piątek, 18 marca 2016

Historia Chaty Socjologów

Spałem krótko, bo pierwsze zdjęcie przedświtu jest z godz. 4.22.
 


O poranku pochodziłem nieco po grzbiecie Otrytu. Cały czas stary las i nic nie widać. Wracam do namiotu, trzeba nabrać wody.... Tylko to pomyślałem, nadchodzi facet w jaskrawo-czerwonym plastikowym berecie, na którym na druciku jest umocowany zielony plastikowy ogórek.                                                                                                  Bardzo to oryginalne, mnie się w każdym razie podoba. Facet mieszka w Holandii, w Bieszczady przyjechał świętować swoje czterdzieste urodziny. Opowiada jak uczestniczył w odbudowie Chaty po spaleniu.   





Potem czyni honory gospodarza i oprowadza mnie po terenie.  


            Spodobało mi się w Otryckiej Republice Wolnej Myśli, a ponieważ mam czas, postanawiam pochodzić po okolicy. Zostanę tu na jeszcze jedną noc.               
   Oto kolega, jeden z dwóch cichych psów z Otrytu. Odwiedzał mnie przy namiocie. Bardzo grzeczny.  
 Śniadanie i wio na włóczęgę do wieczora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz