Richard
Wiseman
Odkrywanie
wielkich prawd w rzeczach małych.
Książka
zaczyna się opisem spotkania z hinduskim oświeconym o
nazwisku Rajneesh. Z biegiem lat ten niepospolity człowiek
zasłużył na przydomek Osho.
Ale
to nie o Osho chcę napisać.
Wiseman
jest naukowym sceptykiem, jednak z otwartą głową, a tacy ludzie są
najbardziej wiarygodni w tym naszym zabieganym i zakłamanym świecie.
Autor
poddawał obserwacji pewne specyficzne aspekty naszego życia.
Rozdział o szybkości życia w miastach-stolicach państw.
Metodologia?
W
roku 1994 jeździł do każdego z miast, w określonym dniu powszednim
i godzinie stał na wytypowanej ulicy centrum i zasłonięty gazetą (?) mierzył
czas w jakim kolejni przechodnie przejdą wyznaczony odcinek drogi.
Mierzył
czas przejścia dostatecznej liczby przechodniów.
Wynik
podawał do dyktafonu.
Po
kilku godzinach w zaciszu hotelu uzyskiwał klasyczną średnią.
Potem
jechał do kolejnego miasta i badanie powtarzał.
Wnioski?
Są
ciekawe.
Różnice
w szybkości poruszania się przechodniów są niewielkie, lecz
dostatecznie duże, żeby stolice uszeregować wg kolejności.
Na
pierwszym miejscu był Singapur, za nim Kopenhaga,
potem Madryt i Dublin.
Warszawa była na jedenastym miejscu, Paryż na szesnastym, Ottawa
na dwudziestym, Sofia na 22, Bukareszt na 26 i na
trzydziestym miejscu Berno.
Żeby
unaocznić różnice w szybkości poruszania się, Wiseman
wyznaczył odległość 1407 km. z południowego skraju Wielkiej
Brytanii do miejscowości położonej najdalej na północy.
Tę
odległość mieszkaniec Londynu przechodził w 11 dni, w
odróżnieniu do mieszkańca Cardiff, któremu zajęłoby to
już 15 dni!
Co
dalej?
Otóż
autor książki powtórzył badanie po 12 latach, w roku 2006, aby
sprawdzić, gdzie ludzie zwolnili, a gdzie przyspieszyli.
Sytuacja
nie zmieniła się w Nowym Jorku, Tokio, Paryżu i Londynie.
Przyspieszenia
i to znacznego, bo 15% dostali mieszkańcy Budapesztu, Wiednia,
Warszawy, Sofi i Pragi.
Jednak
największego kopa dostali mieszkańcy Kantonu i Singapuru
– ci zasuwali o 30% szybciej niż dwanaście lat wcześniej!
To
się dopiero nazywa tempo życia.
Przypominam,
że wg raportu ONZ, od roku 2007 więcej ludzi mieszkało już w
miastach.
Miasto
przyciąga osobników charakteryzujących się niecierpliwością,
chęcią współzawodnictwa, i wręcz lubiących pośpiech.
To
wynika z ich nieodpartej chęci realizacji wielu celów w krótkim czasie.
Pośpieszni
zwykle mówią szybko i niewyraźnie, oraz kończą zdania rozpoczęte
przez innych. (czytaj: - wpadają drugiemu w słowo)
Zwykle
pierwsi wstają od stołu i częściej od innych spoglądają na
zegarek.
Czy
takimi cechami charakteryzują się Warszawskie Słoiki ?
Nic
do nich nie mam, bo są pracowici, oszczędni (przywożą jedzenie w słoikach)
i chce im się chcieć.
Ten
wszechobecny pośpiech widać w czasie dyskusji w telewizji.
Bełkotliwa,
szybka mowa, niecierpliwe przerywanie przeciwnikowi – kiedyś
nazywało się to pospolitym chamstwem, ale kogóż to dziś widzimy
w salonach?
Bo przecież czas antenowy jest tak drogi....
Jasne,
że Pośpieszni narażają ciało na ogromny stres, co często
kończy się zawałem.
Badania
wykazały, że bardzo dobrym wskaźnikiem poza szybkością
poruszania się (Lewa strona schodów w metrze dla Pośpiesznych) jest
odsetek ludzi często zerkających na zegarki.
Małe
podsumowanie: - pośpiech zabija, lecz o tym Pośpieszni nie myślą.
Oni po prostu nie mają czasu na wolniejsze, czyli naturalne tempo życia.
I za czym jest ta pogoń?
W pewnym uproszczeniu: - za pieniędzmi.
Istnieje jakaś granica tej szybkości życia, do takiej doszli w Paryżu, Tokio, Nowym Jorku. Albo tam nastąpiło już nasycenie dobrobytem.
Oni po prostu nie mają czasu na wolniejsze, czyli naturalne tempo życia.
I za czym jest ta pogoń?
W pewnym uproszczeniu: - za pieniędzmi.
Istnieje jakaś granica tej szybkości życia, do takiej doszli w Paryżu, Tokio, Nowym Jorku. Albo tam nastąpiło już nasycenie dobrobytem.
Książka jest ciekawa, gdyż autor przez 21 lat zajmował się (Miał bowiem czas) badaniem dziwnych aspektów życia: - odkrywaniem psychologii podrywu, wykrywaniem kłamstw, przebywaniem w nawiedzonych domach tudzież uczynieniem czteroletniej dziewczynki rekinem giełdowym.
Wpisujemy
nazwisko autora Dziwnologii i mamy nawet film z Youtube.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz