Wychodzę na polanę.
Pierwsze,
co do mnie dotarło, to cisza, której tu się nie spodziewałem.
Przy
stole przed Chatą Socjologów siedzi 13 osób osób i ….. kompletna
cisza.
Czy ci ludzie są
w depresji? Absolutnie! Po prostu odnalazłem tu cichych ludzi.
Oni rozmawiają
półgłosem, a we mnie głos nadaje:
Niech
będą błogosławieni cisi, albowiem do nich należeć będzie królestwo.
To
jest święte zdanie.
Oraz
do tego ci cisi ludzie zebrali się w świętej liczbie oznaczającej
miłość.
-
Dzień dobry! Chciałbym tu gdzieś postawić namiot.....
-
Dzień dobry! - idzie w moją stronę trzydziestolatka.
-
Gdzie chcesz namiot postawić?
Zero
konwenansów, już jestem przyjęty za swojego.
-
Najchętniej to bym zamieszkał w sławnym miejscu z widokiem!
-
Nie ma sprawy, tu jest Wolna Republika Otrycka!
I
koleżanka prowadzi mnie na sławne miejsce widokowe.
-
Miłego pobytu! I poszła.
Mija
kilkanaście minut i mogę porozkoszować się swym letnim mieszkaniem na Otrycie.
Następują
błogie chwile kontemplacji tego, co jest.
Potem
ceremonia: - niespiesznie wchłaniam cebularz, który niosłem z
Lutowisk.
Jedno pewne: - ten cebularz smakuje tu o niebo bardziej niż ten jedzony w Lutowiskach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz