Jeszcze
kilkanaście lat temu na terenie Rabego, u podnóża mojej ulubionej góry
686,
prowadzony był wypał węgla drzewnego. To w tym właśnie miejscu
węgiel drzewny wypalał Darek Karaluch.
Także
tutaj rozgrywa się akcja filmu dokumentalnego "Wypalony"
zrealizowanego przez Annę Więckowską w 2007 roku, opowiadającego
o losach Stanisława Fariona - emerytowanego magistra
archeologii pracującego przy wypale drewna.
[...]
Stanisław Farion jest magistrem, ale mało kto domyśliłby się
tego, widząc drobnego staruszka, czarnego od węglowego pyłu i
sadzy, drepczącego po skrawku ziemi nad wodą, wokół wysokiego
pieca, gdzie pan Stanisław i dwaj jego koledzy: Władysław Dyk oraz
Kazimierz Błądek od 10 lat zajmują się wypalaniem węgla. Ciężka
to praca, nie najlepiej płatna, a już na pewno nie dla
dyplomowanego archeologa.
A
jednak Staś, jak nazywają go koledzy, zrezygnował z wygód i pokus
cywilizowanego świata, by odnaleźć się właśnie w tej fizycznej
harówce. -
Człowiek jest niewolnikiem swojego stanu posiadania - powiada Staś filozoficznie.
Człowiek jest niewolnikiem swojego stanu posiadania - powiada Staś filozoficznie.
On jest wolny, bo cały jego dobytek to ukochana psina, a i ją przyjdzie mu stracić. Na wypalenisku Staś pracuje i mieszka w starym, nieużywanym od lat wagonie. Mimo pozornej degradacji społecznej udało mu się zachować godność i chęć do intelektualnego rozwoju.
Czemu
Farion znalazł się w tym miejscu?
Odpowiedź jest prosta jak drut: - miał odwagę powiedzieć jakiemuś komunistycznemu szubrawcowi, że nie podoba mu się sowiecki system narzucony Polsce.....
Odpowiedź jest prosta jak drut: - miał odwagę powiedzieć jakiemuś komunistycznemu szubrawcowi, że nie podoba mu się sowiecki system narzucony Polsce.....
Farion czyta
książki, także w obcych językach, których zna aż trzy. Co
więcej, swoje zamiłowanie do wiedzy przekazał innym. Koledzy z
wypału, którzy sami zakończyli edukację na szkołach zawodowych,
niczym gąbka chłoną zdobytą przez Stasia wiedzę, budując w ten
sposób poczucie własnej wartości.
Wprawdzie
nie zawsze rozumieją, po co czyta aż tyle i w dodatku po obcemu,
czemu akurat poezję, a nie coś bardziej przystępnego, ale szanują
go za to i obdarowują w zamian prawdziwą męską przyjaźnią.
Staś, dobrotliwy i łagodny, mimo woli sprawił, że już nie są
tylko zwykłymi "robolami". (...)
Dziś
po wypale (tak jak i po dawnej łemkowskiej zabudowie i cmentarzu)
pozostały tylko wspomnienia.
Miejsce
byłego wypału znajdowało się kilkaset metrów od cerkwiska tuż
obok zniszczonego (przez komunistów w ramach zacierania śladów Łemkowszczyzny) cmentarza.
Jeszcze
w 2016 roku była tam resztka „siedziby” smolarzy. Kotłów już
nie było.
W
1974 r. Rabe otrzymało na wyrost status uzdrowiska. Plany
budowy zespołu sanatoryjnego nigdy jednak nie zostały
zrealizowane..
I
bardzo dobrze się stało - została uratowana dzikość miejsca,
podarowana przez Pokręconą Historię.
Wielokrotnie
odwiedzałem także działający do chwili obecnej (Zdjęcia) wypał
pomiędzy Cisną a Maniowem, gdzie poznałem
Bartłomieja, który chyba ma za mało dymu w sobie, bowiem przy pracy nie
rozstaje się z papierosem.
Smolarze
nie są gadułami. Mówią niewiele, ale ich słowa mają za to
ciężar gatunkowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz