Po godzinie czuję głód,
więc przysiadam w uroczym miejscu na śniadanie.
Jem, sycąc duszę widokami.
Jem wolno, potem wolno, czyli
niespiesznie, idę dalej.
W głowie robi się pusto z zachwytu. To jest odpowiedni moment na dalszy ciąg wiersza Asnyka:
Pierś się wznosi, pierś
się wzdyma
I powietrze chciwie chwyta -
Dusza wybiec chce oczyma
Upojona, a nie syta;
I powietrze chciwie chwyta -
Dusza wybiec chce oczyma
Upojona, a nie syta;
Niby lecieć chce skrzydlata, Obudzona jak z zaklęcia...
I tę całą piękność świata
Chce uchwycić w swe objęcia.
Na trasie NIE MA NIKOGO! To
mi się tak samo podoba, jak widoki. Jest bowiem bardzo wcześnie. O tej porze większość
ludzi budzi się dopiero.
A mnie Anioł umieścił w Boskim Pensjonacie "Poranek" na Połoninie Wetlińskiej.
Dziękuję Aniele!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz