wtorek, 27 listopada 2018

Dziwnologia

Richard Wiseman

Odkrywanie wielkich prawd w rzeczach małych.

Książka zaczyna się opisem spotkania z hinduskim oświeconym o nazwisku Rajneesh. Z biegiem lat ten niepospolity człowiek zasłużył na przydomek Osho.
       Ale to nie o Osho chcę napisać.
Wiseman jest naukowym sceptykiem, jednak z otwartą głową, a tacy ludzie są najbardziej wiarygodni w tym naszym zabieganym i zakłamanym świecie.
Autor poddawał obserwacji pewne specyficzne aspekty naszego życia.

Rozdział o szybkości życia w miastach-stolicach państw.
      Metodologia?
W roku 1994 jeździł do każdego z miast, w określonym dniu powszednim i godzinie stał na wytypowanej ulicy centrum i zasłonięty gazetą (?) mierzył czas w jakim kolejni przechodnie przejdą wyznaczony odcinek drogi.
     Mierzył czas przejścia dostatecznej liczby przechodniów.
Wynik podawał do dyktafonu.
Po kilku godzinach w zaciszu hotelu uzyskiwał klasyczną średnią.

Potem jechał do kolejnego miasta i badanie powtarzał.

Wnioski?
Są ciekawe.
Różnice w szybkości poruszania się przechodniów są niewielkie, lecz dostatecznie duże, żeby stolice uszeregować wg kolejności.
      Na pierwszym miejscu był Singapur, za nim Kopenhaga, potem Madryt i Dublin.
Warszawa była na jedenastym miejscu, Paryż na szesnastym, Ottawa na dwudziestym, Sofia na 22, Bukareszt na 26 i na trzydziestym miejscu Berno.

Żeby unaocznić różnice w szybkości poruszania się, Wiseman wyznaczył odległość 1407 km. z południowego skraju Wielkiej Brytanii do miejscowości położonej najdalej na północy.
Tę odległość mieszkaniec Londynu przechodził w 11 dni, w odróżnieniu do mieszkańca Cardiff, któremu zajęłoby to już 15 dni!

Co dalej?
Otóż autor książki powtórzył badanie po 12 latach, w roku 2006, aby sprawdzić, gdzie ludzie zwolnili, a gdzie przyspieszyli.

Sytuacja nie zmieniła się w Nowym Jorku, Tokio, Paryżu i Londynie.
Przyspieszenia i to znacznego, bo 15% dostali mieszkańcy Budapesztu, Wiednia, Warszawy, Sofi i Pragi.
Jednak największego kopa dostali mieszkańcy Kantonu i Singapuru – ci zasuwali o 30% szybciej niż dwanaście lat wcześniej!
To się dopiero nazywa tempo życia.

Przypominam, że wg raportu ONZ, od roku 2007 więcej ludzi mieszkało już w miastach.

Miasto przyciąga osobników charakteryzujących się niecierpliwością, chęcią współzawodnictwa, i wręcz lubiących pośpiech.

To wynika z ich nieodpartej chęci realizacji wielu celów w krótkim czasie.
Pośpieszni zwykle mówią szybko i niewyraźnie, oraz kończą zdania rozpoczęte przez innych. (czytaj: - wpadają drugiemu w słowo)
     Zwykle pierwsi wstają od stołu i częściej od innych spoglądają na zegarek.
Czy takimi cechami charakteryzują się Warszawskie Słoiki ?
Nic do nich nie mam, bo są pracowici, oszczędni (przywożą jedzenie w słoikach) i chce im się chcieć.
Przecież bywa, że i król przymuszony cyklem koniunktury tnie koszty.

Ten wszechobecny pośpiech widać w czasie dyskusji w telewizji.
Bełkotliwa, szybka mowa, niecierpliwe przerywanie przeciwnikowi – kiedyś nazywało się to pospolitym chamstwem, ale kogóż to dziś widzimy w salonach? 
     Bo przecież czas antenowy jest tak drogi....
Jasne, że Pośpieszni narażają ciało na ogromny stres, co często kończy się zawałem.
Badania wykazały, że bardzo dobrym wskaźnikiem poza szybkością poruszania się (Lewa strona schodów w metrze dla Pośpiesznych) jest odsetek ludzi często zerkających na zegarki.

Małe podsumowanie: - pośpiech zabija, lecz o tym Pośpieszni nie myślą. 
Oni po prostu nie mają czasu na wolniejsze, czyli naturalne tempo życia.
I za czym jest ta pogoń?
W pewnym uproszczeniu: - za pieniędzmi.
Istnieje jakaś granica tej szybkości życia, do takiej doszli w Paryżu, Tokio, Nowym Jorku. Albo tam nastąpiło już nasycenie dobrobytem. 

Książka jest ciekawa, gdyż autor przez 21 lat zajmował się (Miał bowiem czas) badaniem dziwnych aspektów życia: - odkrywaniem psychologii podrywu, wykrywaniem kłamstw, przebywaniem w nawiedzonych domach tudzież uczynieniem czteroletniej dziewczynki rekinem giełdowym.

Wpisujemy nazwisko autora Dziwnologii i mamy nawet film z Youtube.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz