piątek, 4 marca 2016

Reinkarnacja

Czyli wędrówka dusz.

(Ten post jest powtórzeniem z sierpnia 2012).

W kolejnych wcieleniach przerabiamy lekcje, uczymy się odczuwać……
Czy istnieje wędrówka dusz?
Chrześcijaństwo uznawało kiedyś reinkarnację za fakt. Dopiero na którymś soborze uznano, że trzeba ją wyrzucić z kanonu.
    Piszę o swoim pobycie „po tamtej stronie”, ale przyznam się, że idzie mi to wolno. Nie dlatego, żebym nie pamiętał co się wtedy działo. Chociaż minęło od tego zdarzenia 17 lat wszystko jest tak świeże, jakby to się działo wczoraj.
    Jest w tych wspomnieniach dużo wątków osobistych, a wydaje mi się, że już wystarczająco się odsłaniam. Jakaś enklawa intymności powinna być.
A więc opisuję pomału to, co przeżyłem w tym innym świecie, gdy tu, na Ziemi umarłem chwilowo……… 

Nasze życie wśród najbliższych toczy się w pewnym zaklętym kręgu, w pewnej magicznej konstelacji.
    Raz jesteśmy kobietą, a raz mężczyzną. Raz żoną, a raz mężem lub bratem. Raz ojcem, a raz dzieckiem, które ginie w tragicznych okolicznościach. Takie okoliczności nami wstrząsają, są to sytuacje krańcowe.
     Dlatego zapamiętujemy je na zawsze.

Światowa literatura dotycząca reinkarnacji jest niezwykle obfita.
Oto wypisy z kwartalnika „Szósty Zmysł” – lato 2012, o polskich przypadkach wędrówki dusz:

Kiedy Marcin powiedział swoim rodzicom, że żył już kiedyś na Ziemi i został zabity w pojedynku, miał dwa lata.
Jego słowa były szokiem dla jego typowo katolickiej rodziny.
      A chłopiec nie narzucał się ze swymi opowiadaniami. Przywoływał je przy okazji.
Opowiadał, że miał żonę o imieniu Gizelda i sześciu synów. Był rycerzem, choć nie tak ważnym aby mieszkać w zamku – żył z innymi rycerzami „w namiotach”.
     Kiedyś walczył w pojedynku i został ugodzony mieczem. Widział swoje ciało leżące we krwi. Potem pojawił się jasny tunel ze światłem na końcu. Tym tunelem udał się do „krainy aniołków”. Chłopiec twierdził, że aniołki były bardzo miłe, ale on tęsknił za ukochaną żoną. W końcu zdarzył się odpowiedni moment, by wejść „do brzuszka mamusi”. A potem pojawił się jako Marcin.

Rodzina poprosiła pana Andrzeja Wilsona, dziennikarza radiowego, aby porozmawiał z dzieckiem i udowodnił, że Marcin fantazjuje.
Andrzej Wilson miał opinię przyjaciela dzieci i potrafił rozmawiać z nimi, jak nikt inny.
     Zanim doszło do rozmowy, pan Andrzej poczuł na plecach, jak pisze: -„Powiew zimnego kosmosu”.
Przygotowując się do rozmowy, opracował testy, a mały Marcin zdawał je celująco.
 
Najpierw dziennikarz narysował konika z rycerzem i zapytał: - „Czy miałeś wtedy taki długopis, jak ja teraz?”.
Odpowiedź: -„ Nie, w tamtym życiu pisałem takimi piórami, jakie ma w ogonie ptaszek i że trzeba je było maczać w takim płynie”.
Pytanie: -„Gdzie na ścianach były włączniki prądu?”.
Odpowiedź: -„Nie było takich na zamku, za to były świece pod sufitem, z których kapało na głowy”.

     Rodzina słuchała tego z przerażeniem.

Pytanie: -„A co możesz powiedzieć o krainie aniołków?”.
Marcin wyjaśnił, że trafia tam każdy, kto zakończy życie na ziemi. „Ty też tam kiedyś byłeś i kiedyś będziesz ponownie” – powiedział nagle, zwracając się wprost do mnie, relacjonuje Wilson.
     Zapytałem o jego żonę, którą tak bardzo kochał.
Marcinek wstał wtedy od stołu podszedł do swojej siedemnastoletniej siostry ciotecznej, Moniki, która przysłuchiwała się rozmowie, zarzucił jej ręce na szyję i powiedział: -„Kochałem ciebie i dlatego wróciłem”.
     Gdybym na własne oczy nie widział tej sceny, a tylko niej słyszał, nie uwierzyłbym w jej prawdziwość, kończy autor.

Andrzej Wilson opisuje jeszcze jedną historię, która utkwiła mu w pamięci.

Prowadził nocną audycję radiową poświęconą reinkarnacji. 
Po drugiej w nocy zadzwoniła kobieta z Warszawy. Szlochając, powiedziała, że miesiąc temu jej nastoletni syn z pierwszego małżeństwa popełnił samobójstwo – powiesił się.
     Jej świat się zawalił.
Całe dnie spędzała płacząc. Któregoś popołudnia zaczął się jej bacznie przyglądać trzyletni syn z drugiego małżeństwa. Podszedł do niej spokojnie zapytał: -„Mamo, dlaczego tak płaczesz?”.
     Zaskoczona kobieta odpowiedziała: - „Płaczę, bo twój braciszek nas opuścił”.
Dziecko spojrzało jej w oczy i powiedziało: -„Kiedy ty się powiesiłaś i opuściłaś nas na zawsze, też płakaliśmy. Teraz wiesz, jak to jest…..Nie musisz płakać, to już nie ma sensu”.
Wypowiedziawszy te słowa, synek poszedł bawić się do drugiego pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz