poniedziałek, 19 listopada 2018

Wypał

Jeszcze kilkanaście lat temu na terenie Rabego, u podnóża mojej ulubionej góry 686, prowadzony był wypał węgla drzewnego. To w tym właśnie miejscu węgiel drzewny wypalał Darek Karaluch.

Także tutaj rozgrywa się akcja filmu dokumentalnego "Wypalony" zrealizowanego przez Annę Więckowską w 2007 roku, opowiadającego o losach Stanisława Fariona - emerytowanego magistra archeologii pracującego przy wypale drewna.


[...] Stanisław Farion jest magistrem, ale mało kto domyśliłby się tego, widząc drobnego staruszka, czarnego od węglowego pyłu i sadzy, drepczącego po skrawku ziemi nad wodą, wokół wysokiego pieca, gdzie pan Stanisław i dwaj jego koledzy: Władysław Dyk oraz Kazimierz Błądek od 10 lat zajmują się wypalaniem węgla. Ciężka to praca, nie najlepiej płatna, a już na pewno nie dla dyplomowanego archeologa.
      A jednak Staś, jak nazywają go koledzy, zrezygnował z wygód i pokus cywilizowanego świata, by odnaleźć się właśnie w tej fizycznej harówce. -  

Człowiek jest niewolnikiem swojego stanu posiadania - powiada Staś filozoficznie.
       
 On jest wolny, bo cały jego dobytek to ukochana psina, a i ją przyjdzie mu stracić. Na wypalenisku Staś pracuje i mieszka w starym, nieużywanym od lat wagonie. Mimo pozornej degradacji społecznej udało mu się zachować godność i chęć do intelektualnego rozwoju.
       Czemu Farion znalazł się w tym miejscu? 
Odpowiedź jest prosta jak drut: - miał odwagę powiedzieć jakiemuś komunistycznemu szubrawcowi, że nie podoba mu się sowiecki system narzucony Polsce.....
     Farion czyta książki, także w obcych językach, których zna aż trzy. Co więcej, swoje zamiłowanie do wiedzy przekazał innym. Koledzy z wypału, którzy sami zakończyli edukację na szkołach zawodowych, niczym gąbka chłoną zdobytą przez Stasia wiedzę, budując w ten sposób poczucie własnej wartości.
      Wprawdzie nie zawsze rozumieją, po co czyta aż tyle i w dodatku po obcemu, czemu akurat poezję, a nie coś bardziej przystępnego, ale szanują go za to i obdarowują w zamian prawdziwą męską przyjaźnią. Staś, dobrotliwy i łagodny, mimo woli sprawił, że już nie są tylko zwykłymi "robolami". (...)

Dziś po wypale (tak jak i po dawnej łemkowskiej zabudowie i cmentarzu) pozostały tylko wspomnienia.

Miejsce byłego wypału znajdowało się kilkaset metrów od cerkwiska tuż obok zniszczonego (przez komunistów w ramach zacierania śladów Łemkowszczyzny) cmentarza.
Jeszcze w 2016 roku była tam resztka „siedziby” smolarzy. Kotłów już nie było.
Barwnie o pracy Wypalaczy opowiadał Darek Karaluch. Był wpis.




W 1974 r. Rabe otrzymało na wyrost status uzdrowiska. Plany budowy zespołu sanatoryjnego nigdy jednak nie zostały zrealizowane..
I bardzo dobrze się stało - została uratowana dzikość miejsca, podarowana przez Pokręconą Historię.

Wielokrotnie odwiedzałem także działający do chwili obecnej (Zdjęcia) wypał pomiędzy Cisną a Maniowem, gdzie poznałem Bartłomieja, który chyba ma za mało dymu w sobie, bowiem przy pracy nie rozstaje się z papierosem.
Smolarze nie są gadułami. Mówią niewiele, ale ich słowa mają za to ciężar gatunkowy.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz