wtorek, 22 marca 2016

Iwan i Mychajło

Schodzę z Otrytu, pogoda przepiękna, ptaki śpiewają, szlak pusty. Dopiero na dole na drodze biegnącej przez las w stronę Smolnika, widzę stojące dwa samochody. Rejestracja Rzeszów, pewnie drwale? Po kilkuset metrach widzę jednak kilku młodych przeczesujących las wykrywaczami.
      Odezwała się pasja poszukiwacza skarbów: - zagaduję do młodych.
Swój ze swoim porozumie się w mig. Wystarczyło, że wyjąłem z chlebaka fanty znalezione na górze 686 Pod Wierchem.
I zaraz oglądam dzisiejsze trofea młodych: - klamry z wypukłym carskim orłem z pierwszej wojny, jakiś medal. Kieszenie mają wypchane amunicją, ale ta już jest z drugiej wojny.
    Opowiadam o militariach z cerkwii baligrodzkiej – wystawie, którą zwiedzałem pierwszego czerwca.
(Nie wspominałem jeszcze o tej wystawie na blogu, bo nie wolno było robić zdjęć militariów, mogę tylko napisać, że eksponaty były jak z fabryki! Karabiny, amunicja do dział, granaty, wyposażenie. Byłem jedynym zwiedzającym, miałem czas, więc pogadałem z panem kustoszem do woli o tym i owym)

   Młodzi słuchają z zaciekawieniem. Orientuję się, że z wiedzą o historii to u nich słabiutko. No tak, rośnie pokolenie „pokoloruj drwala”.
Czytelnicy bloga znają anegdotę o tym tytule.

Cerkwisko w Lutowiskach.

Niewielki pagórek otoczony wieńcem starych lip. Kiedyś wznosiła się tu perełka bieszczadzkiej architektury drewnianej – cerkiew pod wezwaniem św. Michała Archanioła. Wzniesiono ją w 1898 roku.
      Była to okazała trójkopułowa świątynia z transeptem. Całość otaczał wydatny dach okapowy wsparty na ozdobnych rysiach. Blacha kryjąca główną kopułę została pokryta napisami w języku starocerkiewnosłowiańskim.
      Bryła nawiązywała do tradycyjnej architektury ukraińskiej. Zaprojektowana została przez zespół architektów ze Lwowa.
W należącej do Polski części Bieszczadów podobnych cerkwii było pięć. Do dziś dotrwała jedna w Bystrem koło Michniowca.
    Cerkiew z Lutowisk przetrwała wojenną zawieruchę. Do 1963 roku była użytkowana jako łaciński kościół. Po 1963 roku opuszczona i sukcesywnie niszczona. W końcu resztki cerkwii wykorzystano jako budulec dla powstającej małej cerkwi w Dwerniku.
Oto miniatura cerkwii z Lutowisk, stojąca na pagórku cerkwiska.

Na następnym zdjęciu dwa dzwony z cerkwi: Mychajło (130 kg) oraz Iwan (500 kg). Odlane przez rodzinę Felczyńskich w Kałuszu koło Stanisławowa (dzisiejsza Ukraina).

Felczyńscy to słynny w Europie ród ludwisarski, który odlewa dzwony od dwustu lat.
Dzwony zostały zakopane w ostatniej chwili przed deportacją ludności Lutowisk w rejon Odessy w 1951 roku.
Odkopano je w 1999 roku, kiedy do Lutowisk przyjechali potomkowie wysiedlonych i wskazali miejsce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz