sobota, 11 kwietnia 2020

Wesołych Świąt

Ileż to schematów postępowania nam towarzyszy. To jest ta Wyjeżdżona Koleina Życia, o której często wspominam. 
Zmienić się samemu nie jest łatwo, atoli nagle pojawił się czas zupełnie inny niż dotychczas i próbuje coś pokazać. Próbuje pokazać nam nas samych. Pokazać co było dobre, a co nie. Co ulotne, a czego się warto trzymać, bo jest godne i sprawiedliwe. 
Czas przewartościowań powinien wstrząsnąć człowiekiem dostatecznie mocno i podsunąć zdrową myśl, że mniej może oznaczać więcej.
W takiej myśli zawiera się ratunek dla jednostki, jej zdrowie psychiczne. Społeczeństwo składa się z jednostek. O tym, że wszystko bierze się z myśli, znowu przypomnę jutro, we wpisie "Siła myśli - przykład wojenny".  

I zobacz Czytelniku: - zwykle po życzeniach świątecznych następowała przerwa w kontaktach, pisaniu. Czyli schemat, koleina życia. 
Co kiedyś mnie pomogło zerwać z życiową koleiną?
Słowa Barbary de Angelis: - Skocz w Nieznane! Nie masz skrzydeł? One wyrosną ci już w locie!

Osobista hierarchia wartości.

Na początku postawmy pytanie: - czy kiedykolwiek, lub dziś, poza eremitami z Himalajów byli ludzie, którzy nigdy nie sprzeniewierzyli się osobiście wyznawanej hierarchii wartości?


I zawsze potrafili sprostać wszystkim swym obowiązkom?
Sprostać swemu idealnemu modelowi życia religijnego, lub świeckiego?
Sprostać, to znaczy dopasować do niego wszystkie swoje uczynki i myśli?
      Przecież wcześniej czy później każdy znajduje się w sytuacji, kiedy musi wybierać mniejsze zło. Lub tak działać, żeby możliwie mniej krzywdzić. Także siebie mniej krzywdzić. 
      
Wydarza się więc wiele mniejszych lub większych odstępstw od osobistego ideału. Część osób będzie udawać, że nic się nie stało. Czyli kłamstwo.
Część się rozgrzeszy argumentem, że to był wyjątek.
Bo wyjątek potwierdza regułę, jak powiedział kiedyś ktoś.
Otóż nie.
Wyjątek regułę kompromituje.
Czyli następuje moralne bankructwo, a my tak czy tak pogrążamy się w kłamstwie.

Jednak dziś ludzie są przygotowani na podobne alternatywy dzięki otaczającym nas codziennym przykładom hipokryzji i nauce o nieopłacalności pewnych postaw.
    (Tu przypominam przyczynę upadku państwa Atlantydów – wejście w kłamstwo).
W każdym razie sprawny umysłowo współczesny człowiek wie, że jest jakiś Wielki Brat, który za niego myśli, jednocześnie stopniowo pozbawiając swobód. Jesteśmy osaczani gąszczem stanowionych praw i szpiegowani w sposób coraz bardziej bezczelny.

Jaka przyszłość nas czeka? Dokąd zmierza cywilizacja?
Ano najpierw mamy się pozbyć tradycyjnego pieniądza na rzecz karty płatniczej. Z okazji wirusa sprawa jakby przyspiesza.
Kiedy tak się stanie:                                                                                                              - twoja płatność namierzona miejscowo uzupełni wskazania inwigilacji telefonicznej. Urośnie także baza danych do skanowania twarzy. Służby gwałtownie powiększają również bazę danych o nazwie: -"Co na niego mamy?" 
 - gdy władze uznają, że stałeś się dla nich zagrożeniem zablokują ci kartę.
Na początek nie kupisz jedzenia. Będziesz musiał iść do nich, wyjaśniać, kajać się i prosić, coś podpisywać.
Gdybyś ominął te rafy, w każdej chwili będą mogli zaliczyć cię do terrorystów i wsadzić do więzienia, lub zabić. 
Służby doskonalą swe działania, ponieważ zdarzało w Polsce, że tak zwani terroryści najpierw lądowali w Klewkach, tam Amerykanie ich torturowali, polscy komuniści brali kasę, sprawa się rypła, Leppera trzeba było zabić z powodu chlapania ozorem, a w końcu Polska płaciła odszkodowanie za tortury.

Polityczni psychopaci tradycyjnie dzielą ludzi na lepszych i gorszych. 
Wróg musi być.
Ja mam od razu skojarzenie z selekcją w Auschwitz: zdatni do pracy na lewo - niezdatni na prawo i do gazu. 

Komuniści nie tak dawno jeszcze sterowali ludźmi za pomocą reglamentacji wszystkiego. Kto chciał życia nieco lepszego od przeciętnej zapisywał się do Jedynie Słusznej Partii. Tylko przebojowe jednostki wybijały się ponad przeciętność bez wiszenia u klamki, w oczekiwaniu na jakiś spadnięty ochłap ze stołu jaśnie państwa komunistów.
Państwo komuniści zaczynali według nauk klasyka: - jeśli coś działa - popsuć.
Terrorem doprowadzić ludzi do nędzy. Naszczuć jednych na drugich. Kiedy wylezą niskie instynkty, będzie jeszcze łatwiej rządzić. 
Potem reglamentacja - przydzielać po uważaniu.
Stąd powiedzenie: - wpuść komunistę na pustynię, a piachu zabraknie. 
A przecież oni wzorem wszystkich nieudaczników (nieudacznik dobrze wie, że o wiele łatwiej coś popsuć niż zbudować) musieli zaczynać od terroru i psucia, bo gdyby wszystko działało sprawnie - nie byliby potrzebni. 

                        Wielki Brat czuwa. I to nie jeden.


A jeśli Wielki Brat zatrudnił w tajnych laboratoriach
grupę genetyków i nanotechników, pracujących nad serum, które po 
wstrzyknięciu potrafi usunąć niepotrzebne już odruchy buntu i nadziei, wartościowania i krytycyzmu?

Przecież ludzie z takimi cechami są niebezpieczni dla systemu.
Nie dają sobą sterować.
Kiedyś nie pozwalał sobą sterować buntownik o imieniu Jezus, a że nie było nanotechniki, zastosowano proste fizyczne rozwiązanie i Instytucja mogła rządzić bezkarnie dalej (wpis Wynalazca), aż się wynaturzyła do imentu.

Atoli nic nie trwa wiecznie, wszystko mija.
Jak mówi Pismo kiedyś dawno temu bogowie stworzyli człowieka jako niewolnika. 
W jednym z bogów po pewnym czasie obudziło się sumienie (W doktrynie chrześcijan to Archanioł Lucyfer) i on wziął i wszczepił człowiekowi cóś. 
Jedni mówią że owe cóś to była wolna wola, a inni nazywają to umiejętnością korzystania z własnego rozumu. 
Dziś zdążamy jakby do zamknięcia koła; - znowu potrzebni są niewolnicy, którzy zasuwają za miskę ryżu.

                     Nowi Ludzie

I zaprawdę powiadam wam: - będą się rodzić Nowi Ludzie.
Gatunek spreparowanych stworzeń, z informacjami  zawartymi w kodach, a przez to z przewidywalnymi reakcjami.
Będą to bardzo funkcjonalne istoty, wyzwolone z konfliktów, egzystujące w sztucznej „przyrodzie”, ponieważ notoryczne niszczenie środowiska naturalnego do tego w końcu doprowadzi.
     Dzisiejszy zwykły człowiek niby przeczuwa te niebezpieczeństwa, ale jednocześnie łyka papkę destrukcji:
- Łyka ocean przemocy w stu kanałach telewizji.
- Patrzy jak zabijają i mówi: - ten przegrał. A ten co wygrał nie jest przecież mordercą broń boże!
- Zło to inni – oto moja moralność.
- Jestem Mądry, oraz Lepszy. Tudzież przygotowany do życia w bieżących realiach.
- Jestem Ostrożnym Lepszym, umiejętnie rozgrywającym swoją życiową partię.
Wiem dostatecznie dużo i precz z Gorszymi!
A co będzie, kiedy władzę (chwilowo oczywiście) przejmą Gorsi?

Wtedy zwykły człowiek uruchomi wpisaną w geny hipokryzję. Przecież zawsze można mówić jedno a robić drugie.

Niemiłe te myśli? 

Przecież musi być wdech i wydech, noc i dzień. Nie można mieć tylko radosnych myśli, gdyż to by świadczyło o wariactwie takiego osobnika. Spójrzmy na siebie oczami innych.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz