wtorek, 28 kwietnia 2020

Cerkwie


Uczucia są ważne, bo one nie kłamią. Dlatego dziś uczuciowy wpis o cerkwiach nie tylko bieszczadzkich.
Wpis o cerkwiach, a w podtekście także o miejscach po spalonych świątyniach - cerkwiskach, które pilnie odwiedzamDrewniane świątynie prawosławne ....... uznawane przez wyznawców katolicyzmu za biedne czyli gorsze, bo oni modlili się w świątyniach murowanych.

Cerkwie drewniane paliły się nieporównanie lepiej od murowanych.
Dlatego ta akcja polskiej sanacji z 1938 roku - podpalanie cerkwi.

Całe lata forsowano prosty slogan: - Polak pan – Ukrainiec cham.
Potem doszło Powstanie 1945 – 1947 przeciwko Lachom. Nie wiem czy bardziej przeciwko Lachom, czy przeciw komunistom.
Łemków dopisano do Ukraińców, a że propaganda używała najbardziej prymitywnych chwytów, określenie Ukrainiec - bandyta przylgnęło także do wszelkiej nacji Rusinów

Od zarania dziejów władcy dzielili ludzi. Podziały wpisują się bowiem idealnie w dualizm świata, oraz znacznie ułatwiają rządzenie. Rozumieli to zarówno komuniści jak i faszyści. Dlatego ci ostatni tworzyli Goralenvolk. Także Łemkowie są dziś podzieleni: - mamy dwie Watry. Jedną prorosyjską, drugą proukraińską w Żdyni.
Kiedy obudził się we mnie zew krwi, co czasami dzieje się w starości i szykowałem podróż w Bieszczady – miejsce urodzenia, pierwsze zetknięcie z sacrum drewnianej cerkwi nastąpiło w Nowicy. 




W Bieszczady -  tak samo jak do Nowicy, wjeżdżałem z Janem Gabrielem, bretharianinem z Ciężkowic.
Ileż to razy piszę, że uczucia nie kłamią. Kiedy zobaczyłem bańki na kolorowym zwieńczeniu cerkwi w Komańczy, po prostu zacząłem krzyczeć do Jana: - Stań, stań!
Musiałem wysiąść i zrobić zdjęcia.

Oczywiście opisuję tu osobiste odczucia, czyli jak najbardziej subiektywne.

Więc jak się czułem?                                                                                              Jakbym wkroczył w chmurę przy tej cerkwi, gdzie kiedyś urzędował zdrowy, niepokręcony psychicznie człowiek, nazywany popem, który miał prawo mieć żonę i dzieci, więc nie był niszczony torturą celibatu
Jakbym wkroczył w chmurę ….. no niech będzie przychylną, pełną pozytywnej energii chmurę. Chociaż  początkowo chciałem napisać „Wkroczyłem w chmurę Miłości”.

Jeszcze garść porównań: - bez urazy, ale kościoły katolickie, a znam ich wiele od wewnątrz, są dla mnie zimne, martwe, pełne cierpienia, pychy, blichtru, fałszu, smutku, śmierci, przemocy, bałwochwalstwa, energii negatywnej.  
No i ten piorunochron na szczycie każdej wieży kościelnej ....... To jest najlepszy dowód na to, że jednak wszyscy miewamy w życiu wątpliwości.








Cerkwie – z których tylko bardzo nieliczne (Naprawdę to ciągnie mnie tylko do jedynej Świątyni PrawdziwejŚwiątyni Natury) poznałem od środka: Łopieńka, Nowica, Radoszyce, Smolnik nad Osławą  -  w sumie odbiór jak w muzeum. Najbardziej ujmująca pozytywną energią wydała mi się Nowica - tu z pewnością zadziałało prawo nowości, no i Łopieńka. Uboga świątynia, obrabowana niby ze wszystkiego, pusta, ale właśnie dlatego pełna prawdziwego Bogactwa. 
Darzę ją sentymentem, bo dane mi było spać tylko w jednej cerkwi - właśnie w Łopieńce. Nieliczne cerkwie poznałem od wewnątrz, bo bardziej interesuje mnie zewnętrze, bryła, a nie to co w środku.

Kontrastem ogromnym dla wiejskiej, surowej Łopieńki jest bardzo piękna miejska białostocka cerkiew pod wezwaniem Ducha Świętego, w której obserwowałem żywą, niezwykłą dla mnie, prawosławną uroczystość ślubu mego przyjaciela Rafała.

P.S - Piszę ten post, więc robię to, co lubię i po raz kolejny doceniam dar wolności: - wolny człowiek mówi i pisze co chce i o czym chce. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz