Czyli wędrówka dusz.
(Ten
post jest powtórzeniem z sierpnia 2012).
W
kolejnych wcieleniach przerabiamy lekcje, uczymy się odczuwać……
Czy
istnieje wędrówka dusz?
Chrześcijaństwo
uznawało kiedyś reinkarnację za fakt. Dopiero na którymś soborze
uznano, że trzeba ją wyrzucić z kanonu.
Piszę
o swoim pobycie „po
tamtej stronie”,
ale przyznam się, że idzie mi to wolno. Nie dlatego, żebym nie
pamiętał co się wtedy działo. Chociaż minęło od tego zdarzenia
17 lat wszystko jest tak świeże, jakby to się działo wczoraj.
Jest
w tych wspomnieniach dużo wątków osobistych, a wydaje mi się, że
już wystarczająco się odsłaniam. Jakaś enklawa intymności
powinna być.
A
więc opisuję pomału to, co przeżyłem w tym innym świecie, gdy
tu, na Ziemi umarłem chwilowo………
Nasze
życie wśród najbliższych toczy się w pewnym zaklętym kręgu, w
pewnej magicznej konstelacji.
Raz
jesteśmy kobietą, a raz mężczyzną. Raz żoną, a raz mężem lub
bratem. Raz ojcem, a raz dzieckiem, które ginie w tragicznych
okolicznościach. Takie okoliczności nami wstrząsają, są to sytuacje krańcowe.
Dlatego zapamiętujemy
je na zawsze.
Światowa
literatura dotycząca reinkarnacji jest niezwykle obfita.
Oto
wypisy z kwartalnika „Szósty
Zmysł”
– lato 2012, o polskich przypadkach wędrówki dusz:
Kiedy
Marcin
powiedział swoim rodzicom, że żył już kiedyś na Ziemi i został
zabity w pojedynku, miał dwa lata.
Jego
słowa były szokiem dla jego typowo katolickiej rodziny.
A
chłopiec nie narzucał się ze swymi opowiadaniami. Przywoływał je
przy okazji.
Opowiadał,
że miał żonę o imieniu Gizelda
i sześciu synów. Był rycerzem, choć nie tak ważnym aby mieszkać
w zamku – żył z innymi rycerzami „w namiotach”.
Kiedyś
walczył w pojedynku i został ugodzony mieczem. Widział swoje ciało
leżące we krwi. Potem pojawił się jasny tunel ze światłem na
końcu. Tym tunelem udał się do „krainy
aniołków”.
Chłopiec twierdził, że aniołki były bardzo miłe, ale on
tęsknił za ukochaną żoną. W końcu zdarzył się odpowiedni
moment, by wejść „do
brzuszka mamusi”.
A potem pojawił się jako Marcin.
Rodzina
poprosiła pana Andrzeja
Wilsona,
dziennikarza radiowego, aby porozmawiał z dzieckiem i udowodnił, że
Marcin
fantazjuje.
Andrzej
Wilson
miał opinię przyjaciela dzieci i potrafił rozmawiać z nimi, jak nikt inny.
Zanim
doszło do rozmowy, pan Andrzej
poczuł na plecach, jak pisze: -„Powiew
zimnego kosmosu”.
Przygotowując
się do rozmowy, opracował testy, a mały Marcin
zdawał je celująco.
Najpierw
dziennikarz narysował konika z rycerzem i zapytał: - „Czy miałeś
wtedy taki długopis, jak ja teraz?”.
Odpowiedź:
-„ Nie, w tamtym życiu pisałem takimi piórami, jakie ma w ogonie
ptaszek i że trzeba je było maczać w takim płynie”.
Pytanie:
-„Gdzie na ścianach były włączniki prądu?”.
Odpowiedź:
-„Nie było takich na zamku, za to były świece pod sufitem, z
których kapało na głowy”.
Rodzina
słuchała tego z przerażeniem.
Pytanie:
-„A co możesz powiedzieć o krainie aniołków?”.
Marcin
wyjaśnił, że trafia tam każdy, kto zakończy życie na ziemi. „Ty
też tam kiedyś byłeś i kiedyś będziesz ponownie” –
powiedział nagle, zwracając się wprost do mnie, relacjonuje
Wilson.
Zapytałem
o jego żonę, którą tak bardzo kochał.
Marcinek
wstał wtedy od stołu podszedł do swojej siedemnastoletniej siostry
ciotecznej, Moniki,
która przysłuchiwała się rozmowie, zarzucił jej ręce na szyję
i powiedział: -„Kochałem ciebie i dlatego wróciłem”.
Gdybym
na własne oczy nie widział tej sceny, a tylko niej słyszał, nie
uwierzyłbym w jej prawdziwość, kończy autor.
Andrzej
Wilson
opisuje jeszcze jedną historię, która utkwiła mu w pamięci.
Prowadził
nocną audycję radiową poświęconą reinkarnacji.
Po drugiej w
nocy zadzwoniła kobieta z Warszawy.
Szlochając, powiedziała, że miesiąc temu jej nastoletni syn z
pierwszego małżeństwa popełnił samobójstwo – powiesił się.
Jej świat się zawalił.
Całe dnie spędzała płacząc. Któregoś
popołudnia zaczął się jej bacznie przyglądać trzyletni syn z
drugiego małżeństwa. Podszedł do niej spokojnie zapytał: -„Mamo,
dlaczego tak płaczesz?”.
Zaskoczona
kobieta odpowiedziała: - „Płaczę, bo twój braciszek nas
opuścił”.
Dziecko
spojrzało jej w oczy i powiedziało: -„Kiedy ty się powiesiłaś
i opuściłaś nas na zawsze, też płakaliśmy. Teraz wiesz, jak to
jest…..Nie musisz płakać, to już nie ma sensu”.
Wypowiedziawszy
te słowa, synek poszedł bawić się do drugiego pokoju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz