uratuje mnie i dom!
Woda
wzbiera.
Jan
siedzi już na kominie. Przypływa amfibia: - Janek wskakuj!
-
Nie! Pomodliłem się, Bóg uratuje mnie i mój dom!
Dom
się zawala, Kowalski tonie.
Dusza
Jana Kowalskiego staje przed bramą raju.
Naprzeciw wychodzi Święty
Piotr. Dusza Jana występuje z pretensją do św. Piotra: - modliłem
się tak żarliwie, byłem skrupulatnym wiernym, a tu co? Taka
zapłata? Bóg mi nie pomógł!
Św.
Piotr zagląda do laptopa i mówi: - hola, hola. A kto po ciebie dwa
razy amfibię przysyłał?
Nic
nie dzieje się bez powodu, to wiem.
Więc
co z tą aktualną sytuacją ?
Tym
razem czuję, że to Anioł zaaranżował tę podwózkę,
przysłał amfibię i daje sygnał: - natychmiast wsiadaj!
Aniołowi się sprzeciwiać?
Plecak
ląduje w bagażniku, wsiadam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz