czwartek, 10 marca 2016

Otrycka Republika Wolnej Myśli

Dwernik.



Tu skręca się na Otryt. Potencjalny czas dojścia widać na drogowskazie.
      Ja szedłem chyba trzy razy dłużej.
Po pierwsze primo: jak zwykle, mam czas. A więc po co iść szybko, jeśli mogę wolno?
Po drugie primo: gdy idę wolno, mogę spokojnie zachwycić się każdą margerytką, albo byle czym. A wokół jest niesamowita ilość tego byle czego: ropucha przeskakuje na drugą stronę drogi, leci ważka metalicznie zielona, słońce skrywa się za bieluśką poduchę chmury,
mijam relikty przeszłości.



Po trzecie primo: kiedy tak czynię, tkwię głęboko w sławnym Tu i Teraz.





A więc wchodzę niespiesznie. Jest coraz to wyżej i robi się wyraźnie chłodniej. Raz, że wysokość, poza tym nieco się zachmurzyło i dodatkowo szeroka droga skończyła się.
Wchodzę w wąską stromą drogę w starym bukowym lesie, nad głową rozlega się krzyk orłów.
     Fotografuję, ale orły fruną wysoko, wysoko. Na zdjęciu wychodzą jako maleńkie kropki
Na szlaku pusto. Od wyjścia ze Smolnika, do samej Chaty Socjologów, poza traktorem na skrzyżowaniu Dwernik – Stuposiany, nie spotkałem nikogo.
Szlak oznaczony wzorowo.




Czytam napis o Otryckiej Republice Wolnej Myśli i czuję się wśród swojaków, zupełnie jakbym wracał do domu.

Pobiwakuję obok Chaty Socjologów, na samym szczycie sławnej przecinki widokowej.

PS. Nastąpi tygodniowa przerwa we wpisach na blogu.

1 komentarz: