Wpis
spontaniczny – czyli siadam i piszę.
Niby
naturalna kolej rzeczy – wszystko mija.
Mija
radość i smutek, pory roku, szczyty i dołki na rynkach
finansowych, a także rozpoczyna się i kończy coroczne
grzybobranie.
Hura!
Dziś
był pierwszy jesienny przymrozek, na tyle silny, że dotarł w głąb lasu i
zakończył grzybowy sezon.
Ten przymrozek
był oczekiwany z utęsknieniem przez autora, bowiem w czwartek uzbierałem
cały plecak.
I
powstał kłopot:
-
zamrażarka pełna, suszu dość, zamarynowanych dość, bliscy znajomi już
nie chcą brać, a ja tak lubię zbierać!
Znaczy: - Boski Nadmiar,
bo dziś także na obiad grzyby.
Stąd wziął się tytuł wpisu, a pisze człowiek szczęśliwy.
Otóż
w skali Szczęśliwości Ogólnej (od 0 do 10) czuję się w
siedmiu (bowiem).
Jako
człowiek zadowolony z tego co jest, tudzież mający odwagę
przyznać się do swej radości, przypominam jednocześnie, że
społeczeństwo nie lubi ludzi zadowolonych (szczęśliwych).
Czemu
tak jest?
To proste.
Ludzie
wytresowani narzucanymi wzorcami, wśród których na poczesnym
miejscu jest nieakceptowanie nie tylko Inności, ale także
siebie samego, uważają, że człowiek nie ma prawa być zadowolonym
z życia.
Powinien
narzekać i mendzić – takie są objawy zdrowia.
Natomiast
gdy jakiś osobnik przyznaje się do radości, można mu ją wybaczyć
jedynie wtedy, gdy ona trwa krótko.
Kiedy
jednak trwa dłużej, wtedy dany radosny osobnik musi być niespełna
rozumu, czyli chory.
I
owego osobnika należy sprowadzić do smutnej rzeczywistości – bo
przecież tylko taka jest.
To
oznacza, że z satysfakcją wielką trzeba zadowolonego zdołować.
(Czytaj: - przywalić mu, dociąć, przygadać, przysrać)
Problem powstaje,
gdy ów zdołować się nie da – on po prostu nie odbiera „dobrych
rad” i aluzji.
W
sytuacjach krańcowych ci, którzy starają się świadomej jednostce
dopiec – słyszą: - spadaj!
Po
czym zostają zaliczeni do toksycznych i usunięci z kontaktów.
A
wtedy robi się przejrzyście na przedpolu oraz zwięźle.
Kiedy
w czwartek raniutko wszedłem do lasu, było akurat po lekkim
deszczyku, albo swą mokrością opadła mgła.
Nie muszę chyba dodawać, że las jest piękny!
Główki podgrzybków świeciły wilgocią i wołały z daleka: - „Weź mnie! Mnie weź!”
Główki podgrzybków świeciły wilgocią i wołały z daleka: - „Weź mnie! Mnie weź!”
No
i weź ich nie bierz!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz