Człowiek
jest istotą religijną – oznacza to, że nie tylko lubi, ale i
potrzebuje w „coś” wierzyć.
Nacja
słowiańska także miała kiedyś swój fundament w postaci wiary
Praojców.
Były
posągi Światowida i przepyszne świątynie, były ceremonie,
wznoszono modły, były Miejsca Mocy, były Święte Gaje.
Skąd
o tym wiadomo? Z wykopalisk, a także z relacji dziejopisów: -
głównie Sakso Gramatyka, zmarłego w 1204 roku.
Zainteresowanych
odsyłam do hasła Złoty wiek Arkony.
Okupanci
zniszczyli Słowiańską Wiarę, podobnie jak zniszczyli
wierzenia Inków.
Nie mam wystarczająco ciekawych rysunków,
które by pokazywały ceremonie słowiańskie, więc jako że
większość z nas jest wzrokowcami, zamieszczam obrazek z ceremonii
Inków przed zniszczeniem ich wiary przez konkwistę.
Na
ziemiach słowiańskich, w słynnej Radogoszczy nad dolną
Łabą znajdował się gród i świątynia poświęcona Swarożycowi,
opisana przez Thietmara (975 – 1018).
Ten
sam ośrodek opisywał Adam Bremeński, nazywając go Retrą.
„Sam
gród ma dziesięć bram, otoczony głębokim jeziorem, świątynia
tam wielka a posąg bóstwa ze złota, łoże jego z purpury”.
W
Polsce podobne sanktuarium znajdowało się na terenie Chrobacji.
Okolice
te obfitowały w ochrę, używaną przez ówczesnych do celów
rytualnych. Ochrę wydobywano tu od tysięcy lat, jak podpowiada
archeologia. Odkryto bowiem liczne osady ludzkie w okolicach
Ostrowca Świętokrzyskiego, datowane metodą węgla C14 nawet
na dwadzieścia tysięcy lat p.n.e.
Nieco
później zaczęto wydobywać na tych terenach rudę żelaza i
przetapiać w tysiącach dymarek.
Azaliż
nadchodziły ekspansywne „nowe czasy”, a z nimi nowa, całkowicie
obca Słowianom religia.
Każda religia pomaga w rządzeniu ludźmi - zgoda, ale czemu nie ma być to swoja religia, tylko obca?
W
zrozumieniu obcości religii katolickiej pomaga archeologia,
wykazując odwieczną i rdzenną przeszłość słowiańską ziem
Polski.
Rozpoczęła
się nachalna indoktrynacja wprowadzana za pomocą ówczesnych
środków przymusu bezpośredniego - ognia i miecza.
Zniszczono
Chrobację i sanktuarium na Łysej Górze koło Kielc.
(był wpis)
Nowa
religia nazwała wierzenia słowiańskie pogaństwem.
Ileż
pogardy i pychy zawarte jest w tym słowie.....
Zakonnicy
z Monte Cassino sprowadzeni na polskie ziemie, rozbili
młotami centralny posąg Światowida.
Obcy
niszczyli wszystko, co łączyło się z wiarą naszych Praojców.
Kiedy
przychodzą nowi rządziciele przepełnieni butą, nienawiścią i
arogancją, zawsze chodzi im o to samo: - zatrzeć przeszłość,
sfałszować ją, wprowadzić w jej miejsce swoje symbole (dziś
nazwy ulic i placów).
(Wypisz
wymaluj jak we wpisie Międzygalaktyczni Konstruktorzy 12 –
Zwalici).
Nie
ma przypadków.....
Od
czasu do czasu Góra zarządza jednak cud.
Oto
zrządzeniem boskim zachował się posąg Światowida i to w
stanie idealnym.
(Za
tydzień wpis – Światowid ze Zbrucza).
Dziś
napiszę o tym, o czym nie uczą w polskich szkołach na lekcji
historii: o Pierwszym Powstaniu Antykatolickim.
Czytelnicy
znają stanowisko autora na temat jakiegokolwiek Powstania.
Każdy,
kto ma odwagę upominać się o swoją wolność zasługuje na
Glorię!
Ewoluuję......
Buntownikiem i antyklerykałem czułem się od zawsze.
Oraz
Poszukiwaczem.
Poszukiwaczem
własnej prawdy.
A
przecież odkrywana prawda także ewoluuje razem z
Poszukiwaczem......
Jalu
Kurek
Co
z prawdą
Upadają
trony, drętwieją ideologie.
Podobno
nastąpić ma dewaluacja.
Jak
to? Już dawno straciliśmy wartość.
Runęły
dzieje okrutne, choć pieśń uszła cało.
Tyle,
że prawda jest wartością stałą.
Tak.
Ale jest to waluta niewymienialna,
nie
notowana na giełdach świata.
Ci
dawni krętacze, którzy fałszowali historię, dla spostponowania
swego przeciwnika, zupełnie jak dziś, nie przebierali w środkach i
obelżywych słowach.
Powstanie
Antykatolickie nazwali „Reakcją pogańską wywołaną przez
wichrzycielu ludu”.
A
jak wyglądały fakty?
Minęło
trzydzieści lat jedenastego stulecia i czara goryczy się przelała.
Gall
Anonim napisał:
- „I gdy tak wielkie krzywdy i klęski
znosiła Polska od swych obcych, nie rozsądniej wszakże i
sromotniej dręczoną była przez własnych panów.
I
powstali wyzwoleńcy przeciwko szlachetnie urodzonym, a niewolnicy
rzucili się na panów.
Sami
się do rządów wynosili, a ciemiężycieli niektórych dla siebie w
służbie zatrzymali. Innych pozabijawszy, żony ich pobrali w
sprośny sposób i zbrodniczo rozdrapali dostojeństwa.
Nadto
jeszcze porzucając wiarę katolicką – czego wypowiedzieć nie
możemy bez płaczu i lamentu – rozpoczęli bunt przeciw biskupom i
księżom Boga.
Niektórych
z nich, jakoby godniejszą śmiercią, mieczem zgładzili, innych,
godnych jakoby lichszej śmierci – ukamieniowali.”
Gall
Anonim jak widać obiektywny nie był. Jak to katolik.
Ruski
kronikarz pisze bez zbędnych komentarzy: - „I było poruszenie wielkie na ziemiach
Polski i postawszy ludzie pozabijali biskupów i kapłanów, i panów
swoich, i było u nich zaburzenie”.
Najsilniejsze
rozruchy objęły Wielkopolskę i Śląsk. Stosunkowo spokojniej było
na Mazowszu.
W
1038 roku korzystając z wynikłego osłabienia Polski, książę
czeski Brzetysław wtargnął w granice, dokonując wielkiego
spustoszenia i rabunku. Zrabowano m.in. skarby i relikwie Gniezna.
Z
oporem wobec narzucania siłą obcej wiary, wiąże się ciekawe
zjawisko archeologiczne ze średniowiecza, a trwające do czasów
nowożytnych:
- są to mianowicie pochówki małych dzieci –
niemowląt, noworodków – w naczyniach glinianych.
Zwłoki
wkładano do naczyń głową w dół i następnie te grobowe naczynia
wstawiano do ziemi.
Takie
pochówki archeolodzy znaleźli o okolicach Ostrołęki,
Przasnysza, Warszawy, oraz na jednym z większych cmentarzy
dziecięcych obok kapliczki przydrożnej murowanej we wsi Wyszowate
koło Przemyśla.
O
co tu chodziło?
Otóż
zgodnie z religią chrześcijańską, dzieci które zmarły przed
chrztem, nie wolno było chować na miejscach „poświęconych”
przez księdza.
Ludność
nie godziła się z tą obcą tradycją i wracała do korzeni.
Obchodzono zakazy kościelne.
Działo
się tak przez setki lat i to pomimo pokrętnych tłumaczeń skąd
taki zakaz.
Oto
z ambon wygłaszano brednie, że dzieci bez chrztu zamieniają się w
szkodliwe duchy.
Ludność
przypominała sobie, gdzie były kiedyś miejsca kultowe przodków -
dawne święte miejsca i tam w tajemnicy przed księdzem składano
pochówki.
Działo
się tak od czternastego wieku aż do drugiej połowy dziewiętnastego
wieku.
Ostatni udokumentowany tego rodzaju pochówek z XIX wieku
właśnie, znaleziono na terenie cmentarzyska z okresu wpływów
rzymskich w miejscowości Brzeźno koło Ostrołęki.
Niektórych
starych słowiańskich zwyczajów nie udało się kościołowi ani
wykorzenić, ani przykryć – na przykład: - zwyczaj Centralnych
Dożynek
W
podwarszawskiej Kołbieli w okresie Świąt Wielkanocnych
odprawia się zbiorowe modły przy rozbitym kamieniu w polu.
Głaz
ten jest prawdopodobnie pozostałością słowiańskiego ołtarza.
W
Lipnicy Murowanej, koło Tarnowa, w późnogotyckim
drewnianym kościółku z 1502 roku, za ołtarzem głównym tkwi
sczerniała belka drewniana, a jej zakończenie stanowią cztery
stylizowane twarze ludzkie, patrzące w cztery strony świata.
Powszechny
zwyczaj puszczania wianków w dniu 24 czerwca jest również reliktem
wierzeń naszych słowiańskich Praojców.
Czyli
mogę zakończyć optymistycznym akcentem: okazuje się, że ciemny
naród nie zawsze wszystko kupuje - czasem działa po swojemu.....
Jerzy
Głosik - W kręgu Światowida. KAW.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz